„Między miłością, a nienawiścią jest cienka granica.
Nie przeszkadza mi to. Tylko pozwól mi powiedzieć, że to lubię. [1]”
20
listopada 1995 r.
Mandy
weszła do pracowni, którą już dobrze znała. Nie zdziwiła się, gdy zobaczyła
Draco zabierającego się do pracy. Od jakiegoś czasu zjawiał się na zajęciach
pierwszy i pierwszy również opuszał pomieszczenie. Rudej to nie przeszkadzało,
a w zasadzie było jej to na rękę. Od czasu ich pocałunku czuła się dziwnie w
jego towarzystwie. Wolała nie spędzać z nim więcej czasu niż było to konieczne.
I ku jej wielkiej uldze on był tego samego zdania. Chociaż czy ta ulga była
wielka należy się głębiej zastanowić. Gdzieś tam daleko w środku czuła
delikatne uczucie zawodu. Jednak było to tak słabe, że jeszcze nie dawało się
tego odczuć.
Gdy szła odwiesić na wolne krzesło bluzę
usłyszała:
- Cześć!
Zdezorientowana stanęła i zastanawiała się czy
przypadkiem się nie przesłyszała. Obawiała się czy czasem nie jest chora
psychicznie i zaczyna słyszeć głosy. Spojrzała na Draco i zdziwiła się. Jego
stalowe tęczówki wpatrywały się w jej postać, a na ustach pojawił się delikatny,
ledwo dostrzegalny uśmiech. Słowo, które wypłynęło od Malfoy’a podziałało na
Mandy jak jakaś tragiczna wiadomość, która przyszła z domu. Był to dla niej tak
wielki szok, że nie mogła się ruszyć. Podejrzewała, że w tej pozycji musi
wyglądać dziwnie i z tą niepewnością wymalowaną na twarzy. W zasadzie zamiast
słów przywitania spodziewała się raczej jakiejś przykrej uwagi lub braku
reakcji. W końcu jednak wszystko wróciło na swoje miejsce i Mandy mogła
odpowiedzieć swojemu towarzyszowi drżącym głosem:
- Cześć!
Teraz zupełnie nie wiedziała jak ma się
zachować. Postawa Draco była dla niej nowością i zupełnie nie wiedziała czy
jest ona szczera, co w przypadku Malfoy’a jest niemożliwe. Szukała w tym
wszystkim drugiego dna, ale jego również ku jej wielkiej rozpaczy nie znalazła.
Podeszła do stolika. Nie zdążyła nic wziąć do ręki, gdy chłopak powiedział:
- Posiekaj te trzy
rzeczy – wskazał na łodygę róży i jej płatki oraz na skrzydła nietoperza.
Teraz Gryfonka kompletnie nie wiedziała, co ma
myśleć i jak postąpić. Zerknęła na Ślizgona i znowu ujrzała drugi raz w ciągu
pięciu minut uśmiech. I nie był to ten grymas, który zawsze mu towarzyszył. W
tym nie było ani trochę ironii czy też wyższości. Dezorientowało ja to bardzo i
zaczynało się czuć coraz bardziej niepewnie, a tego nie lubiła. W głowie nie
mieściło się to, że Draco może mieć jakieś ludzkie odruchy, a to, że odezwał
się bez pogardy i ukrytego zamiaru pogrążenia dziewczyny można było to zaliczyć
do tej kategorii. Gdzieś tam w głębi jednak cieszyła się z tej jednej zmiany. W
tym całym zamieszaniu, które powstało przez ten konkurs w jej życiu kolejnego
ciosu nie zdał jej Draco. Była to wielka ulga. Starała się nie brać tego
wszystkiego do siebie, ale zbyt dużo teraz spadło na jej barki i nie każdą
sprawę mogła wziąć na dystans.
Wzięła się do pracy i zaczęła robić to, o co
poprosił ją Malfoy. Swoimi uwagami nie miała zamiaru psuć w miarę przyjaznej
atmosfery. I jej i jemu zależało na wygraniu konkursu, ale żeby mogli to
osiągnąć musieli znaleźć wspólny cel i zrozumieć jego ideę. A żeby to wszystko
razem wypaliło potrzebowali oczyszczenia swoich wzajemnych relacji ze
wszystkich złych emocji.
Gdy skończyli pracę nad eliksirem, do
przyjścia Nietoperza zostało im czterdzieści minut. Mandy usiadła na jednej z
ławek, która była przy ścianie i oparła się o nią. Draco usiadł na krześle. Nie
mogli opuścić sali do póki, Snape nie dał im na to pozwolenia. Ruda spodziewała
się, że czas do przyjścia nauczyciela upłynie im w ciszy. Bardzo się jednak
myliła.
- Wiesz zależy mi na
wygraniu tego konkursu – powiedział blondyn.
Czemu się odezwał? Zaczęło do niego docierać,
że tymi zgrzytami nie wygrają. Wiedział, że milczenie, też nie sprawi, iż
zrobią odpowiedni wywar, podczas finału. Zrozumiał, że do zdobycia nagrody
musza zacząć ze sobą rozmawiać. Nie należy zapomnieć, że Malfoy zawsze musiał
wygrać. On był urodzonym zwycięzcą. Jego duma była urażona, że to on musiał
„żebrać” o rozmowę z tą zrozumiałą Weasley. Jednak perspektywa zdobycia
najwyższego trofeum miała wynagrodzić mu te upokorzenia.
- Mi też –
odpowiedziała Mandy.
Postanowiła z wielką ostrożnością
podjąć rozmowę z Draco.
- Dlatego chyba
musimy zacząć ze sobą rozmawiać?
- Masz rację. Jednak
nie jestem pewna czy będziemy umieli prowadzić ze sobą normalną konwersację.
- Też się nad tym
zastanawiam.
- Ale chyba musimy
spróbować – powiedziała Mandy z lekkim uśmiechem.
Mimo, że rozmawiali ze sobą normalnie bez
żadnych złośliwości to jednak panowała między nimi dość ciężka atmosfera. W
zasadzie od czasu pocałunku coś się w nich zmieniło. Draco rzadziej szukał
zaczepki Mandy, a w zasadzie zaprzestał dokuczania jej, a ona zaczęła zauważać
w nim mężczyznę. To, co się rodziło między nimi wbrew ich woli było niewinne,
ale silne. To uczucie powstawało wolno, ale w przyszłości nawet w przypadku
rozstania nic nie mogłoby tego zabić.
Zarówno Draco jak i Mandy szukali gdzieś
sylwetki drugiej osoby podczas przerw. Robili to dość dyskretni, ale ani ona
ani on nie twierdzili, że robią to mimo woli.
- Twoi przyjaciele
dalej się do ciebie nie odzywają? – Spytał nagle Draco.
- Nie – odpowiedziała
chłodno Mandy, a w jej głowie uruchomił się nagle czujnik ostrożności.
- Tylko mnie teraz
nie atakuj. Po prostu jestem ciekawy – powiedział Malfoy.
- Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła, Malfoy.
- Uwierz mi, Weasley,
że ja już nie mam szans na wyjście z tego piekła.
- Aż taki zły jesteś?
Ślizgon już na to nie odpowiedział, ponieważ
do pracowni wszedł profesor Snape. Mandy była już przyzwyczajona do tego, że
Nietoperz w ogóle nie zaszczyca jej wzrokiem. W sumie to nawet było jej to na
rękę. Nie lubiła tego zimnego i pełnego pogardy spojrzenia nauczyciela. Ona
szanowała go, jako osobę, która posiada ogromną wiedzę z przedmiotu, który
uwielbia. Zaczęła się zastanawiać nad słowami chłopaka. Artur i Molly
wychowywali swoje dzieci w przekonaniu, że w każdym człowieku jest jakiś pokład
dobra i zawsze należy ten pokład znaleźć. Snape, podał im ostatnie uwagi
dotyczące pracy i pozwolił im odejść. Mandy zrezygnowała z kolacji i od razu
udała się do wieży.
***
Mandy
w Pokoju Wspólnym zastała dość dużą ilość osób mimo tego, że była pora kolacji.
Przy kominku jak zwykle siedzieli Harry, Ron, Hermiona i Ginny. Te dwie
ostatnie, gdy tylko ujrzały Rudą od razu podeszły do niej i bez słowa wzięły za
rękę i poprowadziły do dormitorium dziewcząt z piątego roku. Usadziły Weasley
na łóżku i stanęły na przeciwko niej. Ona patrzyła na nie jak na parę gnomów i
zastanawiała się, o co im chodzi.
- Dobra to może tak
do rzeczy? – Spytała, przerywając jednocześnie ciszę.
- O chciałabyś, żeby
było tak prosto – powiedziała Hermiona.
- Nawet nie wiesz jak
bardzo.
- Mandy, co się
dzieje? – Spytała Ginny.
- A co ma się dziać?
- Jakby się do nas
nie odzywasz? – Spytała Hermiona.
- O nie. Teraz
będziecie próbować zrobić winną ze mnie. A ja wam nic nie zrobiłam –
zaprzeczyła ostro Mandy.
- Obraziłaś się za
nic – panna Granger upierała się przy swoim.
- Słuchajcie każdy ma
swoje zdanie.
- Dobra. Ron
przesadził. Każdy z nas to zrobił, ale czy to jest powód, żeby zniszczyć
wieloletnią przyjaźń? – Głos zabrała Ginny.
- Nie, ale to wy cały
czas popieracie Ronalda, nie myśląc o mojej sytuacji – warknęła starsza
Weasley.
- Słuchaj to po
prostu jest dziwne, że od tak zaczęłaś tolerować Malfoy’a bez żadnych awantur.
- A kto ci nagadał
takich głupot? – Spytała dziewczyna swoja młodszą siostrę.
- Domyślam się.
Mandy zaczęła się śmiać.
- Wiesz, co? Ty
lepiej się nie domyślaj i nie myśl, bo źle na tym wychodzisz.
- Jesteś okropna. Jak
Malfoy – stwierdziła Hermiona.
To stwierdzenie było jak policzek wymierzony w
twarz dziewczyny. Fakt, że Draco nigdy nie należał do osób najgrzeczniejszych,
ale również żadna z trzech dziewczyn nie znała go dobrze. Nie należy zapominać,
że Malfoy spowodował wiele łez każdej z pań, ale przecież każdy z nas ma w
sobie jakąś cząstkę, której nie pokazuje światu.
- Dobra. Zostawmy
Malfoy’a w spokoju. O co wam chodzi?
- Nie przyszłaś w
sobotę do Gospody pod Świńskim Łbem – powiedziała Hermiona.
- Wiem. Zapomniałam,
a dodatkowo dobrze mi się rozmawiało z Nicholasem. A czego dotyczyło spotkanie?
– Mandy postanowiła udać zainteresowanie, pomimo tego, że wymagało to od niej
ogromnego talentu aktorskiego.
Hermiona razem z Ginny objaśniły jej problem,
a potem pomysł na jego rozwiązanie. Miało to polegać na tajnych spotkaniach
gdzie mieli doskonalić swoje umiejętności w Obronie Przed Czarną Magią.
- Słuchajcie. Jak będę miała czas to na
pewno przyjdę, ale na żadną listę się nie wpisuję – powiedziała i zabrała się
za odrabianie transmutacji.
Dała tym samym znak, że rozmowę uznała za
zakończoną.
________________________
[1] Breaking
Benjamin – „Diary of Jane”
Ten pocałunek, chociaż niewinny bardzo zmienił zarówno Mandy haj u Dracko. Oboje dzięki niemu można powiedzieć, że w pewnym sensie dorośli. Doskonale zdają sobie sprawę, że aby wygrać muszą współpracować i zawiesić broń. I uda im się to, czuje to w spodniach! Moja Droga cudo! Mmmmm... z przeogromna niecierpliwością czekam na kolejny odcinek do 28.11. Pozdrawiam serdecznie /na-deszczu-lza
OdpowiedzUsuńMoże i dorośli, ale nie zrozumieli tego co ich łączy i tego czym jest miłość.
UsuńKilka błędów zauważyłam, ale nie mam siły Ci ich tu wypisywać :( wybacz ale nie mam siły na prawdę .. Z cudem przeczytałam ten rozdział nie odbiegając gdzieś myślami.
OdpowiedzUsuńHmm... teraz co do odcinku.. Weź ty ich kobieto już pogódź bo normalnie zwariuje za moment...
A sytuacja z Malfoyem no no ;d Robi się coraz gorącej ;D
Czekam na następny odcinek ;*;* Buźki ;*
Błędów jest masa, a ja nie mam kiedy ich poprawić. Pogodzę ich, pogodzę. Nie bój się.
UsuńW zasadzie zamiast łów przywitania spodziewała się raczej jakiejś przykrej uwagi lub braku reakcji ZAMIAST SŁÓW :)
OdpowiedzUsuńa to, że odezwała się bez pogardy i ukrytego zamiaru pogrążenia dziewczyny można było to zaliczyć do tej kategorii. PO BYŁO JEST NIEPOTRZEBNE 'TO' ;)
Zarówno Draco jak i Mandy szyja ku gdzieś sylwetki drugiej osoby podczas przerw. Robili to dość dyskretni, ale ani on ani on nie twierdzili, ze robią to mimo woli. W PIERWSZYM ZDANIU CHYBA CZEGOŚ BRAKUJE, A W DRUGIM MASZ DWA RAZU 'ON' A POWINNO BYĆ ONA :)
że w każdym człowieku jest jakiś pokład Obra POKŁAD DOBRA :)
Podobało mi się :) Zwłaszcza fragment z Mandy i Malfoyem. Między nimi było tak... normalnie! Chociaż muszę przynzać, że notka nieco bez wyrazu. Mało się dzieje. Raczej nie pisałaś jej z wielką chęcią i niestety odrobinę to widać :) Ale nie jest tragicznie, jak próbowałaś mi wmówić na GG! :)
No i nie musisz mi za nic dziękować :) Jak trzeba to służe pomocą :* A raczej uchem, czy wzrokiem żeby wysłuchać/ przeczytać co Cię dręczy! :)
Trzymaj się ciepło!
Kocham Cię, za wytknięcie tych wszystkich błędów. Ułatwiasz mi w ten sposób ich poprawianie :*. Notka niestety nie była pisana z chęcią, ale starałam się jak najmniej tego przelać na papier. Niestety nie udało się.
UsuńZauważyłam kilka błędów, ale nic jakoś specjalnie rażącego nie rzuciło mi się w oczy, oprócz jednego, a mianowicie - tęczówek. Żadne b ł ę k i t n e, tylko s z a r e, ostatecznie stalowe. Chodzi mi oczywiście o kolor tęczówek Dracona. Gólnie rozdział dobry, chociaż - nie obraź się, lecz, droga Lady Spark - Ciebie stać na więcej pod względem długości jak i treści. Poza tym coś czuję, że ten pocałunek na zawsze zmieni, a i w pewien sposób naznaczy relację Mandy i Dracona. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń[zalogowana]
Tak, wiem, że stać mnie na coś lepszego, ale ehh studia wyzuły mnie ze wszelkich uczuć, emocji i chęci do życia. Niestety, ale przytłaczają mnie. No i postaram się poprawić. A ten kolor tęczówek tam się wdrapał przypadkiem. Przepraszam najmocniej.
UsuńOwszem, było sporo błędów, ale nie chce mi się ich wypisywać. Nie mam na to ani nastroju, ani siły, ani ochoty. Ostatnio wszystko mi się sypie, a dodatkowo studia zaczynają mnie coraz bardziej męczyć.
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, zachowanie Mandy zaczyna mnie denerwować. Zachowuje się jak pępek świata - okej, Ron nie zachował się fajnie, mogła poczuć się urażona i dotknięta, ale nie powinna z taką niechęcią traktować przyjaciółek. Nie zdziwiłabym się, gdyby wszyscy powoli się od niej odsunęli.
A co do Malfoya... Jej, o co mu chodzi? Bo NIE UWIERZĘ, że tak nagle zapałał miłością do Mandy. Coś jest nie tak, zresztą jak zawsze w przypadku Dracona.
Całuję :*
Matko czy Draco nie może mieć czystych intencji? Niestety masz rację, ale ich nie ma. W końcu czego można się spodziewać po Draco? Wszystkiego tylko nie dobra :).
UsuńCo do rozdziału...nie wiem co powiedzieć. zwykle mam słowotok, a teraz nie wiem sama...z jednej strony uważam że jest mega. Mandy traktuje Draco jak kapcia, i wcale się nie dziwie. W ogóle szok, że nie odeszła od niego w tych lochach od razu, zanim zdążył zagadać. Ale z drugiej stronyy...to, cholera jasna, dlaczego mi jest żal Draco? Dlaczego momentami- podkreślam - momentami - przeżywam to bardziej od jego strony niż od Mandy?Nie pojmuję tego.
OdpowiedzUsuń[ostrze-cienia]
Cieszę się, że ktoś to przeżywa od strony Draco bardziej niż od strony Mandy. Nie chcę zrobić też Malfoy'a jakiegoś pozbawionego uczuć mężczyzny, ale nie mogę też go wyidealizować, bo to opowiadanie to nie ma być "Moda na sukces".
UsuńHm... no jest masa błędów, ale wybaczam, bo wiem, że jesteś przemęczona i nie masz czasu myśleć o świecie blogowym. Ale cóż... cieszę się faktem, że coś dodajesz ;)
OdpowiedzUsuńOch, ależ jest nawet sporo Malfoya, nawet kiedy już pod koniec rozdziału go nie było, to jednak cały czas był obecny w słowach, myślach i tak dalej. Mam nadzieję, że jednak w następnym rozdziale będzie o wiele więcej Dracona i to nie tylko w myślach. A no i widzę, że zaczynasz wprowadzać tajne lekcje OPCM :P Jestem ciekawa, jak zareaguje Malfoy, kiedy Mandy już się dołączy, bo zapisze się w końcu na tę listę. A z tego, co zdążyłam zauważyć obydwoje są już zakochani, może nie tak na zabój, ale to tylko kwestia czasu, myślę. ;) Malfoy chyba nie będzie wtedy zbyt szczęśliwy. Skoro tylko w pewnym stopniu trzymasz się kanonu, to jednak Malfoy, jak sam już zdążył potwierdzić, uosobieniem i przykładem dobra to nie jest XD
I nie wiem, co mogę jeszcze napisać, chyba tyle, że już powinnam kończyć, bo nie mam pojęcia do czego jeszcze nawiązać XD
Kocham i czekam:*
Błedy poprawię. Obiecuję. Cóż może są w sobie w jakimś stopniu zakochani, ale nie umieją jeszcze tego rozpoznać. Przed nimi jeszcze długa droga. A co do tej listy. To mam na nią już pomysł.
Usuń