poniedziałek, 16 lipca 2012

XIV. Przełamanie lodów

„Między miłością, a nienawiścią jest cienka granica. Nie przeszkadza mi to. Tylko pozwól mi powiedzieć, że to lubię. [1]”
20 listopada 1995 r.
 Mandy weszła do pracowni, którą już dobrze znała. Nie zdziwiła się, gdy zobaczyła Draco zabierającego się do pracy. Od jakiegoś czasu zjawiał się na zajęciach pierwszy i pierwszy również opuszał pomieszczenie. Rudej to nie przeszkadzało, a w zasadzie było jej to na rękę. Od czasu ich pocałunku czuła się dziwnie w jego towarzystwie. Wolała nie spędzać z nim więcej czasu niż było to konieczne. I ku jej wielkiej uldze on był tego samego zdania. Chociaż czy ta ulga była wielka należy się głębiej zastanowić. Gdzieś tam daleko w środku czuła delikatne uczucie zawodu. Jednak było to tak słabe, że jeszcze nie dawało się tego odczuć.
 Gdy szła odwiesić na wolne krzesło bluzę usłyszała:
- Cześć!
 Zdezorientowana stanęła i zastanawiała się czy przypadkiem się nie przesłyszała. Obawiała się czy czasem nie jest chora psychicznie i zaczyna słyszeć głosy. Spojrzała na Draco i zdziwiła się. Jego stalowe tęczówki wpatrywały się w jej postać, a na ustach pojawił się delikatny, ledwo dostrzegalny uśmiech. Słowo, które wypłynęło od Malfoy’a podziałało na Mandy jak jakaś tragiczna wiadomość, która przyszła z domu. Był to dla niej tak wielki szok, że nie mogła się ruszyć. Podejrzewała, że w tej pozycji musi wyglądać dziwnie i z tą niepewnością wymalowaną na twarzy. W zasadzie zamiast słów przywitania spodziewała się raczej jakiejś przykrej uwagi lub braku reakcji. W końcu jednak wszystko wróciło na swoje miejsce i Mandy mogła odpowiedzieć swojemu towarzyszowi drżącym głosem:
- Cześć!
 Teraz zupełnie nie wiedziała jak ma się zachować. Postawa Draco była dla niej nowością i zupełnie nie wiedziała czy jest ona szczera, co w przypadku Malfoy’a jest niemożliwe. Szukała w tym wszystkim drugiego dna, ale jego również ku jej wielkiej rozpaczy nie znalazła. Podeszła do stolika. Nie zdążyła nic wziąć do ręki, gdy chłopak powiedział:
- Posiekaj te trzy rzeczy – wskazał na łodygę róży i jej płatki oraz na skrzydła nietoperza.
 Teraz Gryfonka kompletnie nie wiedziała, co ma myśleć i jak postąpić. Zerknęła na Ślizgona i znowu ujrzała drugi raz w ciągu pięciu minut uśmiech. I nie był to ten grymas, który zawsze mu towarzyszył. W tym nie było ani trochę ironii czy też wyższości. Dezorientowało ja to bardzo i zaczynało się czuć coraz bardziej niepewnie, a tego nie lubiła. W głowie nie mieściło się to, że Draco może mieć jakieś ludzkie odruchy, a to, że odezwał się bez pogardy i ukrytego zamiaru pogrążenia dziewczyny można było to zaliczyć do tej kategorii. Gdzieś tam w głębi jednak cieszyła się z tej jednej zmiany. W tym całym zamieszaniu, które powstało przez ten konkurs w jej życiu kolejnego ciosu nie zdał jej Draco. Była to wielka ulga. Starała się nie brać tego wszystkiego do siebie, ale zbyt dużo teraz spadło na jej barki i nie każdą sprawę mogła wziąć na dystans.
 Wzięła się do pracy i zaczęła robić to, o co poprosił ją Malfoy. Swoimi uwagami nie miała zamiaru psuć w miarę przyjaznej atmosfery. I jej i jemu zależało na wygraniu konkursu, ale żeby mogli to osiągnąć musieli znaleźć wspólny cel i zrozumieć jego ideę. A żeby to wszystko razem wypaliło potrzebowali oczyszczenia swoich wzajemnych relacji ze wszystkich złych emocji.
 Gdy skończyli pracę nad eliksirem, do przyjścia Nietoperza zostało im czterdzieści minut. Mandy usiadła na jednej z ławek, która była przy ścianie i oparła się o nią. Draco usiadł na krześle. Nie mogli opuścić sali do póki, Snape nie dał im na to pozwolenia. Ruda spodziewała się, że czas do przyjścia nauczyciela upłynie im w ciszy. Bardzo się jednak myliła.
- Wiesz zależy mi na wygraniu tego konkursu – powiedział blondyn.
 Czemu się odezwał? Zaczęło do niego docierać, że tymi zgrzytami nie wygrają. Wiedział, że milczenie, też nie sprawi, iż zrobią odpowiedni wywar, podczas finału. Zrozumiał, że do zdobycia nagrody musza zacząć ze sobą rozmawiać. Nie należy zapomnieć, że Malfoy zawsze musiał wygrać. On był urodzonym zwycięzcą. Jego duma była urażona, że to on musiał „żebrać” o rozmowę z tą zrozumiałą Weasley. Jednak perspektywa zdobycia najwyższego trofeum miała wynagrodzić mu te upokorzenia.
- Mi też – odpowiedziała Mandy.
            Postanowiła z wielką ostrożnością podjąć rozmowę z Draco.
- Dlatego chyba musimy zacząć ze sobą rozmawiać?
- Masz rację. Jednak nie jestem pewna czy będziemy umieli prowadzić ze sobą normalną konwersację.
- Też się nad tym zastanawiam.
- Ale chyba musimy spróbować – powiedziała Mandy z lekkim uśmiechem.
 Mimo, że rozmawiali ze sobą normalnie bez żadnych złośliwości to jednak panowała między nimi dość ciężka atmosfera. W zasadzie od czasu pocałunku coś się w nich zmieniło. Draco rzadziej szukał zaczepki Mandy, a w zasadzie zaprzestał dokuczania jej, a ona zaczęła zauważać w nim mężczyznę. To, co się rodziło między nimi wbrew ich woli było niewinne, ale silne. To uczucie powstawało wolno, ale w przyszłości nawet w przypadku rozstania nic nie mogłoby tego zabić.
 Zarówno Draco jak i Mandy szukali gdzieś sylwetki drugiej osoby podczas przerw. Robili to dość dyskretni, ale ani ona ani on nie twierdzili, że robią to mimo woli.
- Twoi przyjaciele dalej się do ciebie nie odzywają? – Spytał nagle Draco.
- Nie – odpowiedziała chłodno Mandy, a w jej głowie uruchomił się nagle czujnik ostrożności.
- Tylko mnie teraz nie atakuj. Po prostu jestem ciekawy – powiedział Malfoy.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Malfoy.
- Uwierz mi, Weasley, że ja już nie mam szans na wyjście z tego piekła.
- Aż taki zły jesteś?
 Ślizgon już na to nie odpowiedział, ponieważ do pracowni wszedł profesor Snape. Mandy była już przyzwyczajona do tego, że Nietoperz w ogóle nie zaszczyca jej wzrokiem. W sumie to nawet było jej to na rękę. Nie lubiła tego zimnego i pełnego pogardy spojrzenia nauczyciela. Ona szanowała go, jako osobę, która posiada ogromną wiedzę z przedmiotu, który uwielbia. Zaczęła się zastanawiać nad słowami chłopaka. Artur i Molly wychowywali swoje dzieci w przekonaniu, że w każdym człowieku jest jakiś pokład dobra i zawsze należy ten pokład znaleźć. Snape, podał im ostatnie uwagi dotyczące pracy i pozwolił im odejść. Mandy zrezygnowała z kolacji i od razu udała się do wieży.
***
 Mandy w Pokoju Wspólnym zastała dość dużą ilość osób mimo tego, że była pora kolacji. Przy kominku jak zwykle siedzieli Harry, Ron, Hermiona i Ginny. Te dwie ostatnie, gdy tylko ujrzały Rudą od razu podeszły do niej i bez słowa wzięły za rękę i poprowadziły do dormitorium dziewcząt z piątego roku. Usadziły Weasley na łóżku i stanęły na przeciwko niej. Ona patrzyła na nie jak na parę gnomów i zastanawiała się, o co im chodzi.
- Dobra to może tak do rzeczy? – Spytała, przerywając jednocześnie ciszę.
- O chciałabyś, żeby było tak prosto – powiedziała Hermiona.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Mandy, co się dzieje? – Spytała Ginny.
- A co ma się dziać?
- Jakby się do nas nie odzywasz? – Spytała Hermiona.
- O nie. Teraz będziecie próbować zrobić winną ze mnie. A ja wam nic nie zrobiłam – zaprzeczyła ostro Mandy.
- Obraziłaś się za nic – panna Granger upierała się przy swoim.
- Słuchajcie każdy ma swoje zdanie.
- Dobra. Ron przesadził. Każdy z nas to zrobił, ale czy to jest powód, żeby zniszczyć wieloletnią przyjaźń? – Głos zabrała Ginny.
- Nie, ale to wy cały czas popieracie Ronalda, nie myśląc o mojej sytuacji – warknęła starsza Weasley.
- Słuchaj to po prostu jest dziwne, że od tak zaczęłaś tolerować Malfoy’a bez żadnych awantur.
- A kto ci nagadał takich głupot? – Spytała dziewczyna swoja młodszą siostrę.
- Domyślam się.
 Mandy zaczęła się śmiać.
- Wiesz, co? Ty lepiej się nie domyślaj i nie myśl, bo źle na tym wychodzisz.
- Jesteś okropna. Jak Malfoy – stwierdziła Hermiona.
 To stwierdzenie było jak policzek wymierzony w twarz dziewczyny. Fakt, że Draco nigdy nie należał do osób najgrzeczniejszych, ale również żadna z trzech dziewczyn nie znała go dobrze. Nie należy zapominać, że Malfoy spowodował wiele łez każdej z pań, ale przecież każdy z nas ma w sobie jakąś cząstkę, której nie pokazuje światu.
- Dobra. Zostawmy Malfoy’a w spokoju. O co wam chodzi?
- Nie przyszłaś w sobotę do Gospody pod Świńskim Łbem – powiedziała Hermiona.
- Wiem. Zapomniałam, a dodatkowo dobrze mi się rozmawiało z Nicholasem. A czego dotyczyło spotkanie? – Mandy postanowiła udać zainteresowanie, pomimo tego, że wymagało to od niej ogromnego talentu aktorskiego.
 Hermiona razem z Ginny objaśniły jej problem, a potem pomysł na jego rozwiązanie. Miało to polegać na tajnych spotkaniach gdzie mieli doskonalić swoje umiejętności w Obronie Przed Czarną Magią.
- Słuchajcie. Jak będę miała czas to na pewno przyjdę, ale na żadną listę się nie wpisuję – powiedziała i zabrała się za odrabianie transmutacji.
 Dała tym samym znak, że rozmowę uznała za zakończoną.
________________________
[1] Breaking Benjamin – „Diary of Jane”

14 komentarzy:

  1. Ten pocałunek, chociaż niewinny bardzo zmienił zarówno Mandy haj u Dracko. Oboje dzięki niemu można powiedzieć, że w pewnym sensie dorośli. Doskonale zdają sobie sprawę, że aby wygrać muszą współpracować i zawiesić broń. I uda im się to, czuje to w spodniach! Moja Droga cudo! Mmmmm... z przeogromna niecierpliwością czekam na kolejny odcinek do 28.11. Pozdrawiam serdecznie /na-deszczu-lza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i dorośli, ale nie zrozumieli tego co ich łączy i tego czym jest miłość.

      Usuń
  2. Kilka błędów zauważyłam, ale nie mam siły Ci ich tu wypisywać :( wybacz ale nie mam siły na prawdę .. Z cudem przeczytałam ten rozdział nie odbiegając gdzieś myślami.
    Hmm... teraz co do odcinku.. Weź ty ich kobieto już pogódź bo normalnie zwariuje za moment...
    A sytuacja z Malfoyem no no ;d Robi się coraz gorącej ;D
    Czekam na następny odcinek ;*;* Buźki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów jest masa, a ja nie mam kiedy ich poprawić. Pogodzę ich, pogodzę. Nie bój się.

      Usuń
  3. W zasadzie zamiast łów przywitania spodziewała się raczej jakiejś przykrej uwagi lub braku reakcji ZAMIAST SŁÓW :)

    a to, że odezwała się bez pogardy i ukrytego zamiaru pogrążenia dziewczyny można było to zaliczyć do tej kategorii. PO BYŁO JEST NIEPOTRZEBNE 'TO' ;)

    Zarówno Draco jak i Mandy szyja ku gdzieś sylwetki drugiej osoby podczas przerw. Robili to dość dyskretni, ale ani on ani on nie twierdzili, ze robią to mimo woli. W PIERWSZYM ZDANIU CHYBA CZEGOŚ BRAKUJE, A W DRUGIM MASZ DWA RAZU 'ON' A POWINNO BYĆ ONA :)

    że w każdym człowieku jest jakiś pokład Obra POKŁAD DOBRA :)

    Podobało mi się :) Zwłaszcza fragment z Mandy i Malfoyem. Między nimi było tak... normalnie! Chociaż muszę przynzać, że notka nieco bez wyrazu. Mało się dzieje. Raczej nie pisałaś jej z wielką chęcią i niestety odrobinę to widać :) Ale nie jest tragicznie, jak próbowałaś mi wmówić na GG! :)

    No i nie musisz mi za nic dziękować :) Jak trzeba to służe pomocą :* A raczej uchem, czy wzrokiem żeby wysłuchać/ przeczytać co Cię dręczy! :)
    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię, za wytknięcie tych wszystkich błędów. Ułatwiasz mi w ten sposób ich poprawianie :*. Notka niestety nie była pisana z chęcią, ale starałam się jak najmniej tego przelać na papier. Niestety nie udało się.

      Usuń
  4. Zauważyłam kilka błędów, ale nic jakoś specjalnie rażącego nie rzuciło mi się w oczy, oprócz jednego, a mianowicie - tęczówek. Żadne b ł ę k i t n e, tylko s z a r e, ostatecznie stalowe. Chodzi mi oczywiście o kolor tęczówek Dracona. Gólnie rozdział dobry, chociaż - nie obraź się, lecz, droga Lady Spark - Ciebie stać na więcej pod względem długości jak i treści. Poza tym coś czuję, że ten pocałunek na zawsze zmieni, a i w pewien sposób naznaczy relację Mandy i Dracona. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    [zalogowana]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że stać mnie na coś lepszego, ale ehh studia wyzuły mnie ze wszelkich uczuć, emocji i chęci do życia. Niestety, ale przytłaczają mnie. No i postaram się poprawić. A ten kolor tęczówek tam się wdrapał przypadkiem. Przepraszam najmocniej.

      Usuń
  5. Owszem, było sporo błędów, ale nie chce mi się ich wypisywać. Nie mam na to ani nastroju, ani siły, ani ochoty. Ostatnio wszystko mi się sypie, a dodatkowo studia zaczynają mnie coraz bardziej męczyć.

    Jeśli o mnie chodzi, zachowanie Mandy zaczyna mnie denerwować. Zachowuje się jak pępek świata - okej, Ron nie zachował się fajnie, mogła poczuć się urażona i dotknięta, ale nie powinna z taką niechęcią traktować przyjaciółek. Nie zdziwiłabym się, gdyby wszyscy powoli się od niej odsunęli.
    A co do Malfoya... Jej, o co mu chodzi? Bo NIE UWIERZĘ, że tak nagle zapałał miłością do Mandy. Coś jest nie tak, zresztą jak zawsze w przypadku Dracona.

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko czy Draco nie może mieć czystych intencji? Niestety masz rację, ale ich nie ma. W końcu czego można się spodziewać po Draco? Wszystkiego tylko nie dobra :).

      Usuń
  6. Co do rozdziału...nie wiem co powiedzieć. zwykle mam słowotok, a teraz nie wiem sama...z jednej strony uważam że jest mega. Mandy traktuje Draco jak kapcia, i wcale się nie dziwie. W ogóle szok, że nie odeszła od niego w tych lochach od razu, zanim zdążył zagadać. Ale z drugiej stronyy...to, cholera jasna, dlaczego mi jest żal Draco? Dlaczego momentami- podkreślam - momentami - przeżywam to bardziej od jego strony niż od Mandy?Nie pojmuję tego.
    [ostrze-cienia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś to przeżywa od strony Draco bardziej niż od strony Mandy. Nie chcę zrobić też Malfoy'a jakiegoś pozbawionego uczuć mężczyzny, ale nie mogę też go wyidealizować, bo to opowiadanie to nie ma być "Moda na sukces".

      Usuń
  7. Hm... no jest masa błędów, ale wybaczam, bo wiem, że jesteś przemęczona i nie masz czasu myśleć o świecie blogowym. Ale cóż... cieszę się faktem, że coś dodajesz ;)

    Och, ależ jest nawet sporo Malfoya, nawet kiedy już pod koniec rozdziału go nie było, to jednak cały czas był obecny w słowach, myślach i tak dalej. Mam nadzieję, że jednak w następnym rozdziale będzie o wiele więcej Dracona i to nie tylko w myślach. A no i widzę, że zaczynasz wprowadzać tajne lekcje OPCM :P Jestem ciekawa, jak zareaguje Malfoy, kiedy Mandy już się dołączy, bo zapisze się w końcu na tę listę. A z tego, co zdążyłam zauważyć obydwoje są już zakochani, może nie tak na zabój, ale to tylko kwestia czasu, myślę. ;) Malfoy chyba nie będzie wtedy zbyt szczęśliwy. Skoro tylko w pewnym stopniu trzymasz się kanonu, to jednak Malfoy, jak sam już zdążył potwierdzić, uosobieniem i przykładem dobra to nie jest XD

    I nie wiem, co mogę jeszcze napisać, chyba tyle, że już powinnam kończyć, bo nie mam pojęcia do czego jeszcze nawiązać XD

    Kocham i czekam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błedy poprawię. Obiecuję. Cóż może są w sobie w jakimś stopniu zakochani, ale nie umieją jeszcze tego rozpoznać. Przed nimi jeszcze długa droga. A co do tej listy. To mam na nią już pomysł.

      Usuń