poniedziałek, 16 lipca 2012

XV. Sinusoida

„Najgorsze, gdy zaczynasz się do kogoś przyzwyczajać, pomyślała. Czujesz się samotna, gdy nie ma go przy tobie. [1]”
27 listopada 1995 r.
 Mandy jadła śniadanie. Nie wiedziała, czemu cieszy się na kolejną dodatkową lekcję z eliksirów. Od kiedy w ciągu ich trwania zaczęła rozmawiać z Draco czas, który spędzała w lochach mijał jej szybko i przyjemnie. Zaczęli się rozumieć, a ich współpraca układała się lepiej niż we wrześniu. Dodatkowo poznała Malfoy’a lepiej i już nie miała o nim najgorszego zdania. Co prawda chłopak dalej potrafił pokazać jej, że uważa się za lepszego, ale nie było to już tak widoczne i bolesne jak kiedyś.
- Przyjdziesz dziś? – Dziewczyna nie zorientowała się nawet, kiedy obok niej usiedli Harry i Ron.
- Nie wiem. Mam dziś dodatkowe zajęcia z eliksirów. A dodatkowo Umbridge wydała ten swój specjalny dekret o zakazie – odpowiedziała Mandy, brunetowi.
- Od kiedy ty tak przestrzegasz regulaminu? – Spytał Ron.
- Od kiedy zależy mi na konkursie z eliksirów. Ale postaram się dotrzeć.
- Wiesz gdzie?
- Tak – odpowiedziała Ruda i zabrała się za kończenie śniadania, jednak nie było jej to dane.
- Gryfoni jutro jest trening o osiemnastej – powiedziała Angelina, która była kapitanem zespołu.
- A dostałaś zgodę na „utworzenie” takiej drużyny? – Spytała Mandy.
- Tak. A w ty w końcu jesteś na bieżąco z pracami domowymi?
- W zasadzie tak i będę jutro o osiemnastej na boisku.
- Super! – Krzyknęła Angelina z entuzjazmem i skierowała się w stronę osób ze swojego rocznika.
- Myślicie, że bardzo się wkurzy jak jej powiem, że znowu mam szlaban u Umbridge? – Spytał Potter, gdy kapitan drużyny odeszła na odpowiednią odległość i nie mogła go usłyszeć.
- Myślę, że możesz już sobie szykować trumnę – powiedziała Ginny zajmując miejsce naprzeciwko swojej starzej siostry.
- Zgadzam się. Na ostatnich zajęciach mogłeś powstrzymać się od tego swojego gadania – powiedziała Hermiona.
- Mówicie o tym, co wyskoczył… - Mandy, nie skończyła, ponieważ wzdłuż stołu Gryffindoru przechodziła nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią.
- Tak, dokładnie o tym. No, chyba mógł siedzieć cicho? – Hermiona, wyraźnie czekała na potwierdzenie swojej teorii.
- No, w sumie mógł, ale on zawsze jest wyrywny. Najpierw robi, a potem myśli – skomentowała Mandy.
 Co prawda od rozmowy z przyjaciółkami w dormitorium minął tydzień, to od tego czasu między czwórką uczniów z piątego roku zapanowały w miarę normalne stosunki. Mandy nie opanowała, gdy przyjaciele zaczynali z nią rozmowę. Co prawda do dawnych relacji było jeszcze daleko, ale w końcu przestała panować między nimi atmosfera niechęci i wrogości.
 Ruda przypadkiem spojrzała na stół Domu Węża i ujrzała stalowe tęczówki, które musiały wpatrywać się w nią już dłuższą chwilę, ponieważ gdy postać Draco została w końcu zauważona, on delikatnie odetchnął. Mandy miała wrażenie, że tylko ona to zauważyła. Malfoy pierwszy przerwał kontakt wzrokowy i posyłając jej uśmiech, który dostrzec mogła tylko ona, wróciła do rozmowy z Zabinim. Dziewczyna również się uśmiechnęła, a przez jej głowę przeleciała myśl „To będzie dobry dzień”.
Najgorsze, gdy zaczynasz się do kogoś przyzwyczajać, pomyślała.
Czujesz się samotna, gdy nie ma go przy tobie. [1]
***
 Mandy nie wiedziała, czemu idąc korytarzem na zajęcia ukradkiem szukała stalowych tęczówek należących do Draco. Robiła to wbrew swojej woli i odruchowo. Nie mogła nad tym zapanować. Miała nadzieję, że nikt z przyjaciół nie zauważył jej dziwnego zachowania. Według niej zajęcia ogromnie się dłużyły. Chciała już być w lochach i wspólnie z blondynem warzyć wywar. Dla Gryfonki, Malfoy zaczynał być kimś więcej niż tylko partnerem do zadania. Nie umiała tego nazwać, ale jednocześnie bała się oraz czuła swego rodzaju podniecenie. To wszystko rodziło się powoli, ale miało być najsilniejsza rzeczą, jaka połączyła tą dwójkę zupełnie różnych osób. Mandy zupełnie, co innego czuła do Cedrica. Była to miłość, ale nie taka prawdziwa, która przetrwałaby wszystko. Gdyby należała ona do tej grupy to uczucie pomiędzy Gryfonką, a Ślizgonem nigdy by się nie narodziło. Ona byłaby wierna ukochanemu, który jej nie kochał. W swojej pamięci czciłaby każde ich spotkanie. Mandy przyznawała, że od dłuższego czasu. Puchon nie gościł w jej myślach.
 W końcu po całym dniu wypatrywania Draco, ujrzała go. Odetchnęła z ulga. Zrobiła to trochę za głośno i na dodatek przystanęła na chwilę, co nie uszło uwadze Hermiony.
- A tobie, co?
- Mi? – Spytała Mandy.
- Tak, tobie.
- Nic, a co ma być?
- To, czemu wzdychasz?
- To już westchnąć nie mogę?
- Dobra. To zacznijmy inaczej. Za kim tak wzdychasz?
- O co ci chodzi Granger co?
- Podoba ci się ktoś?
 Rozmowa dziewczyn została przerwana przez nadejście nauczyciela. Hermiona zdążyła tylko szepnąć Weasley do ucha, że to przesłuchanie nie jest jeszcze zakończone. Mandy nie przejęła się „groźbą” koleżanki. Z lekkim uśmiechem usiadła na swoim miejscu i niecierpliwie odliczała minuty do końca zajęć.
 Rudowłosa nie mogła wiedzieć, że Malfoy ją obserwował, zatopiony w tłumie uczniów. Tego dnia wyjątkowo się nie wyróżniał. Czuł potrzebę pilnowania swojej partnerki. Nie zadowolił go fakt, że ponownie utrzymuje dobre stosunki z Potterem. Za dziwne należy uznać samo to, że on śledził jakąś dziewczynę. Nigdy wcześniej tego nie robił i czuł się z tego powodu nie swojo. Nie umiał też podać prostego powodu, dla którego to robi. Jakaś nieznana mu do tej pory siła zmuszała go do takiego zachowania. Jego dobry przyjaciel – Blaise obserwował Draco uważnie. Nie podobało mu się to zachowanie blondyna. Było dziwne. Malfoy nie powiedział Zabiniemu, kogo śledzi i że w ogóle to robi, ale Ślizgon nie należał do osób pustych i głupich. Od razu zauważył zmiany w sposobie bycia arystokraty. Może ta zmiana nie polegała na tym, że Draco w inny sposób traktował młodszych, bo nadal patrzył na nich z góry. Jednym niepokojem, który napawał Blaise’a był fakt, że Draco przestał narzekać na Mandy. Dla blondyna było to również dziwne, ale dziewczyna przestała mu działać na nerwy.
Czekam kryjąc strach
Czy ty uśpisz w sobie gniew
I odpowiesz
Nic nas nie rozdzieli. [2]
***
 Mandy jak zawsze pojawiła się punktualnie w sali, w której odbywały się zajęcia. Była bardzo zdziwiona, gdy nie zastała tam Draco. Był tylko Severus Snape. Dziewczyna weszła, a nauczyciel machnął różdżką, a na stoliku pojawiły się wszystkie potrzebne składniki. Powtórzył swoją czynność, a na tablicy ukazała się nazwa eliksiru. Profesor bez słowa wyszedł z lochu, zostawiając Rudą samą. Mandy z cichym westchnieniem zabrała się do pracy. Liczyła na to, że ujrzy chłopaka. W okolicach serca poczuła dziwne ukłucie zawodu. Było ono delikatne, ale odczuwalne. Uśmiech zszedł z twarzy dziewczyny. Po raz pierwszy od początku tego roku miała powód do szczerego, ale delikatnego uśmiechu. Nie przeszkadzało jej nawet wymowne spojrzenie Ronalda, gdy oznajmiła, że idzie na dodatkowe zajęcia. Wszystko tego dnia w miarę się układało, ale brak wysokiego Ślizgona spowodował, że, z Mandy uszła wszelka radość. Cóż miłość kiełkowała w niej powoli i delikatnie. Wszystko działo się wbrew jej woli i tak miało być już do końca jej dni. Ten rok miał być dla niej i dla niego jak tornado, które pustoszy i niszczy, a potem nic już nie jest takie jak kiedyś.
 Malfoy wszedł do sali pięć minut spóźniony, ale nic sobie z tego nie robił. Nie powiedział nawet „przepraszam” czy też „cześć”, na które Ruda liczyła. W ciszy zabrali się do pracy. Mandy czuła się nie swojo, znowu zajęcia zaczynały jej ciążyć.
            Jednak na domiar wszystkiego, Weasley przypadkiem wywaliła wszystkie posiekane składniki na podłogę.
- Weasley, uważałabyś trochę – syknął chłopak.
- Przepraszam – wyjąknęła dziewczyna.
- Tylko przepraszać umiesz.
- Nie zrobiłam tego specjalnie, Malfoy.
 Znowu byli blisko siebie. Czuła jego oddech i zapach perfum. Dokładnie słyszała bicie serca. Krew w jej żyłach zaczęła płynąć szybciej, a w głowie zaczęło się kręcić. Unikała jego stalowych tęczówek. Zbierała szybko składniki. Ręce jej się trzęsły. Zachowywała się jak jakaś dziewczyna z pierwszego roku. Nie mogła zrozumieć, dlaczego. Draco złapał jej ręce. Wyczuł lekkie drżenie dłoni. Zmusił ją do wstania. Przypomniał sobie ich pierwszy pocałunek. Owładnęły nim wszystkie uczucia, które wtedy mu towarzyszyły. Ponownie zapragnął poznać smak i fakturę jej ust. Chciał zatopić się w tych słodkich i malinowych wargach. Wtedy czuł się szczęśliwy; jakby wolny. Nie potrzebował niczego więcej tylko ust tej działającej mu na nerwy Gryfonki. Ujął jej twarz w swoje silne i męskie dłonie, kciukiem delikatnie przejechał po jej ustach. Mandy zadrżała i zamknęła oczy. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcze, ale sprawiał też przyjemność. Potrzebowała, aby on trzymał ją w swoich ramionach, bo tylko wtedy czuła się bezpiecznie. Nie ważne było teraz, co powiedzieliby jej bracia czy siostra lub przyjaciele. Ona pragnęła tylko tego, aby on nigdy jej nie wypuścił. Po chwili zatonęli w pocałunku pełnym tęsknoty, czułości i niezrozumienia przez świat. Dziewczyna przyciągnęła go mocniej do siebie. Potrzebowała go. Nie wiedziała, ale jej serce, które biło jak oszalało czuło, że to on jest sensem jej istnienia. On natomiast na chwilę zapomniał, kim i gdzie jest. Był zwykłym chłopakiem, który po prostu wpadł w sidła miłości. W końcu udało im się opanować.
- Weasley, uważaj, co robisz – powiedział Draco.
- Nie dawno byłam Mandy, a teraz jestem Weasley. Zdecyduj się w końcu.
 Malfoy zaczął się śmiać, a zdezorientowana dziewczyna stała i nie wiedziała, co ma zrobić.
- Posłuchaj mnie, Weasley. Dla mnie jesteś nikim. To, co było nie dawno to przeszłość. Zapomnij o niej.
Powiedziałeś, że nie byłam ładna
więc, po prostu ci uwierzyłam.
I powiedziałeś, że nie byłam wyjątkowa. [3]
 W zielonych oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Nie mogła uwierzyć w to, że była, aż tak naiwna. Uwierzyła, że ona i Draco mogą stworzyć zgrany duet, który jest w stanie wygrać ten cały konkurs. Wszystko to była jedna wielka gra, aby pokazać jej, kto jest lepszy. Wygrał. Ona przegrała, bo uwierzyła. Wybiegła z lochów i szła tam gdzie ją nogi niosły. Łzy w końcu znalazły wyjście i powoli toczyły się po jej policzkach. To, co powiedział Draco zabolało ją. Na razie nie myślała o tym, że pokazała, jaka jest słaba i jak bardzo naiwna. Teraz chciała po prostu móc w spokoju i ciszy cierpieć i popłakać. Zastanawiała się, czemu tak drastycznie zareagowała na te kilka zdań Ślizgona. Było to dla niej nie zrozumiałe. Po raz pierwszy w życiu dała się ponieść emocjom. Rozczarowana, rozgoryczona, zła i zapłakana dotarła do jakiejś wieży, na której się ukryła. Wpatrywała się w niebo, które zaczynało pokrywać się granatowym płaszcze pełnym gwiazd. Była załamana. Nie chciała pokazywać się w takim stanie w Wieży Gryffindoru, ponieważ Harry od razu chciałby wiedzieć, co zrobił jej Draco. Mandy zapomniała zupełnie o spotkaniu GD. Pozwoliła swoim emocjom wziąć górę, a co za tym szło fala łez nie miała końca.
 Draco wpatrywał się w otwarte drzwi. Sprawił jej ból i był z tego faktu zadowolony. Na jego twarzy pojawił się ten znany wszystkim w Hogwarcie ironiczny uśmiech. Jednak to, że upokorzył po raz kolejny Mandy nie sprawiło mu radości. Czuł się nie swojo. Jakby postąpił wbrew sobie, a przecież tego nie zrobił. Widział, że zielone tęczówki zakryły łzy, które napłynęły do oczu dziewczyny. Teraz dopiero zrozumiał, że sprawił nie tylko jej, ale i sobie ból. Jednym zaklęciem posprzątał cały bałagan i wybiegł z sali. Chciał ją znaleźć, ale wszelki ślad po niej zniknął. Nie miał pojęcia, co zrobi jak ją znajdzie. Przez godzinę przemierzał, Hogwart w poszukiwaniu jednej Gryfonki, ale nigdzie jej nie znalazł. Ze złości i bezradności z całej siły uderzył pięścią w ścianę. Poczuł ból i zabluźnił siarczyście pod nosem. Odeszła mu ochota na kolacje. Podążył w stronę Pokoju Wspólnego Slytherinu, a następnie do pustego dormitorium. Włożył rękę pod zimną wodę, a potem byle jak owinął bandażem. Czuł się źle z tym, co zrobił i nie wiedział, czemu. Przed oczami miał jej oczy pełne łez. Czuł się b e z r a d n y i z a g u b i o n y.  Powoli przestawał akceptować sam siebie, ale nie miał siły by się zmienić.
Co sprawia, że człowiek zaczyna nienawidzić sam siebie?
Może tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnieniem błędów, przed zrobieniem nie tego, czego inni oczekują. [4]
[1] Nora Roberts
[2] Kasia Kowalska – „Być tak blisko”
[3]  Jordin Sparks – „God Loves Ugly”
[4] Paulo Coelho

15 komentarzy:

  1. To sie zaczyna dziać ;) w końcu Draco coś poczuł co nie jest nienawiścią i złością;D ale teraz przez jego głupotę Mandy cierpi ;/ Cieszy mnie że dziewczyna pogodziła sie z przyjaciółmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pogodzenie jest taki prowizoryczne. Jeszcze się pokłócą nie raz i nie dwa. Cóż Draco sam nie wie jak się zachowywać i dlatego Mandy cierpi.

      Usuń
  2. Oj Malfoy, Malfoy , Malfoy coś ty najlepszego zrobił? Długo ona ma jeszcze zamiar oszukiwać sam siebie, że ją nie kocha? Przecież tak nie można. Czutam sobie o tym ich bliższym spotkaniu u pocałunku, a on tu nagle z takim tekstem wylatuje! Teraz ma ją szybko znaleźć i przeprosić innej opcji nie widzę. Kochana bajka! Tyle uczuć, ekspresji i namiętności w tym odcinku. Po raz kolejny porwałaś mnie w świat magii. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam /bohemienne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malfoy to wredna małpa. Nie ma chłopak wyczucia sytuacji i stylu jak na arystokratę przystało. No, ale módl się, żeby ją przeprosił.

      Usuń
  3. No nie! Gdzie jest mój komentarz!!! Taki długi napisałam wczoraj i go nie ma? Buuu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc... Jeszcze raz!
      Coś się naprawdę zaczyna tutaj dziać ;) Podobało mi się wszyściutko! Nareszcie jakieś większe uczucia nimi targały! :) Ładnie, ładnie i nie narzekaj! ;)

      Usuń
    2. Nie wiem gdzie jest Twój komentarz, zapytaj Onetu, który lubi płatać figle. A no coś dzieje. A ja zawsze jestem niezadowolona. :P

      Usuń
  4. Nowy Rozdział! No nie wiem jak ty ale ja po napisaniu takiego czegoś byłabym z siebie dumna:) Teraz juz wyraźnie było czuć tę chemię między Draco a Mandy:) Co ten cholerny Zabini nagadał Malfoyowi? Jestem pewna że to jego sprawka:) No i teraz role się odwróciły to Draco traktuje Mendy jak kapcia:( ON NIE POWINIEN TAK MÓWIĆ! Ale Malfoy to Malfoy taki jest i już:( Spodziewałam się romantycznego zagrania z jego strony, a tu... pustka tylko szloch panny Weasley. W ogóle to wspaniale opisałaś odczucia Mandy. Cieszę się że ich wszystkich pogodziłaś. A co do szablonu to mam kilka propozycji a właściwie to chciałabym Ci polecić profil http://auriethepixie.deviantart.com
    znajdziesz tam bardzo ładne fotografie rudych dziewczyn:) Pozdrawiam!
    [ostrze-cienia]
    [drops-of-happiness]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Ja zawsze stawiam sobie wysoko poprzeczkę. Mam wizję opisu, ale potem nagle nie mogę jej ubrać w słowa i to mnie bardzo irytuje, ale cieszę się, że jednak ktoś uważa inaczej.

      Usuń
  5. no no jestem pod wrażeniem.
    szczególnie spodobała mi się postać Mandy.
    Uwielbiam jak do opowiadań Potterowskich wprowadzane są nowe postacie.
    To tworzy taki całkiem inny odrębny wątek i robi naprawdę niezłe wrażenie.
    ogólnie podoba mi się cała historia jak i przedctawiona pzez Ciebie postać Dracona.
    I z miłą chęcią dowiem się co będzie dalej z naszymi bohaterami więc prosze powiadamiaj mnie o nowych notkach na

    www.niesmiertelna-milosc.blog.onet.pl

    z góry dziękuje i jako że mamy dzisiaj 1 stycznia chciałabym złożyć życzenia z okazji Nowego 2011 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z miłą chęcią będę Cię informować o nowych rozdziałach oraz w wolnej chwili przeczytam Twoje opowiadanie.

      Usuń
  6. O ja... Malfoy ma chyba rozdwojenie jaźni czy cuś. Żeby to tak traktować biedną dziewczynę... eh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest po prostu tylko Malfoy i nikt na to nic nie poradzi :). A przecież on nie może się nagle zrobić słodki jak miód, bo zrobiłabym z tego opowiadania drugą modę na sukces, albo jakieś m jak miłość, a tego chcę uniknąć jak ognia.

      Usuń
    2. Co prawda to prawda. Dość jest beznadziejnych romansów w otchłani internetu

      Usuń
    3. Wiadomo od czasu do czasu wątek romantyczności musi się pojawić, bo bez tego to nawet nie ma mowy, ale bez przesady :D.

      Usuń