„Najgorsze, gdy zaczynasz się do kogoś przyzwyczajać,
pomyślała. Czujesz się samotna, gdy nie ma go przy tobie. [1]”
27
listopada 1995 r.
Mandy
jadła śniadanie. Nie wiedziała, czemu cieszy się na kolejną dodatkową lekcję z
eliksirów. Od kiedy w ciągu ich trwania zaczęła rozmawiać z Draco czas, który
spędzała w lochach mijał jej szybko i przyjemnie. Zaczęli się rozumieć, a ich
współpraca układała się lepiej niż we wrześniu. Dodatkowo poznała Malfoy’a
lepiej i już nie miała o nim najgorszego zdania. Co prawda chłopak dalej
potrafił pokazać jej, że uważa się za lepszego, ale nie było to już tak
widoczne i bolesne jak kiedyś.
- Przyjdziesz dziś? –
Dziewczyna nie zorientowała się nawet, kiedy obok niej usiedli Harry i Ron.
- Nie wiem. Mam dziś
dodatkowe zajęcia z eliksirów. A dodatkowo Umbridge wydała ten swój specjalny
dekret o zakazie – odpowiedziała Mandy, brunetowi.
- Od kiedy ty tak
przestrzegasz regulaminu? – Spytał Ron.
- Od kiedy zależy mi
na konkursie z eliksirów. Ale postaram się dotrzeć.
- Wiesz gdzie?
- Tak – odpowiedziała
Ruda i zabrała się za kończenie śniadania, jednak nie było jej to dane.
- Gryfoni jutro jest
trening o osiemnastej – powiedziała Angelina, która była kapitanem zespołu.
- A dostałaś zgodę na
„utworzenie” takiej drużyny? – Spytała Mandy.
- Tak. A w ty w końcu
jesteś na bieżąco z pracami domowymi?
- W zasadzie tak i
będę jutro o osiemnastej na boisku.
- Super! – Krzyknęła
Angelina z entuzjazmem i skierowała się w stronę osób ze swojego rocznika.
- Myślicie, że bardzo
się wkurzy jak jej powiem, że znowu mam szlaban u Umbridge? – Spytał Potter,
gdy kapitan drużyny odeszła na odpowiednią odległość i nie mogła go usłyszeć.
- Myślę, że możesz
już sobie szykować trumnę – powiedziała Ginny zajmując miejsce naprzeciwko
swojej starzej siostry.
- Zgadzam się. Na
ostatnich zajęciach mogłeś powstrzymać się od tego swojego gadania –
powiedziała Hermiona.
- Mówicie o tym, co
wyskoczył… - Mandy, nie skończyła, ponieważ wzdłuż stołu Gryffindoru
przechodziła nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią.
- Tak, dokładnie o
tym. No, chyba mógł siedzieć cicho? – Hermiona, wyraźnie czekała na
potwierdzenie swojej teorii.
- No, w sumie mógł,
ale on zawsze jest wyrywny. Najpierw robi, a potem myśli – skomentowała Mandy.
Co prawda od rozmowy z przyjaciółkami w
dormitorium minął tydzień, to od tego czasu między czwórką uczniów z piątego
roku zapanowały w miarę normalne stosunki. Mandy nie opanowała, gdy przyjaciele
zaczynali z nią rozmowę. Co prawda do dawnych relacji było jeszcze daleko, ale
w końcu przestała panować między nimi atmosfera niechęci i wrogości.
Ruda przypadkiem spojrzała na stół Domu Węża i
ujrzała stalowe tęczówki, które musiały wpatrywać się w nią już dłuższą chwilę,
ponieważ gdy postać Draco została w końcu zauważona, on delikatnie odetchnął.
Mandy miała wrażenie, że tylko ona to zauważyła. Malfoy pierwszy przerwał
kontakt wzrokowy i posyłając jej uśmiech, który dostrzec mogła tylko ona,
wróciła do rozmowy z Zabinim. Dziewczyna również się uśmiechnęła, a przez jej
głowę przeleciała myśl „To będzie dobry
dzień”.
Najgorsze,
gdy zaczynasz się do kogoś przyzwyczajać, pomyślała.
Czujesz
się samotna, gdy nie ma go przy tobie. [1]
***
Mandy
nie wiedziała, czemu idąc korytarzem na zajęcia ukradkiem szukała stalowych
tęczówek należących do Draco. Robiła to wbrew swojej woli i odruchowo. Nie
mogła nad tym zapanować. Miała nadzieję, że nikt z przyjaciół nie zauważył jej
dziwnego zachowania. Według niej zajęcia ogromnie się dłużyły. Chciała już być
w lochach i wspólnie z blondynem warzyć wywar. Dla Gryfonki, Malfoy zaczynał
być kimś więcej niż tylko partnerem do zadania. Nie umiała tego nazwać, ale
jednocześnie bała się oraz czuła swego rodzaju podniecenie. To wszystko rodziło
się powoli, ale miało być najsilniejsza rzeczą, jaka połączyła tą dwójkę
zupełnie różnych osób. Mandy zupełnie, co innego czuła do Cedrica. Była to
miłość, ale nie taka prawdziwa, która przetrwałaby wszystko. Gdyby należała ona
do tej grupy to uczucie pomiędzy Gryfonką, a Ślizgonem nigdy by się nie
narodziło. Ona byłaby wierna ukochanemu, który jej nie kochał. W swojej pamięci
czciłaby każde ich spotkanie. Mandy przyznawała, że od dłuższego czasu. Puchon
nie gościł w jej myślach.
W końcu po całym dniu wypatrywania Draco,
ujrzała go. Odetchnęła z ulga. Zrobiła to trochę za głośno i na dodatek
przystanęła na chwilę, co nie uszło uwadze Hermiony.
- A tobie, co?
- Mi? – Spytała
Mandy.
- Tak, tobie.
- Nic, a co ma być?
- To, czemu
wzdychasz?
- To już westchnąć
nie mogę?
- Dobra. To zacznijmy
inaczej. Za kim tak wzdychasz?
- O co ci chodzi
Granger co?
- Podoba ci się ktoś?
Rozmowa dziewczyn została przerwana przez
nadejście nauczyciela. Hermiona zdążyła tylko szepnąć Weasley do ucha, że to
przesłuchanie nie jest jeszcze zakończone. Mandy nie przejęła się „groźbą”
koleżanki. Z lekkim uśmiechem usiadła na swoim miejscu i niecierpliwie
odliczała minuty do końca zajęć.
Rudowłosa nie mogła wiedzieć, że Malfoy ją
obserwował, zatopiony w tłumie uczniów. Tego dnia wyjątkowo się nie wyróżniał.
Czuł potrzebę pilnowania swojej partnerki. Nie zadowolił go fakt, że ponownie
utrzymuje dobre stosunki z Potterem. Za dziwne należy uznać samo to, że on
śledził jakąś dziewczynę. Nigdy wcześniej tego nie robił i czuł się z tego
powodu nie swojo. Nie umiał też podać prostego powodu, dla którego to robi.
Jakaś nieznana mu do tej pory siła zmuszała go do takiego zachowania. Jego
dobry przyjaciel – Blaise obserwował Draco uważnie. Nie podobało mu się to
zachowanie blondyna. Było dziwne. Malfoy nie powiedział Zabiniemu, kogo śledzi
i że w ogóle to robi, ale Ślizgon nie należał do osób pustych i głupich. Od
razu zauważył zmiany w sposobie bycia arystokraty. Może ta zmiana nie polegała
na tym, że Draco w inny sposób traktował młodszych, bo nadal patrzył na nich z
góry. Jednym niepokojem, który napawał Blaise’a był fakt, że Draco przestał
narzekać na Mandy. Dla blondyna było to również dziwne, ale dziewczyna
przestała mu działać na nerwy.
Czekam
kryjąc strach
Czy
ty uśpisz w sobie gniew
I
odpowiesz
Nic
nas nie rozdzieli. [2]
***
Mandy jak zawsze pojawiła się
punktualnie w sali, w której odbywały się zajęcia. Była bardzo zdziwiona, gdy
nie zastała tam Draco. Był tylko Severus Snape. Dziewczyna weszła, a nauczyciel
machnął różdżką, a na stoliku pojawiły się wszystkie potrzebne składniki.
Powtórzył swoją czynność, a na tablicy ukazała się nazwa eliksiru. Profesor bez
słowa wyszedł z lochu, zostawiając Rudą samą. Mandy z cichym westchnieniem
zabrała się do pracy. Liczyła na to, że ujrzy chłopaka. W okolicach serca
poczuła dziwne ukłucie zawodu. Było ono delikatne, ale odczuwalne. Uśmiech
zszedł z twarzy dziewczyny. Po raz pierwszy od początku tego roku miała powód
do szczerego, ale delikatnego uśmiechu. Nie przeszkadzało jej nawet wymowne
spojrzenie Ronalda, gdy oznajmiła, że idzie na dodatkowe zajęcia. Wszystko tego
dnia w miarę się układało, ale brak wysokiego Ślizgona spowodował, że, z Mandy
uszła wszelka radość. Cóż miłość kiełkowała w niej powoli i delikatnie.
Wszystko działo się wbrew jej woli i tak miało być już do końca jej dni. Ten
rok miał być dla niej i dla niego jak tornado, które pustoszy i niszczy, a
potem nic już nie jest takie jak kiedyś.
Malfoy wszedł do sali pięć minut spóźniony,
ale nic sobie z tego nie robił. Nie powiedział nawet „przepraszam” czy też
„cześć”, na które Ruda liczyła. W ciszy zabrali się do pracy. Mandy czuła się
nie swojo, znowu zajęcia zaczynały jej ciążyć.
Jednak na domiar wszystkiego, Weasley
przypadkiem wywaliła wszystkie posiekane składniki na podłogę.
- Weasley, uważałabyś
trochę – syknął chłopak.
- Przepraszam –
wyjąknęła dziewczyna.
- Tylko przepraszać
umiesz.
- Nie zrobiłam tego
specjalnie, Malfoy.
Znowu byli blisko siebie. Czuła jego oddech i
zapach perfum. Dokładnie słyszała bicie serca. Krew w jej żyłach zaczęła płynąć
szybciej, a w głowie zaczęło się kręcić. Unikała jego stalowych tęczówek.
Zbierała szybko składniki. Ręce jej się trzęsły. Zachowywała się jak jakaś
dziewczyna z pierwszego roku. Nie mogła zrozumieć, dlaczego. Draco złapał jej
ręce. Wyczuł lekkie drżenie dłoni. Zmusił ją do wstania. Przypomniał sobie ich
pierwszy pocałunek. Owładnęły nim wszystkie uczucia, które wtedy mu
towarzyszyły. Ponownie zapragnął poznać smak i fakturę jej ust. Chciał zatopić
się w tych słodkich i malinowych wargach. Wtedy czuł się szczęśliwy; jakby
wolny. Nie potrzebował niczego więcej tylko ust tej działającej mu na nerwy
Gryfonki. Ujął jej twarz w swoje silne i męskie dłonie, kciukiem delikatnie
przejechał po jej ustach. Mandy zadrżała i zamknęła oczy. Jego dotyk
przyprawiał ją o dreszcze, ale sprawiał też przyjemność. Potrzebowała, aby on
trzymał ją w swoich ramionach, bo tylko wtedy czuła się bezpiecznie. Nie ważne
było teraz, co powiedzieliby jej bracia czy siostra lub przyjaciele. Ona
pragnęła tylko tego, aby on nigdy jej nie wypuścił. Po chwili zatonęli w
pocałunku pełnym tęsknoty, czułości i niezrozumienia przez świat. Dziewczyna
przyciągnęła go mocniej do siebie. Potrzebowała go. Nie wiedziała, ale jej
serce, które biło jak oszalało czuło, że to on jest sensem jej istnienia. On
natomiast na chwilę zapomniał, kim i gdzie jest. Był zwykłym chłopakiem, który
po prostu wpadł w sidła miłości. W końcu udało im się opanować.
- Weasley, uważaj, co
robisz – powiedział Draco.
- Nie dawno byłam
Mandy, a teraz jestem Weasley. Zdecyduj się w końcu.
Malfoy zaczął się śmiać, a zdezorientowana
dziewczyna stała i nie wiedziała, co ma zrobić.
- Posłuchaj mnie,
Weasley. Dla mnie jesteś nikim. To, co było nie dawno to przeszłość. Zapomnij o
niej.
Powiedziałeś,
że nie byłam ładna
więc,
po prostu ci uwierzyłam.
I powiedziałeś,
że nie byłam wyjątkowa. [3]
W zielonych oczach dziewczyny pojawiły się
łzy. Nie mogła uwierzyć w to, że była, aż tak naiwna. Uwierzyła, że ona i Draco
mogą stworzyć zgrany duet, który jest w stanie wygrać ten cały konkurs.
Wszystko to była jedna wielka gra, aby pokazać jej, kto jest lepszy. Wygrał.
Ona przegrała, bo uwierzyła. Wybiegła z lochów i szła tam gdzie ją nogi niosły.
Łzy w końcu znalazły wyjście i powoli toczyły się po jej policzkach. To, co
powiedział Draco zabolało ją. Na razie nie myślała o tym, że pokazała, jaka
jest słaba i jak bardzo naiwna. Teraz chciała po prostu móc w spokoju i ciszy
cierpieć i popłakać. Zastanawiała się, czemu tak drastycznie zareagowała na te
kilka zdań Ślizgona. Było to dla niej nie zrozumiałe. Po raz pierwszy w życiu
dała się ponieść emocjom. Rozczarowana, rozgoryczona, zła i zapłakana dotarła
do jakiejś wieży, na której się ukryła. Wpatrywała się w niebo, które zaczynało
pokrywać się granatowym płaszcze pełnym gwiazd. Była załamana. Nie chciała
pokazywać się w takim stanie w Wieży Gryffindoru, ponieważ Harry od razu
chciałby wiedzieć, co zrobił jej Draco. Mandy zapomniała zupełnie o spotkaniu
GD. Pozwoliła swoim emocjom wziąć górę, a co za tym szło fala łez nie miała
końca.
Draco wpatrywał się w otwarte drzwi. Sprawił
jej ból i był z tego faktu zadowolony. Na jego twarzy pojawił się ten znany
wszystkim w Hogwarcie ironiczny uśmiech. Jednak to, że upokorzył po raz kolejny
Mandy nie sprawiło mu radości. Czuł się nie swojo. Jakby postąpił wbrew sobie,
a przecież tego nie zrobił. Widział, że zielone tęczówki zakryły łzy, które
napłynęły do oczu dziewczyny. Teraz dopiero zrozumiał, że sprawił nie tylko
jej, ale i sobie ból. Jednym zaklęciem posprzątał cały bałagan i wybiegł z
sali. Chciał ją znaleźć, ale wszelki ślad po niej zniknął. Nie miał pojęcia, co
zrobi jak ją znajdzie. Przez godzinę przemierzał, Hogwart w poszukiwaniu jednej
Gryfonki, ale nigdzie jej nie znalazł. Ze złości i bezradności z całej siły
uderzył pięścią w ścianę. Poczuł ból i zabluźnił siarczyście pod nosem. Odeszła
mu ochota na kolacje. Podążył w stronę Pokoju Wspólnego Slytherinu, a następnie
do pustego dormitorium. Włożył rękę pod zimną wodę, a potem byle jak owinął
bandażem. Czuł się źle z tym, co zrobił i nie wiedział, czemu. Przed oczami
miał jej oczy pełne łez. Czuł się b e z r a d n y i z a g u b i o n
y. Powoli przestawał akceptować
sam siebie, ale nie miał siły by się zmienić.
Co
sprawia, że człowiek zaczyna nienawidzić sam siebie?
Może
tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnieniem błędów, przed
zrobieniem nie tego, czego inni oczekują. [4]
[1]
Nora Roberts
[2] Kasia Kowalska – „Być
tak blisko”
[3] Jordin Sparks – „God Loves Ugly”
[4] Paulo Coelho
To sie zaczyna dziać ;) w końcu Draco coś poczuł co nie jest nienawiścią i złością;D ale teraz przez jego głupotę Mandy cierpi ;/ Cieszy mnie że dziewczyna pogodziła sie z przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńTo pogodzenie jest taki prowizoryczne. Jeszcze się pokłócą nie raz i nie dwa. Cóż Draco sam nie wie jak się zachowywać i dlatego Mandy cierpi.
UsuńOj Malfoy, Malfoy , Malfoy coś ty najlepszego zrobił? Długo ona ma jeszcze zamiar oszukiwać sam siebie, że ją nie kocha? Przecież tak nie można. Czutam sobie o tym ich bliższym spotkaniu u pocałunku, a on tu nagle z takim tekstem wylatuje! Teraz ma ją szybko znaleźć i przeprosić innej opcji nie widzę. Kochana bajka! Tyle uczuć, ekspresji i namiętności w tym odcinku. Po raz kolejny porwałaś mnie w świat magii. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam /bohemienne
OdpowiedzUsuńMalfoy to wredna małpa. Nie ma chłopak wyczucia sytuacji i stylu jak na arystokratę przystało. No, ale módl się, żeby ją przeprosił.
UsuńNo nie! Gdzie jest mój komentarz!!! Taki długi napisałam wczoraj i go nie ma? Buuu :(
OdpowiedzUsuńA więc... Jeszcze raz!
UsuńCoś się naprawdę zaczyna tutaj dziać ;) Podobało mi się wszyściutko! Nareszcie jakieś większe uczucia nimi targały! :) Ładnie, ładnie i nie narzekaj! ;)
Nie wiem gdzie jest Twój komentarz, zapytaj Onetu, który lubi płatać figle. A no coś dzieje. A ja zawsze jestem niezadowolona. :P
UsuńNowy Rozdział! No nie wiem jak ty ale ja po napisaniu takiego czegoś byłabym z siebie dumna:) Teraz juz wyraźnie było czuć tę chemię między Draco a Mandy:) Co ten cholerny Zabini nagadał Malfoyowi? Jestem pewna że to jego sprawka:) No i teraz role się odwróciły to Draco traktuje Mendy jak kapcia:( ON NIE POWINIEN TAK MÓWIĆ! Ale Malfoy to Malfoy taki jest i już:( Spodziewałam się romantycznego zagrania z jego strony, a tu... pustka tylko szloch panny Weasley. W ogóle to wspaniale opisałaś odczucia Mandy. Cieszę się że ich wszystkich pogodziłaś. A co do szablonu to mam kilka propozycji a właściwie to chciałabym Ci polecić profil http://auriethepixie.deviantart.com
OdpowiedzUsuńznajdziesz tam bardzo ładne fotografie rudych dziewczyn:) Pozdrawiam!
[ostrze-cienia]
[drops-of-happiness]
Dziękuję bardzo. Ja zawsze stawiam sobie wysoko poprzeczkę. Mam wizję opisu, ale potem nagle nie mogę jej ubrać w słowa i to mnie bardzo irytuje, ale cieszę się, że jednak ktoś uważa inaczej.
Usuńno no jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńszczególnie spodobała mi się postać Mandy.
Uwielbiam jak do opowiadań Potterowskich wprowadzane są nowe postacie.
To tworzy taki całkiem inny odrębny wątek i robi naprawdę niezłe wrażenie.
ogólnie podoba mi się cała historia jak i przedctawiona pzez Ciebie postać Dracona.
I z miłą chęcią dowiem się co będzie dalej z naszymi bohaterami więc prosze powiadamiaj mnie o nowych notkach na
www.niesmiertelna-milosc.blog.onet.pl
z góry dziękuje i jako że mamy dzisiaj 1 stycznia chciałabym złożyć życzenia z okazji Nowego 2011 roku.
Z miłą chęcią będę Cię informować o nowych rozdziałach oraz w wolnej chwili przeczytam Twoje opowiadanie.
UsuńO ja... Malfoy ma chyba rozdwojenie jaźni czy cuś. Żeby to tak traktować biedną dziewczynę... eh...
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu tylko Malfoy i nikt na to nic nie poradzi :). A przecież on nie może się nagle zrobić słodki jak miód, bo zrobiłabym z tego opowiadania drugą modę na sukces, albo jakieś m jak miłość, a tego chcę uniknąć jak ognia.
UsuńCo prawda to prawda. Dość jest beznadziejnych romansów w otchłani internetu
UsuńWiadomo od czasu do czasu wątek romantyczności musi się pojawić, bo bez tego to nawet nie ma mowy, ale bez przesady :D.
Usuń