„Czuję
jak w moim sercu rodzi się nadzieja… gdy biegnę już kolejną z dróg. [1]”
1 wrzesień 1995
r.
Mandy siedziała przy stole Gryffindoru pomiędzy
Hermioną, a Parvati. Sufit Wielkiej Sali był zaczarowany tak, żeby przypominał
niebo w nocy. W pomieszczeniu panował jak zawsze gwar. Większość uczniów
przekrzykiwała się, aby coś sobie powiedzieć. Kilka chwil temu zakończyła się
Ceremonia Przydziału i teraz powinno nastąpić przemówienie dyrektora Albusa
Dumbledorea. Czwórka przyjaciół dyskretnie obserwowała nową postać siedzącą
przy stole nauczycieli. Była to niska kobieta z kręconymi brązowymi włosami i
lekko przy kości. Ubrana była w okropny różowy komplecik. W pewnym momencie
profesor McGonagall zastukała złotym widelcem w wysoki puchar i gwar, jaki
panował do tej pory ucichł. Albus Dumbledore wstał ze swojego miejsca i nie
podnosząc zbytnio głosu zaczął swoje przemówienie.
- Witam nowych i starych uczniów. Na
początku chcę przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zabroniony
– tu spojrzał w kierunku czwórki Gryfonów i dalej kontynuował swoją przemowę. –
Razem z Radą Pedagogiczną postanowiliśmy urządzić Bal z okazji Nocy Duchów, ale
o szczegółach dowiecie się w odpowiednim czasie. – W sali zapanował szum, który
został uciszony jednym gestem reki. – Dodatkowo chcę wam przedstawić nowego
nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią profesor Dolores Jane Umbridge… -
Dumbledore nie skończył, bo owa kobieta przerwała mu.
- Witajcie moi drodzy. Przybyłam do
was z Ministerstwa Magii, aby nauczać Obrony Przed Czarną Magią w sposób
bezpieczny – powiedziała.
Mandy
przeszły dreszcze po całym ciele. Głos nowej nauczycielki był tak słodki, że
Rudej przypominał jaskraworóżowego landrynka. Panna Weasley była przeciwniczką
owego koloru, więc nowe ciało wśród nauczycieli było teraz wrogiem numer jeden.
- Zajadajcie! – Zakończył Albus
klaśnięciem w dłonie, a na stołach pojawiło się jedzenie.
- Ona jest z Ministerstwa? – Spytał
Ron nakładając sobie sporą ilość pieczonych ziemniaczków.
- Tak. Ministerstwo miesza się w
sprawy Hogwartu – powiedziała Hermiona.
- Ta cała Umbridge była obecna na
moim przesłuchaniu – dodał Harry.
- To wszystko wydaje się dziwne –
stwierdził Weasley.
- Mandy, a ty, co o tym myślisz? – Spytał
Harry, Rudą.
Panna
Weasley posiadała bardzo dziwną umiejętność. Potrafiła odpływać myślami w
zupełnie inny świat. Tak było i tym razem. Kiedy na stole pojawiły się potrawy
Mandy zaczęła się zastanawiać czy Bal z okazji Nocy Duchów jest w tym momencie
odpowiedni? Przecież kilka miesięcy temu z rąk samego Lorda Voldemorta
zginął Cedric. Uważała, że zbyt krótki okres czasu minął, aby móc urządzać
takie imprezy. Pocieszała sama siebie, że jej sukienka, którą miała w zeszłym
roku jest na nią mała, a nie miała pieniędzy żeby kupić sobie nową podczas
wypadu do Hogsmeade. Nie miała również zamiaru prosić o pożyczkę bliźniaków,
ponieważ to byłoby poniżej jej honoru.
- Co? – Spytała wracając do
rzeczywistości.
- Ty w ogóle nas słuchasz? – Spytał
z wyrzutem Ron.
- Szczerze? Nie – odpowiedziała.
- Dobra wyjaśnimy ci to później –
stwierdził Harry z obrażoną miną.
Zaczęła
jeść to, co sobie nałożyła na talerz. Jej przyjaciele nie zauważali, że ją nie
interesują ich przemyślenia. Ona nie odczuwała potrzeby bycia bohaterką,
która będzie ratować świat. Ona marzyła o tym, aby być zwykłą uczennicą.
Oczywiście lubiła Harry’ego i Hermionę i traktowała ich jak rodzeństwo, ale
brakowało im spostrzegawczości. Oni nie zauważali, że panna Weasley woli
być postawiona przed faktem dokonanym. Słuchanie ich godzinnych przemyśleń nie
należało do najprzyjemniejszych zajęć.
W
końcu kolacja dobiegła końca i uczniowie skierowali się w stronę swoich domów.
Mandy bez pośpiechu i przepychanek powoli szła za śpieszącym tłumem. Gdzieś
koło niej był Potter, który podobno znał hasło, więc postanowili poczekać, aż
tłok zmaleje.
Draco
Malfoy, mimo, że był prefektem postanowił całą odpowiedzialność za
pierwszorocznych pozostawić na barkach Pansy. Zamierzał udać się na błonia.
- No proszę. Drugi raz cię widzę
Weasley.
- Wierz mi, że nie cieszę się z tego
powodu tak jak ty – powiedziała Mandy.
- Musiałbym być skończonym idiotą
żeby cieszyć się z tego, że widzę ciebie i Pottera.
- Widać nim jesteś – powiedziała
patrząc mu prosto w oczy, a po chwili odwróciła się by razem z Harrym udać się
do wierzy.
Znaleźli
się w pustym korytarzu. Malfoy złapał ją za rękę i odwrócił w swoją stronę. Nie
wyrywała się.
- Malfoy, skończony kretynie puść
mnie – wysyczała tak żeby tylko on ją usłyszał.
- Weasley grabisz sobie, a wiedz, że
ja jestem pamiętliwy. – Draco znajdował się bardzo blisko, czuła jego oddech na
swoim policzku.
Spojrzała
w jego zimne oczy. Była chyba jedyną dziewczyną w Hogwarcie, która nie bała się
jego stalowego spojrzenia. Ją nie przerażały te jasne tęczówki otaczające jego
źrenice. Ona rzadko, kiedy się bała. Strach było to uczucie dla niej
zupełnie obce.
- Twoje groźby nie robią na mnie
wrażenia Malfoy.
Puścił
jej rękę i poszedł w stronę lochów.
- Potter gdzie teraz podziała się
twoja porywczość? – Spytała z ironią.
- O co ci chodzi?
- O to, że ty lubisz się popisywać.
- Co masz na myśli?
- To, że nie stanąłeś w mojej
obronie cymbale! – Krzyknęła panna Weasley.
- Ej, bo moje uszy muszą mi posłużyć
jeszcze - powiedział zatykając sobie uszy przed kolejnym wybuchem siostry
swojego przyjaciela.
Spojrzała
na niego groźnie.
- Ja wiem, że za nim Malfoy
wyciągnąłby różdżkę ty już wcześniej byś go rozbroiła.
- Potter, ty nie chwal mojego
refleksu i lepiej podaj hasło.
***
Nikt
jeszcze nie potraktował go w tak lekceważący sposób. N I K T. „I Ona nie będzie pierwsza. Pożałuje tego, że
ośmieliła się pokazać swój twardy charakter.” On. Draco Malfoy
dostawał zawsze to, czego chciał. A teraz jego głównym priorytetem było
zobaczenie w oczach Gryfonki strachu.
Zawrócił
i udał się w stronę głównych drzwi zamku. Na dworze było ciemno. On sam
zlewał się z czarnym tłem nieba. Jedynymi punkcikami, które wskazywały, że ktoś
jest na błoniach były jego stalowe oczy. Marzył tylko o tym by być sam. Bez
swoich fałszywych przyjaciół. Nie chciał nawet towarzystwa Blaisa. Nawet tu w
Hogwarcie czuł się samotny. Oparł się o korzeń jakiegoś drzewa. Jego oczy
przyzwyczaiły się już do ciemności. Bez problemu już odróżniał leżące na trawie
głazy, które uczniom posługiwały, jako oparcia, gdy siedzieli na szkolnych
błoniach.
Draco
Malfoy należał do ludzi pewnych siebie i nigdy w życiu nie spotkało go tak
lekceważące traktowanie. Wiedział też, że większość uczniów boi się jego stalowych
oczu, które nigdy nie okazywały tego, co czują. Jednak reakcje, Weasley
kompletnie go zaskoczyła i w tym momencie zwątpił. Nie zastanawiał się, która
może być godzina. Był prefektem, wiec zawsze będzie mógł powiedzieć, że
postanowił dłużej patrolować korytarze. On miał w nosie cały ten przeklęty regulamin,
podobnie jak Potter i jego przyjaciele, których Draco nienawidził z sobie tylko
wiadomych powodów. Pottera, bo był sławny i odrzucił jego przyjaźń. Weasley’a,
ponieważ przyjaźnił się z Wybrańcem. Granger, gdyż była szlamą. Ale, za co on
nienawidził Mandy Weasley? Może, dlatego, że ona zawsze go ignorowała i
potrafiła znaleźć cięta ripostę na każdą jego wypowiedź.
***
2 wrzesień 1995
r.
Mandy
razem z Hermioną pędziły do Wielkiej Sali, aby zdążyć zjeść, chociaż jednego
tosta. One najzwyczajniej w świecie zaspały, a dodatkowo później kłóciły się, z
Parvati o łazienkę. W końcu jednak usiadły przy stole i zaczęły jeść tosty.
- Zaspałyście – zauważył
inteligentnie Ronald.
Dziewczyny
spojrzały na siebie i zaczęły się śmiać. Mandy czasami nie mogła wytrzymać z
bardzo mądrych wypowiedzi swojego brata. Bywało, że zachowywał się tak jakby
był opóźniony umysłowo.
- No, co… ty… nie powiesz… Ron –
rzekła Mandy starając się powstrzymać śmiech, ale kiedy spojrzała na Granger
ponownie dostała ataku głupawki.
- Dziewczyny cokolwiek bierzecie to
zmniejszcie dawkę – powiedział Harry uśmiechając się pobłażliwie.
Takie
poranki przyjaciółką nie zdarzały się często. Zazwyczaj były ciche i spokojne,
a ich rozmowy dotyczyły prac domowych.
- Stary, co im jest? – Spytał Ron
patrząc z niepokojem na chichrające dziewczyny.
- Nie mam pojęcia – powiedział
Harry, targając swoje włosy tak jak to jego ojciec miał w zwyczaju.
- Potter nie rób… na… hi hi … Swojej
gło… hi hi… wie… większego… hihahi… bałaganu… haha – powiedziała Mandy płacząc
ze śmiechu.
- Jak miło, że wszystkim jest tak
wesoło – powiedziała profesor McGonagall pojawiając się niewidomo skąd.
Dziewczyny
starały się uspokoić, ale coś im to nie wychodziło, więc ich ciała poruszały
się rytmicznie, a one same starały się nie zaśmiać zbyt głośno.
- To wasz plan lekcji – podała
każdemu z nich zwój pergaminu gdzie była podana kolejność ich zajęć, a potem
zwróciła się do Mandy. – Profesor Snape kazał przekazać, że po lekcjach masz
zostać w klasie – a potem poszła dalej.
Dobry
humor opuścił Mandy tak szybko jak się pojawił. Zastanawiała się, czego ten
stary Nietoperz może od niej chcieć.
- Ej, Snape was złapał wczoraj i
macie szlaban? – Spytał Ron.
- Ej, tylko mi kazał zostać – powiedziała
z oburzeniem Mandy.
- Może masz odrobić szlaban za mnie?
– Spytał Potter.
- Nie mam żadnego szlabanu –
powiedziała stanowczo Weasley.
Skończyli
jeść śniadanie i udali się do wierzy Gryffindoru, aby wziąć potrzebne książki
na dzisiejszy dzień. Dobry nastrój opuścił tylko Rudą, która idąc obok
przyjaciół zupełnie ich nie słuchała. Oni natomiast wcale się temu już nie
dziwili. Byli przyzwyczajeni do ciągłego snu na jawie Mandy.
- Ej, no Rudzielcu nasz kochany… -
Potter nie skończył, bo Mandy zaczęła go gonić.
Nienawidziła,
gdy ktoś nazywał ją Rudzielcem. Na sam dźwięk tego słowa dostawała wysypki na
całym ciele. Postanowiła dać Harry’emu nauczkę w postaci kilku porządnych
pstryczków w ucho. Hermiona i Ron spojrzeli na siebie wzorkiem mówiącym: ”Ale z nich dzieci”. Cały
korytarz wypełniały krzyki Wybrańca:
- Rudzielec!
Mandy
nie pozostawała mu dłużna i pod jego adresem wysyłała różne ciekawe epitety.
- Ty Rozczochrany Chochliku! Jak cię
dorwę to przerobię cię na żabi skrzek.
Uczniów,
którzy ich mijali kompletnie nie zdziwiło zachowanie Pottera i Weasley.
Zazwyczaj wybuchali śmiechem, gdy słyszeli groźby dziewczyny.
I
w ten oto sposób Potter przywrócił dobry nastrój przyjaciółce.
_______________________
[1] Ala Boratyn – „Nie pytaj mnie”
pierwsza? ^ ^
OdpowiedzUsuńno rozdział fajny. dużo dialogów, ale przemyślenia też jakieś były ; )
ta wrzuta do Harryego była normalnie boska ! ^ ^
[remember-about-death] ; ))
No musiałam coś zrobić żeby było wesoło... W końcu ile można rozmyślać o życiu :)
UsuńJejciu... Przeczytałam pół rozdział, ale później skomentuję;-]
OdpowiedzUsuńChciałam sobie po prsotu zaklepać miejsce- jak coś to jestem druga.
Jak obiecałam rano t- tak jestem i komentuję. Poza tym postaram się zbytnio nie rozpisywać( choć to trochę trudne)Hmmm... Nie dożyję później starości? Okej, możesz mnie zabić, ale i tak to napiszę ( a raczej powiem) poprzedni szablon był lepszy( i to dużo), a tamten nagłówek, jak już pisałam przemawiał do czytelnika i był boski. Ten też nie jest zły... ale i tak jestem zakochana w poprzedni... xd. Dobra, skoro już wylała swoje szablonowo-nagłówkowe żale, to przechodzę do komentowania rozdziału. A więc... Bosko, wystrzałowo, superancko i tak dalej. Podoba mi się, że Mandy nie chce być bohaterką, bo ostatnio to jakaś choroba. I wreszcie ktoś( czyli Ty) prawdziwie przedstawił Harry'ego, Rona i Hermioną. Mało kto zauważą, że oni, nie tylko musieli, ale też lubili ratować świat i udawać bohaterów.
UsuńDobrze, że Mandy umie się przeciwstawić Malfoy'owi. To dosyć rzadka umiejętność xd. Poza tym z niewiadomych powodów odzywki Dracona i panny Weasley wywołują uśmiech na mojej twarzy. Oni razem są boscy;-] I powtórzę się- oni muszą być razem, bo inaczej... no, może teraz jest za wcześnie na groźby;-]
A końcówka rozdziału to... Jeju, Ty doskonale wiesz jak rozśmieszyć człowieka. Ach, już kocham ,,Rudzielca"( ale jeszcze bardziej stalowe oczy Malfoya}.
Dobra kończę, bo coś prąd mruga i pewnie zgaśnie mi zaraz komputer.
Pozdrawiam.
Ja jednak zmieniłam wygląd bloga, ponieważ trochę osób zgłaszało mi swoje żale, że jest on rozmazany.... Osobiście starałam się zrobić jakiś ładny przez kilka dni dlatego użyłam owego stwierdzenia... Wiesz, że nawet ten rozdział napisałam wyjątkowo szybko:P, ale sama nie wiem dlaczego. Pozdrawiam:)
UsuńHahaha..
OdpowiedzUsuńWiesz co Cię czeka.?
A więc.. Kurdę od a więc nie zaczyna się zdania...
Notka oczywiście świetna, bo twórczość mojej kochanej siostry;)
Ale na tym komentarz mój się nie skończy..
No tak jak to w zwyczaju bywa nowy nauczyciel obrony przed czarną magią musi być i od razu nie przypada do gusty Mandy..
Nie dziwie się jak można się tak ubrać?
Coś mi się zdaje, że ta Twoja cała Mandy to taka marzycielka głównie ;)
Ohohoho Mandy zaszła za pazurki Draco ;) haha to się będzie działo ;)
To się chłopak za przemyślenia wziął..
A Potter jaki skromny ;D "Ja wiem , że za nim Malfoy wyciągnąłby różdżkę ty już wcześniej byś go rozbroiła"
No tak w końcu musi być ten pierwszy raz *bez skojarzeń proszę* i ktoś ośmielił się odezwać do Malfoya w lekceważący sposób..
Jestem ciekawa co Snape chce od Mandy.. więc pisz szybko nową notkę ;)
Czekam na nią z niecierpliwością buziak;*;*
Ajć przepraszam nie napisałam nic na temat nowego wyglądu bloga ;)
UsuńOczywiście wiesz, że jest cudny ;);)
Wiesz siostra ja wiem, że cudny, bo ty go oceniałaś:P... A Snape chce od Mandy jednej bardzo ważnej rzeczy od której dużo zależy:P
UsuńA mnie tam się szablon bardziej podoba... wiesz lubię tą aktorkę, choć jestem wielką przeciwniczką umieszczania w opowiadaniach blogowych wizerunku aktorów, to tutaj mi to nie przeszkadza... na prawdę, sama jestem sobie winna, chyba! Możliwe, że tak właśnie wyobrażam sobie Mandy... pewnie tylko dlatego mi to nie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńEch, jakieś niesformułowane farmazony pletę, których pewnie i tak nie rozumiesz...
Kocham Malfoya... na prawdę, a jeszcze bardziej te jego stalowe tęczówki, które patrzą na wszystkich z wyższością!
A wiesz, że i mnie ten nowy nauczyciel przypadł do gustu?
Zawsze lubiłam Snape, ale cóż ta osoba chce od Mandy? Hm... Czy coś z tego wyniknie i czy, to chyba najważniejsze, czy Mandy da mu to, co chce?
No, że tak powiem, spinaj pośladki i do pracy!!!
Całuję!:*
HiHi...Cieszę się, że podoba Ci się nowy szablon, bo męczyłam się nad nim dwa dni:P... A no wiesz no coś ten nauczyciel w końcu chce:P... Spoko sama czasami pisze komentarze od rzeczy, więc w zupełności Cię rozumiem:)
UsuńRozdział ogólnie fajny, ale jak dla mnie, hmm, mógłby być jednak trochę krótszy.
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie czekam na następny i życzę dużo weny.
Pozdrawiam. :)
www.bewarethemoon.blog.onet.pl
Jest dłuższy, ponieważ następny będzie dopiero koło moich ferii więc musiałam Wam to jakoś wynagrodzić:).
UsuńPodoba mi się postać Mandy [;. I Twoja Hermiona też jest niczego sobie. Jest zabawna, ciekawa, n ie irytuje mnie swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńMandy jest tu główną postacią, a Draco? Będzie miał w tym swój udział? Mam nadzieję, bo strasznie go lubię. <3
Pozdrawiam [;
[cassandra-hogwart]
[siegajac-gwiazd]
Pewnie, że będzie miał:). Ogólnie to jestem pod wrażeniem, że weszłaś do mnie na bloga i ciesze się z tego powodu:)
Usuńtwoje opowiadanie mnie trochę zaskoczyło:) O wymyślonej Weasleyównie jeszcze nie czytałam:D I od razu tu kieruje swoja prośbę, abyś informowała mnie o nowych rozdziałach:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie, nie tylko ze względu na oryginalny pomysł:) Zaciekawiła mnie ta historia:)
PS Dodałam cie tez do linków, licząc, że nie masz nic przeciwko:P
Oczywiście będę Cię informować o nowych notkach:). Kiedy w weekend znajdę taką chwilę to też dodam Cię do linków i wszystko uporządkuje:)
Usuń[Glos nowe nauczycielki był tak słodki, że Rudej przypominał słodkiego, jaskraworóżowego landrynka.] - [po pierwsze NOWEJ; zabrakło 'i' , a po drugie dwukrotne powtórzenie słodkiej, słodkiego xD
OdpowiedzUsuń[Mandy bez pośpiechu i przepychanek powoli szła za śmieszącym tłumem. ] -chyba spieszącym tłumem :)
Ten fragment o oczach Malfoya boski! Podoba mi się charakter Twojej Mandy! Nie jest jakąś tam biedną zakochaną wariatką, która topnieje pod wpływem jego spojrzenia tylko jest twarda i charakterna :D Podoba mi się :)
Konfrontacje Harry-Mandy były wspaniałe! Ha!
Normalnie już się uzależniłam do Twojego opowiadania więc tak szybko się mnie nie pozbędziesz!