poniedziałek, 16 lipca 2012

XXIII. Zranione uczucia

Podziel smutkiem się on jest moim też, bo bez ciebie mnie jest coraz mniej. [1]”
30 czerwca 1996 r.
Spędzając wiele lat w jednym miejscu przywiązujesz się do niego. Zwłaszcza, gdy przeżyłaś w nim niezapomniane przygody, znalazłaś ludzi, którzy zawsze będą mieli wyjątkowe miejsca w twoim życiu. Podobnie było z Mandy Weasley. W Hogwarcie spędziła pięć magicznych lat. Co rok przeżywała niebezpieczne spotkania ze śmiercią. Miała tu wrócić za dwa miesiące i znowu bronić barw Gryffindoru. Jednak nie zamierzała wrócić. Swoją edukację bez szalonych przygód miała zamiar kontynuować w Dumstrangu. Wszystko może byłoby łatwiejsze, gdyby niezłamane serce. Mandy Weasley wyjeżdżała z Hogwartu zostawiając w nim kogoś, kogo nie powinna była pokochać, ale stało się inaczej zostawiała Draco, który kilka dni temu tak bardzo ją zranił. Od tego momentu nie rozmawiała z nim, a gdy mijali się na korytarzach odwracała głowę by nie widział jej łez.
            Mandy właśnie szukała zupełnie wolnego przedziału. Nie chciała patrzeć na swoich przyjaciół, którzy jej kompletnie nie rozumieli. Potrzebowała pobyć sama ze sobą bez współczującego spojrzenia Hermiony i Ginny, czy też bez wstrętu w wyrazie twarzy Ronalda. W końcu jej się udało. Weszła do środka i nim położyła kufer na wolne miejsce, zasłoniła okna i drzwi zasłonkami i rzuciła na pomieszczenie zaklęcie wyciszające oraz zamknęła je za pomocą czarów. Nie interesowało ją, że ktoś nie będzie miał gdzie usiąść lub ludzie będą się gnieść w jednym przedziale. Zachowywała się jak egoistka, ale było jej z tym dobrze. Chciała pobyć sama ze sobą w ciszy i spokoju. Ukryta w bezpiecznym przedziale nie wiedziała, że Malfoy jej szukał. Nie chciała go widzieć. Bolał ją fakt, że przez cały czas nie próbował się z nią skontaktować, ani nie wykonał najmniejszego gestu w jej stronę.
Tak najtrudniej jest
chłodem twym znieczulić się,
mówić duszy, że
bez Ciebie wzleci też. [1]
            To wszystko było zbyt trudne dla niej. Nie był w stanie jej pocieszyć nawet fakt wyjazdu do, Dumstrangu, który teraz stracił dla niej sens. Mieli tam wyjechać razem, a tymczasem okazało się, że on wystawił ją, zakpił z niej. Wybrał jednak Hogwart i nawet nie zamierzał się jej z tego powodu wytłumaczyć. Raczył jedynie jej powiedzieć, że w Hogwarcie nie będzie już tak bezpiecznie i kazał jej obiecać, że nie zmieni swojego zdania. A ona głupia obiecała i zawsze, gdy pojawiała się myśl o tym, aby zmienić decyzję, ona przypominała sobie jego prośbę. Nie chciała jej łamać, bo wiedziała, że to go jeszcze bardziej zdenerwuje. Oprócz tego, że Draco przekreślił ich związek to bolał ją fakt, że wszyscy na około zrobili to na początku, a teraz gdzie się nie obróciła słyszała, że czegoś takiego spodziewali. Nie dostała od nikogo szczerego wsparcia w tej dla niej dość dziwnej sytuacji, a przecież chciała tylko dostać dobre słowo, miły gest. Ta sytuacja nauczyła ją jednak tego, że w życiu może liczyć tylko na siebie.
Proszę uwierz w nas zanim zwątpi świat.
Proszę uwierz w nas nim coś zniszczy nas.
Proszę uwierz w nas nim zgasnę ja. [1]
            Tak bardzo chciała żeby powiedział, że to wszystko głupi żart, że tak naprawdę on też wyjeżdża razem z nią. Jednak wiedziała, że tak się nie stanie, a złość i żal wcale nie malały. Rozpacz i ból rozsadzały od środka tak mocno, że już przestała kontrolować, kiedy płacze, a kiedy nie. Pozwalała płynąć łzom swobodnie po swoich policzkach. Nie miała siły tego w sobie tłumić.
            Nie wiedziała, kiedy cała podróż zleciała. Przypuszczała, że spędziła ją w jakimś transie pół śpiąc, a na pół analizując to, co się ostatnio działo. Otarła łzy i zdjęła swój kufer, a następnie odczarowała przedział. Podążała z tłumem, a ludzie obok niej dziwnie się na nią patrzyli. Domyślała się, że musiała wyglądać okropnie, ale mało ją to interesowało. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. W końcu wyszła z pociągu, a lekki wiatr rozwiał jej włosy. Zaczęła kierować się w stronę magicznego przejścia, aby odnaleźć swoją rodzinę, aż ktoś zastąpił jej drogę. Spojrzała w górę, a jej serce zaczęło bić dwa razy mocniej i szybciej.
- Przepuść mnie – poprosiła prawie szepcząc, by nie usłyszała, że jej głos się łamie.
            On nic nie powiedział tylko pociągnął ją w jakieś puste i mało widoczne miejsce na peronie.
- Zostaw mnie – powiedziała trochę ostrzej.
- Musimy porozmawiać. Mandy, obiecaj mi, że w trakcie wakacji nie zmienisz zdania i nie napiszesz wiadomości do dyrektora, że jednak zostajesz.
- Przecież obiecałam to już wcześniej.
- Wiem, ale musze mieć pewność, że będziesz bezpieczna. Nie zniósłbym myśli, że coś ci się stało – po tych słowach dotknął jej policzka, a ona cała zaczęła drżeć.
- Wyjadę.
- To dobrze.
- Pewnie dla ciebie tak, bo będziesz mógł poderwać inną i nie będziesz widział moich łez.
- Mandy to nie tak. Jesteś dla mnie zbyt ważna żebyś mogła żyć w niebezpieczeństwie. Nie zniósłbym myśli, że coś ci się stało. Rozumiesz? Nie ma żadnej innej oprócz ciebie.
- Kłamiesz.
- Nie prawda. Wiesz, dlaczego? Bo twój naszyjnik jest zielony. Gdybyś nie była dla mnie ważna przybrałaby kolor błękitu, a jeśli o ja przestałbym mieć dla ciebie znaczenie zacząłby by być czerwony.
- A co jeśli oboje nie będziemy dla siebie ważni? – Spytała rudowłosa
- Kamienie zrobią się białe.
- Draco, muszę iść – powiedziała, ale on nie odsunął się.
            Wodził po jej twarzy swoimi szarymi tęczówkami. W końcu pocałował ją. Nie był to delikatny pocałunek. Przycisnął ją do ściany i nie chciał rozluźnić uścisku. Mandy brakowało powietrze, ale nie odepchnęła go. Pragnęła żeby ta chwila trwała wiecznie. Przez ostatnie dni tak bardzo brakowało jej jego bliskości. Tego wszystkiego, co poznała przez rok bliskiej znajomości. Kochała go i wcale się tego nie wstydziła, ale posiadała świadomość, że jest to ich ostatnie spotkanie, a Draco wcześniej jej unikał żeby nie ranić jej bardziej.
Poddać się najłatwiej jest,
ale nie powtórzy się żaden dzień,
żaden gest, stąd ten dystans, wiem.
Podziel smutkiem się
On jest moim też,
bo bez ciebie mnie jest coraz mniej. [1]
            W końcu odsunął się od niej. Ciężko oddychali. Mandy przez chwilę nie wiedziała gdzie jest, a gdy już wróciła do świata żywych zauważyła Ronalda miotającego się po peronie. Widać było, że jest wściekły, bo nie może jej znaleźć. Rudowłosa wzięła swój kufer i odepchnęła delikatnie Malfoy’a na bok i odwróciła się, by powiedzieć:
- Kocham Cię.
            Doskonale zdawała sobie sprawę, że przegrała, ale nie, dlatego, że wyznała mu, co czuje. Przegrała już dawno. Tylko udawała, że tego nie widzi. Nie dopuszczała do siebie takiej świadomości, ale taka była prawda, że to uczucie przegrała nim się zaczęło. Mimo, że do niej dotarło to w tym momencie silniej to i tak odrzuciła to od siebie daleko. Chciała wierzyć, że to, co miało miejsce w Hogwarcie miało większy sens.
- Już pożegnałaś się z tym Ślizgonem? – Spytał Ron, który zauważył ją i dołączył do niej.
- Zamknij się – warknęła Mandy i otarła słoną łzę ze swojego policzka.
- No w końcu jesteś, Mandy. Ty płakałaś? – Spytała pani Weasley.
- Chodźmy do domu – powiedziała Gryfonka i przeszła do świata mugoli.
Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością. [2]
            Mandy, gdy tylko znalazła się w Norze natychmiast chciała udać się do swojego i Ginny pokoju, ale nie zdążyła wejść na pierwszy stopień schodów, gdy usłyszała:
- Postawcie kufry w swoich pokojach i schodźcie na kolację.
- Nie jestem głodna – rzekła Mandy i szybko nim mama coś powiedziała uciekła do pokoju.
            Ustawiła kufer pod ścianą i usiadła na łóżku. Miała w głowie milion myśli. Wiedziała, że uwadze matki nie umknie jej dziwne zachowanie, ale nie zamierzała nikomu mówić o tym, co się działo w tym roku. To miała być jej tajemnica. Jej wspomnienia, którymi miała się karmić każdego dnia do końca swojego życia. Żeby zająć czymś ręce postanowiła rozpakować swój kufer. Czuła się obco we własnym domu. Może, dlatego, że wiedziała, że jej związek z Malfoy’em w domu nie zostałby przyjęty z aprobatą. Pochodzili z dwóch różnych światów, które wzajemnie starają się zniszczyć. W końcu kufer był pusty, a ona sama leżała już po kąpieli w łóżku. Z wyjątkiem odświeżenia się po podróży nie wyszła z pokoju, ani na chwilę. Dochodziły do niej roześmiane głosy Freda i Georga. Jej łóżko stało przy oknie, więc wpatrywała się w gwiazdy. Zastanawiała się, co robi Draco. Czy podobnie jak ona marzy żeby cofnąć czas i wrócić do ciemnych lochów, do dodatkowych zajęć z eliksirów? Jej ręka powędrowała w stronę szyi gdzie był prezent od Draco. Jedna rzecz, która świadczyła o tym, że wszystko, co się działo to była prawda, a nie zwykły sen.
- Mandy wszystko w porządku? – Ginny wróciła do pokoju ubrana już w swoją piżamę.
- Tak. Wszystko w porządku – dziewczyna nawet nie zaszczyciła młodszej siostry spojrzeniem.
- To, czemu nie zeszłaś na kolację?
- Powiedziałam, że nie jestem głodna.
- Cały dzień nic nie jadłaś.
- Ginny, daj mi spokój. Ciesz się, że jesteś już w domu. Nie męcz mnie, bo to i tak nic nie będzie już takie samo jak kiedyś. Wszystko się zmieniło – powiedziała Mandy i odwróciła się w stronę ściany.
- Oddalasz się od nas, Mandy.
- Takie życie, Ginny. Ty udajesz, że mnie rozumiesz. A reszta? Reszta patrzy wilkiem, jakbym zrobiła coś okropnego. A ja się tylko zakochałam. Zresztą to bez znaczenia. Dobranoc.
            Mandy chciała zasnąć, żeby przyśniło jej się to, co było kilka miesięcy temu, albo coś, co dopiero będzie. Czuła się po prostu zagubiona i zostawiona sama sobie.
Sny nie mówią nam o tym, co się zdarzy, ale o tym, co się dzieje teraz. Nie mówią o przyszłości, ale odkrywają teraźniejszość, dokładniej niż wielka myśl. Twoje sny podpowiadają i kim jesteś, zwłaszcza po dniu, który zamącił ci w głowie i zdruzgotał zmuszając do obowiązku i podporządkowania się regułom. Życie na jawie pogrąża nas w niebycie, bowiem rozprasza nas i każe patrzeć na innych. Tylko sen odsłania nas takich, jacy jesteśmy naprawdę. [3]
________________________
[1] Patrycja Markowska – „Uwierz”
[2] Jan Twardowski
[3] Eric – Emmanuel Schmitt

4 komentarze:

  1. Bardzo podobał mi się rozdział:) Był naprawę pełen emocji. Świetnie opisałaś uczucia Mandy. Podoba mi się, jak Draco jest taki słodki^^ No zaraziłaś mnie teraz piosenką Reni Jusis^^ Życzę wenki i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo kazałaś na siebie czekać.
    nie ukrywam że mnie zaskoczyłaś rozwojem sytuacji ale cieszę się, że Draco powiedział, Mandy, że ją kocha.
    Piękny moment i się wzruszyłam.
    moje gratulacje również ze zdanej sesji.
    pozostaje czekać na ciąg dalszy.
    i wcale nie uważam że średniej jakości, chociaż mogło być lepiej.
    Mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Draco nie rób tego! Niech on nie daję się wplątać w te niebezpieczne gierki, w końcu ma dla kogo żyć - jest przecież Mandy. Oni się tak kochają i nie uda im się od tego uciec. I coś mi się zdaję, że nasza Mandy w końcu do tego dojdzie i wróci tam gdzie to wszystko się zaczęło, nie zaważając na czyhające niebezpieczeństwo. Czekam na następną część, kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę szkoda, że Mandy mimo wszystko wyjeżdża. Mnie trudno byłoby opuścić miejsce, które było moim drugim domem. Ale z drugiej strony może to i lepiej. Zmieni otoczenie, znajomych, klimat. Nieco się uspokoi, no i nie będzie widywać Dracona, a przez to ich rozstanie może będzie mniej bolało. Może.

    Dla Dracona zapewne jest to dużo trudniejsze niż dla niej. On wiele poświęca, trzeba to zrozumieć. I boli też fakt, że nikt nie próbuje zrozumieć Mandy. To niesprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń