„Masz jeszcze czas by pokochać mnie. [2]”
31 października
1995 r.
Pojedyncze rude
loki delikatnie spływały na kark dziewczyny. Włosy upięte były z boku, co
powodowało, że duża ich część opadało na ramię właścicielki. Nie miała w nie wpięte
żadnych ozdób. Tylko jedną malutką spinkę, która miała utrzymać całą fryzurę.
Była ona w kształcie konwalii. Twarz zdobił delikatny, ale podkreślający jej
urodę makijaż. Zrobiony był on mugolskim sposobem przez Hermionę. Przydymione
oczy, które raziły magią spojrzenia. Usta pociągnięte błyszczykiem w kolorze
beżu. Co dawało świeżości całemu wyglądowi. Dziewczyna stała nieruchomo i
wpatrywała się we własne odbicie w lustrze, które stało na środku dormitorium.
Od wydarzenia w lochach nie miała
ochoty na żaden bal. Jak się tylko dało unikało Malfoy’a i jego spojrzenia.
Wiedziała, że daje mu w ten sposób satysfakcję, ale stała się jedną z wielu
kobiet w tym zamku, które bały się tych stalowych tęczówek. „Mandy to jest chore. Kobieto weź się w
garść. To tylko Malfoy. Robak Malfoy”. Obiecała sobie, że znowu będzie taka
jak kiedyś, że to, co stało się na początku tygodnia odejdzie w niepamięć.
Kolejne spojrzenie w lustro. Zieleń
jej sukienki wspaniale, komponowała się z kolorem jej oczu. Milczała.
Zastanawiała się czy na pewno umie tańczyć.
***
15 stycznia
1986 r.
- Babciu jak ty cudownie tańczysz –
pisnęła rudowłosa sześciolatka.
- Dziękuję – odpowiedziała kobieta.
- Też bym tak chciała.
- To nic trudnego. Chodź pokaże ci.
Mandy
podbiegła do najukochańszej osoby na świecie. Starsza kobieta pokazywała
młodszej podstawowe kroki walca i tanga. Dla małej Weasley babcia była osobą,
która znała odpowiedź na każde pytanie. Nikt jej nie umiał pocieszyć tak jak ta
siwiejąca kobieta.
- Każdy czarodziej powinien je umieć.
- A co jeśli zapomni? – Spytała dziewczynka.
- Nie zapomni, a jeśli nawet to może trafić na osobę, która je umie. Ale
zdradzę, ci pewien sekret. Ty nie musisz się o to martwić. Jesteś moją wnuczką
i na pewno kroki od tej pory zawsze będą w twojej głowie, a dodatkowo, gdy
trafisz na odpowiednią osobę w swoim życiu to serce będzie kierowało twoimi
krokami.
- Myślisz, że kiedyś będę chodzić na bale i wspaniale tańczyć? – W
zielonych oczach sześciolatki pojawiły się iskierki radości.
- Ty cały czas tańczysz – wyjaśniła kobieta.
- Jak to? Przecież ja chodzę.
- Życie to bal.
Dziewczynka
nie zrozumiała słów kobiety i patrzyła na nią zdziwionym wzrokiem. Starsza pani
bardzo kochała Mandy. Przypominała ją samą z czasów dzieciństwa.
- Pamiętaj, że życie to bal i dobrze go wykorzystaj, a kroki podyktuje ci
serce.
***
31 października
1995 r.
Mandy szła
korytarzem razem ze swoimi przyjaciółmi i ich osobami towarzyszącymi. W uszach
słyszała każde słowo babci. To ona nauczyła ją, że życie jest jedno i nie wolno
go zmarnować, ale nie należy przeżywać hucznie, jeśli nie ma się na to ochoty.
Droga, którą szli była pusta. Większość osób była już w Wielkiej Sali. Weasley
zastanawiała się nad słowami starszej kobiety. Kroki miało podyktować jej
serce. Ale czy podyktuje odpowiednie do tanga lub walca? Ruda jeszcze teraz
mimo swoich piętnastu lat nie rozumiała słów, które usłyszała kilka lat temu.
Stanęła przed wejściem. W
pomieszczeniu był już spory tłum. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
Czuła na sobie spojrzenia wielu osób. Nie rozglądała się. Jej celem było
dotarcie do stolika Ginny i Deana oraz reszty znajomych. Szła pewnie i śmiało.
Para stalowych oczu również
wpatrywała się w nowo przybyłą. Była piękna i nawet Draco musiał to przyznać.
Na tę noc wyciągnęła swoją największą broń – urodę – o której większość uczniów
w Hogwarcie nie miała pojęcia. Na co dzień Weasley nie wyróżniała się z tłumu
przeciętnych uczennic. Wtapiała się w codzienność. Poruszała się z gracją.
Lekki uśmiech, który zdobił jej twarz dodawał jej uroku i tajemniczości. „Draco opanuj się. To jest Weasley.” Ale nawet jej pochodzenie, nie było w stanie
zmienić jego myśli. Wydawało się, że bale dziewczyna ma we krwi. Nikt w
czwartej klasie nie zauważył jej obecności. Jej twarz miała wtedy bardzo wiele
z dziecka. Teraz widać było, że jest wspaniałą i pewną siebie kobietą. Jej
suknia również wzbudzała zainteresowanie. Wydawała się nie wygodną, jednak
dziewczyna czuła się w niej dobrze i swobodnie. Coś mówiło jej, że ten wieczór
zmieni coś w jej życiu. Gdyby tylko wiedziała, co, nigdy by na niego nie
poszła.
Dyrektor dał znak orkiestrze, a na
parkiet wyszli prefekci z siódmego roku. To oni mieli rozpocząć bal. Po kilku
minutach piosenki coraz więcej par zaczynało tańczyć. Mandy usiadła przy stoliku
razem z Harrym i Cho i obserwowała tłum. Zauważyła nie daleko Draco, który
tańczył z jakąś Ślizgonką. Ruda musiała przyznać, że miał wspaniałe poczucie
rytmu. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to, co powiedział w lochach to
prawda. Panna Weasley długo nie zagrzała miejsca przy stole. Została porwana w
wir par przez pewnego Krukona. Na imię było mu Henry. Nie należał do osób
szczupłych. Nie był też jednak wyjątkowo gruby. Oczy w kolorze nieba były zimne
i Mandy nie zamierzała z nim tańczyć więcej niż jedną piosenkę.
***
Właśnie
skończyła swój kolejny taniec z Nicolasem Marche. Chłopak trzymał ją za rękę, a
jej to wcale nie przeszkadzało.
Muzyka przestała grać.
- Pora na pierwszego walca [1]. Ale żeby było ciekawiej to nie
zatańczycie, z kim chcecie, a z tym, kto wam przypadnie. Odwróćcie się i osoba,
przed którą stoicie jest waszym partnerem – powiedział wokalista zespołu, który
zastąpił orkiestrę.
Ruda zrobiła tak jak jej kazano.
Ujrzała stalowe tęczówki, blond włosy i ironiczny uśmiech. Dobrze wiedziała,
kto to; Draco Malfoy. Już chciała się odwrócić, gdy on wysunął swoją rękę w
geście zaproszenia. Rzucił jej rękawicę. Rzucił jej wyzwanie. Należała do osób,
które zawsze podejmują zadanie, które ostaną. Położyła swoją dłoń na jego, a
drugą ułożyła na jego ramieniu. On swoją umieścił w talii dziewczyny.
Poleciały pierwsze nuty. Zaczęli
tańczyć. To on prowadził i nadawał rytm ich krokom. Stali się jednością.
Wirowali wśród innych par. W końcu zostali sami, a pozostali uczestnicy balu
utworzyli koło, w którym oni tańczyli.
Mandy owiał zapach jego perfum. Nie
interesowało ją nic. Liczyła się dla nich ta jedna kradziona chwila. Jeszcze
nigdy wrogowie nie byli tak blisko siebie.
Ta chwila miała w sobie prawdziwą
magię. Ludzie obserwowali ich z wielkim podziwem.
Draco, który jako arystokrata odebrał
staranne lekcje tańca musiał – po raz kolejny tego wieczoru – przyznać, że
Mandy również umie tańczyć. Wpatrywał się w jej włosy, które delikatnie unosiły
się z każdym następnym krokiem.
Spojrzeli sobie w oczy. Oni uważali
to za błąd, ponieważ nie mogli oderwać wzroku. Wpatrzeni w siebie wirowali
dalej. Ona czuła się bezpiecznie w jego męskich ramionach. Mimo, że go nie
lubiła to jednak przy nim zapomniała o całym świecie i swoich lękach. Czuła się
kobietą. Sama nie wierzyła, że tak jest. Jej myśli galopowały przez jej głowę
jak szalone. Jedne z nich mówiły, że on chce ją upokorzyć, z kolei drugie, że
ważna jest tylko chwila. On poczuł się odpowiedzialny za Mandy. Rozum mówił, że
to absurd, że to jego wróg, lecz on nie brał tego pod uwagę. Czuł, że go
potrzebuje. Według rozumu, bo był kolejny absurd.
Serca obojga biły szybko, a krew
przepływała przez żyły z każdą sekundą coraz prędzej.
Pokochaj
mnie z całych sił,
pokochaj mnie na sto lat. [2]
pokochaj mnie na sto lat. [2]
Podczas tych kilku minut patrzyli na
siebie zupełnie i n n y m i oczami.
Mieli świadomość tego, że po tym tańcu wszystko wróci do normalności. Ponownie
staną się wrogami.
Nim
kłos,
nim las,
nim noc dojrzeje,
masz jeszcze czas,
by pokochać mnie. [2]
nim las,
nim noc dojrzeje,
masz jeszcze czas,
by pokochać mnie. [2]
Ostatnie sekundy.
Ostatnie kroki.
Ostatnie spojrzenie w oczy.
Koniec.
Cisza.
Stoją.
On całuje ją w dłoń jak na
dżentelmena przystało. Ona delikatnym skinięciem głowy dziękuje mu za taniec.
Odeszli swoje strony, a publiczność
biła im brawo. Oboje byli pod wrażeniem tego, co się stało. Byli głusi. Nie słyszeli
owacji. Przedzierali się przez tłum. Nie odwrócili głów na wołania. On usiadł
przy stoliku i wypił jednym duszkiem swoją porcję przemyconej pod szatą Ognistej
Whisky, która delikatnie drażniła jego język, podniebienie i przełyk. Nie przyniosła
jednak spodziewanej ulgi. Nie pozbyła się tego, co powstało w tańcu. Usta dalej
czuły jej delikatną jak aksamit skórę. Ona poszła w stronę wyjścia. Ręka paliła
ją od dotyku jego ust, a przecież one ledwo ją musnęły. Dalej czuła w talii w
ciepło jego męskiej dłoni. Wszystkie ich zmysły sprzeciwiały się i co chwila
przypominały o tańcu. Słowa dziewczyny odbijają się echem w jej głowie.
Nienawidzili się, ale stali się jednością.
Nienawidzić
kogoś to dawać dowód, że się jest go wartym, że nie ma istotnej różnicy miedzy
nim, a sobą. [3]
Mandy
wyszła z Wielkiej Sali. Starała się uspokoić. Ruszyła w stronę głównego wyjścia
z zamku. Potrzebowała chłodnego powietrze. W końcu znalazła się na zewnątrz.
Całe ciało dziewczyny pokryła gęsia skórka. Panowała tu cisza. Jej organizm
powracał do stanu przed tańcem z Malfoy’em. Oddech stał się spokojniejszy,
serce nie biło już jak oszalałe, a krew w żyłach płynęła wolniej. Zaczęło być
jej zimno. Nie chciała jeszcze wracać do środka. Bała się spotkania z
przyjaciółmi. Najbardziej obawiała się Ronalda. Westchnęła i spojrzała w niebo,
które dzisiejszej nocy nie miało gwiazd na swym tle. Ron nie zrozumiałaby, że oni
tylko tańczyli. Oskarżyłby własną siostrę o sprzymierzanie się z wrogiem, a
Ruda nie zamierzała znosić krzyków brata, a tłumaczenie się natomiast nie
leżało w jej naturze. Wiedziała jednak, że musi wrócić do środka, ponieważ nie
wybiła jeszcze północ. Stała tak na zimnym wietrze przez dziesięć minut. Nie
interesowało ją to, że będzie chora. Potrzebowała chwili ciszy i spokoju.
- Mandy wejdź do
zamku, bo się przeziębisz – dziewczyna usłyszała za sobą głos siostry.
- Trudno. Trochę
kataru nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
- Co się dzieje? –
Ginny postanowiła dowiedzieć się, czemu jej siostra ostatnio jest jakaś inna
niż zawsze.
- Nic – odpowiedział
Mandy.
- Jak nic? Wszyscy
zauważyli, że jesteś jakaś nieobecna. Nie interesuje cię to, co mówi Harry.
Jakie ma plany?
- Nigdy mnie to nie
interesowało.
- Ale zawsze brałaś
udział w tych ich akcjach. Pomagałaś im – Ginny mówiła jak nakręcona.
- Bo prosili, albo
mnie nie słuchali. Uwierz mi, że moim marzeniem nie jest ratowanie świata. Wolę
to zostawić im.
- Ale…
- Ginny nie ma
żadnego, „ale”. Chcą to niech robią sobie to, co dusza zapragnie. Nie będę ich
zatrzymywać.
- Jesteś tchórzem –
powiedziała młodsza Weasley.
Ginny patrzyła z niedowierzaniem na
siostrę. Uważała, że Mandy robiła wszystko z własnej woli, a nie, dlatego, że
jest proszona lub zmuszana. Ginny zawsze chciała uczestniczyć w ratowaniu
świata, lecz Harry i reszta trzymali ją na dystans.
- Jak śmiesz mnie tak
oceniać? Wiesz jak to jest zaglądać śmierci w oczy? Nie wiesz! Co roku staje
oko w oko ze śmiercią i mówię jej: „dzień dobry to znowu ja”. I nie mów mi, że
jestem tchórzem.
- Mandy…
- Co Mandy? Ty nie
wiesz o mnie nic, a nic.
- Bo nie dajesz
siebie poznać. Zamykasz się w sobie. Nie mówisz, co dzieje się na eliksirach.
- A co mam mówić? Że
milczmy i pracujemy? Zresztą nie mam obowiązku się nikomu spowiadać.
- Nie poznaje cię.
Czemu jesteś taka oschła? Jesteś inna.
- Nie jestem Ginny.
Tylko życie czasami toczy się tak jak tego nie chcemy i lepiej to sobie
zapamiętaj.
Mandy wróciła do zamku. Wiedziała, że traci
kontrolę nad swoim życiem. Do tej pory to ona nadawała mu sens. Jednak od
początku tego roku szkolnego wszystko się zmieniło. Stukot jej obcasów odbijał
się od zimnych murów zamku. Rozmowa z Ginny nie wprawiła jej w lepszy nastrój i
nie należała też do ich najlepszych. Wszystko jej się komplikowało. Wiedziała,
że nigdy temperatura jej relacji z Harrym i resztą nie przypominała tej
panującej w ciepłych krajach, ale teraz bardzo się ochłodziła. Nie wiedziała,
jakie mają oceny czy plany. Coraz częściej zamykała się w dormitorium i
korzystając z chwili, kiedy nie było nikogo uczyła się bądź odrabiała lekcje.
Trochę brakowało jej rozmów, które nie miały sensu, ale nawet ona po całym dniu
ciężkiej pracy nie miała siły na nic. Dodatkowo nawet, jeśli udało jej się
porozmawiać z przyjaciółmi to czuła się nierozumiana. Jej plan dnia miał
zaplanowaną każdą minutę i jedno obsunięcie powodowało, że wszystko się sypało.
Nie lubiła takiego życia jak w zegarku, ale ten rok ją do tego zmuszał.
Weszła do Wielkiej Sali. Ruszyła w
stronę stolika, który dzieliła ze znajomymi. Nalała sobie soku z dyni i wypiła
go.
- Tu jesteś –
usłyszała głos za swoimi plecami.
- Przepraszam, że tak
nagle zniknęłam, ale potrzebowałam świeżego powietrza.
- Nic się nie stało.
Ale nie odmówisz mi chyba kolejnego tańca? – spytał Nicolas.
- Tylko się napiję.
Już miała odstawić szklankę, gdy obok
niej pojawił się brat w asyście przyjaciółki. „I nadeszły kłopoty”. Postanowiła zachowywać się tak jakby nic się
nie stało. W głębi duszy liczyła na to, że Ron nie zrobi jej awantury wśród
tłumu ludzi. Kątem oka spojrzała na bliźniaka i od razu zrozumiała, że złudna
są jej nadzieje. Z oczu chłopaka padały pioruny złości. Stojąca obok niego
Hermiona patrzyła ze strachem na Weasley’a.
- Coś się stało? – Spytała
Mandy.
Nie zamierzała sama atakować brata,
chociaż sam jego wzrok dawał jej do tego podstawę
- To było głupie
pytanie – zauważył Ron.
- Nie ma głupich
pytań ani głupich odpowiedzi – ulubionym zajęciem panny Weasley oprócz warzenia
eliksirów było doprowadzanie do szału braci.
- Śmieszne, wiesz? Co
robiłaś z Malfoy’em?
- Tańczyłam? – Mandy
obdarzyła brata spojrzeniem pełnym współczucia.
- Jak mogłaś? – Twarz
Ronalda przybrała kolor piwonii.
- Normalnie.
- Dolewaj oliwy do
ognia – powiedziała Hermiona.
- O co ci chodzi? To
on ma jakieś problemy, a nie ja.
- Tańczyłaś z
wrogiem! – Weasley’owi puściły nerwy.
- Dla twoje
informacji ja z tym wrogiem musze współpracować, a dodatkowo, co cię
interesująco ja robię?
- Jestem twoim
bratem, a ta szumowina stoi po drugiej rzeki. Tej gorszej stronie!
- To wyobraź sobie,
że on i ja musimy znaleźć się w połowie tej rzeki! – Mandy również traciła
cierpliwość.
- Tak? To pewnie już
sprzedajesz mu wszystkie nasze wiadomości na temat Sam – Wiesz – Kogo! – Osoby
stojące w pobliżu odwróciły się w stronę kłócącej się pary, a w ich oczach
zauważyć można było strach.
- Ron… - Hermiona nie
wierzyła własnym uszom.
- Wiesz jesteś gorszy
niż myślałam. Nie odzywajcie się do mnie. Nie chcę was znać.
Do zielonych oczu Mandy napłynęły łzy
upokorzenia. Ruszyła w stronę wyjścia. Minęła Pottera, który widząc jej
spojrzenie zszedł z drogi dla własnego bezpieczeństwa. Nick wołał ją, ale ona w
tym momencie po raz drugi dzisiejszego wieczoru chciała zostać sama. Dla niej
bal się skończył.
***
- Zawsze wiedziałem,
że Weasley to idiota – powiedział Draco do Zabini’ego.
- Mówisz o swojej
partnerce?
- Nie. O jej bracie,
idioto. Dla twojej informacji idiota to rodzaj męski.
- Od kiedy ty się
taki dokładny zrobiłeś?
- Zabini zamieniłeś
się mózgiem z Goylem czy co?
Blaisa spojrzał na kumpla zdziwionym wzorkiem.
Jakoś nie przypominał Draco, który potrafił zadać słownie cios poniżej pasa.
Blondyn skierował się w stronę wyjścia. Był tuż za Weasley. Zastanawiał się jak
może ją jeszcze dobić.
- Co jest Weasley?
Braciszek daje w kość?
- Malfoy wiesz, że
nie kopie się leżącego? Mógłbyś czasami pomyśleć.
- Weasley
zapomniałaś, że moją pasją jest kopanie leżącego – wyszeptał jej do ucha.
- Nie. Pamiętam cały
czas. Więc mi dokop. No dalej. Na, co czekasz?
Mandy nie patrzyła na Draco. Stała do niego
odwrócona tyłem. W oczach miała łzy, które skutecznie uniemożliwiały jej
widzenie środowiska bez przeszkód. Czekała na kolejny atak.
- No dalej, Malfoy.
Atakuj.
- Poczekam na lepszy
moment – powiedział i odszedł.
__________________________
[1] walc
– z ramą i podstawowym krokiem; nie rozumieć w sensie tańca towarzyskiego ze
wszystkimi uniesieniami;
[2] Halina
Kunicka – „Noce i dnie”
[3]
Emil Cioran
przeczytałam! przebrnęłam przez to. kobieto.
OdpowiedzUsuńz tym pocałunkiem, o którym piszesz z boku, to NIE ZDRADZAJ TAKICH WAŻNYCH PLANÓW!
a co do rozdziału, to cieszę się, że udało Ci się go napisać. pamiętam, że bałaś się opisu balu, ale muszę Ci pogratulować. nie było się czego bać. wyszło bardzo dobrze i ciekawie. z wpisu na wpis, coraz więcej zaczyna się dziać pomiędzy tą dwójką, co bardzo mi się podoba.
No chcę wiedzieć co myślicie. :P. Ale jeszcze się zastanawiam nad tym wszystkim. Staram się jak mogę pisać jak najlepiej:p.
UsuńNa wstępie dziękuje Ci kochanie za dedykacje ;*;* W odpowiedzi na to co napisałaś dalej to się zastanowię.. wiesz że ja muszę mieć pewność prawie w 100% ze dobrnę do końca, bo nie lubię czegoś porzucać.
OdpowiedzUsuńAaa fajnie to wyszlo ze dodałas ten fragment z babcią ;)
Wiedziałam, że pójdzie na ten bal;p to było normalne ze nie zostanie sama;p
Taniec z Malfoyem o cholercia jedna;d niezle ;d
To się źle skończyło :( ehhh...
Znalazlam kilka błędów ale tu ich Ci pisac nie bede;p
A nie ma za co;P. No taniec skończył się źle, ale w końcu to tylko Ron
UsuńHm, jednak bal. Zaskoczenia, przyznam szczerze, za dużego nie było. No jasne, że musiała coś z Malfoyem. Ale pozytywnie. Nie było fajerwerków, przynajmniej dla mnie, ale przyjemnie się czytało. Ta Mandy jest trochę... bierna. No nie każdy musi być zbawcą świata. Zauważyłam kilka błędów, po za tym świetnie.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że jest masa błędów, ale zależało mi na jak najszybszym dodaniu notki, ponieważ grafik w pracy nie daje mi zbyt wiele wolnego czasu.
UsuńA co do Mandy? Hmmmm..... Kurczę, ale poważnie mówię, ona taka ma byc:D.
Ma taka być? Szczerze, to wolę bohaterów czynnych, jeśli nie są stworzeni na wzór Pottera. Bohater przez przypadek. Nie cierpię takich. A skoro Mandy ma taka być... Cóż, zostaje czekać, co z tego będzie.
UsuńNo, a ja znając siebie jakbym stworzyła bohatera czynnego to powstałby z tego drugi Potter, a tego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
UsuńI bardzo dobrze. Postacie "potterowate" są mdłe i do znudzenia przewidywalne.
UsuńI tak właśnie o to powstała bierna Mandy Weasley. Jednak postaram się, aby stała się trochę bardziej czynna.
UsuńUwielbiam Twoje opowiadanie *__*. Gdy je czytam od razu poprawia mi się humor. A do tego była jeszcze piosenka Hey - Moja i Twoja nadzieja, więc już w ogóle jest cała szczęśliwa. Mandy i Draco... Draco i Mandy... Albo mam zwidy, albo oni naprawdę zaczynają się do siebie zbliżać. Powoli, aczkolwiek systematycznie, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszy.Ten bal... wspaniale go opisałaś. A ten taniec ta chwila niewątpliwie miała w sobie coś niemal namacalnie magicznego. Zresztą, ja też chcę tak umieć tańczyć xd. I gdy czytałam o tym, że z odpowiednią osoba najlepiej się tańczy, to przypomniał mi się pewien mit o zakochanych- jeśli dwie osoby naprawdę do siebie pasują to nawet mimo dwóch lewych nóg będą razem doskonale tańczyć. Myślę, że jest w tym trochę prawdy. Tylko jedna rzecz, a właściwie dwie mi nie pasują. Jakoś nie mogę wyobrazić sobie Hermiony Granger jako specjalistki od mugolskiego makijażu. Zaś co się tyczy drugiej rzeczy to błędy- zwykle u Ciebie ich(nigdy, nigdy) nie ma, a dzisiaj znalazłam aż dwa. ,,Zaczęło być jej Zino"; ,,Malfoy wiesz, że nie Kobie się leżącego"
OdpowiedzUsuńCo zaś się rzecz tyczy szablonu to według mnie jest śliczny i ten zielony pasuje do Mandy. Tylko nie wiem, czy ten zielony pasek między tekstem, a lewą kolumną specjalnie wchodzi na tekst, czy to wina przeglądarki? Bo ja tymczasowo mam Operę w zastępstwie zepsutej Mozilli.
Błędy Kochanie to są u mnie zawsze:P. Powiem Ci, że to nie wina przeglądarki, tylko coś mi się zrąbało jak dodawałam szablon i nie mogę tego naprawić:P. I chyba tylko ten trochę przerobię:P.
UsuńCo do notki, to hmmmmm..... Pisało mi się ją mega ciężko. Nie mogłam jakoś wejść w ten temat. Nie mogłam z nim nic zrobić. I wyszło tak średnio moim zdaniem. Ale Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze:*.
Aaaaach, tak, zakochuj się w Syriuszu, mwahaha! *.* Bardzo mi się to podoba, a i pomysł z opowiadaniem jest niczego sobie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja jakoś za Mary też nie tęsknię i wcale za nią nie płakałam, może raz, tak tyci-tyci, jak pisałam ten rozdział, ale teraz to już mi to lata koło tył.ka. Jak zresztą cała ta historia, ale ćsiii.
Taaaaak, uwielbiam piłkę nożną. Ja nią żyję, przynajmniej przez ostatni tydzień - nie robię nic innego, tylko oglądam mecze i powtórki, i gole, i wszystko, co się da. Mama chciała mnie wysłąć do psychiatryka. xdd
;*
PS Obiecuję przeczytać, naprawdę, po prostu nie mogę się w sobie zebrać.
Oj, nie chcesz tego czytać:P, a to zaczyna kiełkować w mojej małej i rudej główce. Tzn. po prostu mało wzruszyła mnie jej śmierć. Już bardziej rozmyślania Syriusza *zakochany*.
UsuńA co do Mundialu to gdybym nie pracowała to też u mnie w pokoju leciał by tylko mecz, mecz, mecz:D. Spokojnie czytaj jak Cię najdzie ochota:P. Ja sama mam masę zaległości przez pracę i jestem tym faktem załamana.
Końcówka mi się podobała, ale początek był średni. Wiem, mam ruchy, nie? xD Cóż, narobiłam sobie masę zaległości, przepraszam, że dopiero teraz komentuję. ;*
UsuńJak mówiłam, końcówka mi się podobała - Malfoy był taki uroczy *.* Ale ta kłótnia z Ronem... cóż, nie wydaje mi się, żeby Ronald był AŻ tak uprzedzony, chociaż... w sumie pamiętam, co było z Wiktorem Krumem, no ale on był wtedy zazdrosny o Hermionę. Nie, okej, może rzeczywiście zareagowałby podobnie, ale te słowa o przekazywaniu Malfoyowi informacji to już cios poniżej pasa. Zachował się jak prostak.
Kurde, miało być dzisiaj ładnie, a chyba będzie burza ;/.
Ten fragment z tańcem też był ładny. Czegoś mi brakowało, co prawda, jakiegoś uniesienia czy uczucia, ale ogólnie mi się podobało. Była w tym jakaś magia.
Hm... chciałam coś jeszcze napisać, ale zapomniałam, co to miało być. Normalnie powiedziałabym, żeby czekam na nowy post, bo dawno nic się tu nie pojawiło, ale nie mam ochoty niczego czytać, więc nie powiem.
A jak matura? ;>
;*
[cassandra-hogwart]
Wiem, że początek był średni. Ale ostatnio mam problem z wykrzesaniem z siebie chociaż jakiegoś sensownego zdania i wszystko co pisze to jedno wielkie dno :(. Następny rozdział napisany, ale pojawi się jak zrobię porządek na wszystkich swoich blogach. Mam nadzieję, że Ty szybko pokonasz swój kryzys i dodasz coś do siebie. Trzymam za to kciuki. A matura i studia nawet nieźle.
UsuńOch, znam to. Problem z wykrzesaniem z siebie czegokolwiek. Ale dasz radę ;*
UsuńCzyli co, na co się dostałaś? ;>
Dobra wykrzesać coś z siebie wykrzesałam, ale nie chce mi się tego przepisać.
UsuńNa politologię:P, a Ty na co?
Bardzo mi się podobało! :) Kurczę! Wkurzają mnie ci Twoi Ron, Hermiona i Harry. Moim zdaniem powinni jakoś lepiej traktować Mandy. Przecież podobno są przyjaciółmi, nie? A z przyjaciółmi się rozmawia, pomaga im i wspiera! A Ron to już po prostu jest koniec świata. Jest naprawdę niesprawiedliwy i już!
OdpowiedzUsuńCo do błędów - znalazłam sporo literówek. Parę zgubionych literek, gdzieś tam zgubiłaś nawet cale słowo no i ogonki przy ą i ę :) Ale nie jest źle ;)
Fajna notka! Pozdrawiam ;*
Oni nie mają Cię wkurzać. Ale może w końcu przestaną, kiedy tylko im dodam trochę ludzkich cech. Tak wiem, że tam jest masa błędów, wiem. I wszystkie poprawie no jak mojego psa kocham, ale potrzebuje na to czasu i siły.
UsuńMoja wina, moja wina, moja wina! Przepraszam, że dopiero teraz komentuje. No, ale do rzeczy. Ten taniec Mendy i Malfoy’a coś wspaniałego. Pomimo tego, ze z reguły powinni być wrogami, to coraz częściej widać, że ich relacje zmierzają w zupełnie innym kierunku. Ta magia w końcu opanuje ich serca, nawet nie będą wiedzieć w którym momencie. A ta Twoja magia porywa mnie coraz bardziej i bardziej. Szczególnie te wszystkie uczucia, które przelewasz na klawiaturę. Tylko pozazdrościć takiej mocy porywania serc czytelników. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam serdecznie. / na-deszczu-lza
OdpowiedzUsuńDziękuję za każde Twoje słowo osobno:*. Zawsze piszesz mi prawdę i tylko prawdę i dzięki Tobie wierze, że mogę być lepsza.
UsuńOj, ale się rozmarzyłam. Serio mówię, tak mi się jakoś lepiej zrobiło po przeczytaniu tego rozdziału. Myślę sobie, że pokochałam Mandy i jej historię. Bardzo chciałabym wiedzieć co będzie dalej, bo coś mi się zdaje, że Malfoy powoli zakochuje się w Weasley, mam tylko nadzieję, że jakoś nie zmieni swojego zimnego podejścia do wszystkich innych, co?
OdpowiedzUsuńKocham tego Malfoya, ale to już kiedyś mówiłam czyż nie? A nawet jeśli to mówię po raz enty. Stworzyłaś, jak dla mnie, postać idealną. Odwzorowanie książkowe i Twoja wyobraźnia. Świetnie!
Opis tańca, tyle emocji, że ja również poczułam się jakbym na nich patrzyła. Jakbym stała w Hogwarcie w Wielkiej Sali i patrzyła jak mierzą się tym wzrokiem i czuła ich narastające emocje.
Nie zrozumiałam jednak tej kłótni na linii Ginny - Mandy. Przecież Mandy może mieć własne zdanie i wcale nie musi uczestniczyć w ratowaniu świata, bo może się bać. Ma prawo. I to wcale, znaczy strach, nie jest oznaką tchórzostwa.
No dobra, nie przedłużam:* Całuję:* I liczę, że znów niedługo się coś pokarze...
Ekchem, a co z nową miłością do Syriusza? XD
*taniec radości*. Jest, w końcu pokochałaś historię, która ja uwielbiam:D. Powiem Ci tak, że ta kłótnia ma na celu jeszcze bardziej wzmocnić więź jaka panuje między siostrami, ale o tym w następnych odcinkach.
UsuńSpokojnie pan Malfoy zostanie Malfoyem dla każdego normalnego człowieka. Tylko troszeczkę, ale tak ociupinkę (i od tego choćbyś mnie katowała w życiu mnie nie odwiedziesz) zmieni się w stosunku do Mandy. Do tego momentu jednak długa droga. Cieszę się, że podobał Ci się opis tańca (i ogólnie sam pomysł), bo strasznie się bałam.
A moja miłość do Syriusza kwitnie i się rozwija i być może coś się w końcu pokaże. O nie, ja to napisałam?
oj no podobało mi się jak zawsze ; ). było tak emocjonalnie. ten taniec, te sprzeczne uczucia. to było świetne.
OdpowiedzUsuńzdarzyły ci się błędy, które trochę przeszkadzały w czytaniu, ale odcinek był świetny ; )
remember-about-death
Błędów masa, bo dodawałam na szybko i cały czas nie mogę zebrać się w sobie, żeby je poprawić:).
Usuńahh też tak mam ^ ^ . wiem co czujesz ; )
Usuńo kur.de kobieto. Ty powinnaś wydać ksiązke. Zakończenie najlepsze. Powala totalnie.
OdpowiedzUsuńZakochałam się! Po prostu się zakochałam. To jest genialne! Teraz dziękuję Bogu, że zajrzałam do linków na jakimś blogu i znalazłam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJest świetne, lepsze od DHL. Tamto staje się monotonne a każdy potrzebuje odmiany, ty ją mi dostarczyłaś. : )
Żeby nie zgubić Twojego bloga, dodam Cię do linków.
Z utęsknieniem będę wyglądać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam.
{ dracomalfoy-story }
Dziś natrafiłam na tego bloga i bardzo mi się spodobał. Świetnie piszesz, choć czasem zdarzają ci drobne błędy, jak literówki, czy braki w interpunkcji. Samo opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Podoba mi się charakter Mandy. Masz wiele świetnych pomysłów.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi.
[nieprawdopodobne-marzenie]