poniedziałek, 16 lipca 2012

XI. Bal

„Masz jeszcze czas by pokochać mnie. [2]”
31 października 1995 r.
            Pojedyncze rude loki delikatnie spływały na kark dziewczyny. Włosy upięte były z boku, co powodowało, że duża ich część opadało na ramię właścicielki. Nie miała w nie wpięte żadnych ozdób. Tylko jedną malutką spinkę, która miała utrzymać całą fryzurę. Była ona w kształcie konwalii. Twarz zdobił delikatny, ale podkreślający jej urodę makijaż. Zrobiony był on mugolskim sposobem przez Hermionę. Przydymione oczy, które raziły magią spojrzenia. Usta pociągnięte błyszczykiem w kolorze beżu. Co dawało świeżości całemu wyglądowi. Dziewczyna stała nieruchomo i wpatrywała się we własne odbicie w lustrze, które stało na środku dormitorium.
            Od wydarzenia w lochach nie miała ochoty na żaden bal. Jak się tylko dało unikało Malfoy’a i jego spojrzenia. Wiedziała, że daje mu w ten sposób satysfakcję, ale stała się jedną z wielu kobiet w tym zamku, które bały się tych stalowych tęczówek. „Mandy to jest chore. Kobieto weź się w garść. To tylko Malfoy. Robak Malfoy”. Obiecała sobie, że znowu będzie taka jak kiedyś, że to, co stało się na początku tygodnia odejdzie w niepamięć.
            Kolejne spojrzenie w lustro. Zieleń jej sukienki wspaniale, komponowała się z kolorem jej oczu. Milczała. Zastanawiała się czy na pewno umie tańczyć.
***
15 stycznia 1986 r.
- Babciu jak ty cudownie tańczysz – pisnęła rudowłosa sześciolatka.
- Dziękuję – odpowiedziała kobieta.
- Też bym tak chciała.
- To nic trudnego. Chodź pokaże ci.
            Mandy podbiegła do najukochańszej osoby na świecie. Starsza kobieta pokazywała młodszej podstawowe kroki walca i tanga. Dla małej Weasley babcia była osobą, która znała odpowiedź na każde pytanie. Nikt jej nie umiał pocieszyć tak jak ta siwiejąca kobieta.
- Każdy czarodziej powinien je umieć.
- A co jeśli zapomni? – Spytała dziewczynka.
- Nie zapomni, a jeśli nawet to może trafić na osobę, która je umie. Ale zdradzę, ci pewien sekret. Ty nie musisz się o to martwić. Jesteś moją wnuczką i na pewno kroki od tej pory zawsze będą w twojej głowie, a dodatkowo, gdy trafisz na odpowiednią osobę w swoim życiu to serce będzie kierowało twoimi krokami.
- Myślisz, że kiedyś będę chodzić na bale i wspaniale tańczyć? – W zielonych oczach sześciolatki pojawiły się iskierki radości.
- Ty cały czas tańczysz – wyjaśniła kobieta.
- Jak to? Przecież ja chodzę.
- Życie to bal.
            Dziewczynka nie zrozumiała słów kobiety i patrzyła na nią zdziwionym wzrokiem. Starsza pani bardzo kochała Mandy. Przypominała ją samą z czasów dzieciństwa.
- Pamiętaj, że życie to bal i dobrze go wykorzystaj, a kroki podyktuje ci serce.
***
31 października 1995 r.
            Mandy szła korytarzem razem ze swoimi przyjaciółmi i ich osobami towarzyszącymi. W uszach słyszała każde słowo babci. To ona nauczyła ją, że życie jest jedno i nie wolno go zmarnować, ale nie należy przeżywać hucznie, jeśli nie ma się na to ochoty. Droga, którą szli była pusta. Większość osób była już w Wielkiej Sali. Weasley zastanawiała się nad słowami starszej kobiety. Kroki miało podyktować jej serce. Ale czy podyktuje odpowiednie do tanga lub walca? Ruda jeszcze teraz mimo swoich piętnastu lat nie rozumiała słów, które usłyszała kilka lat temu.
            Stanęła przed wejściem. W pomieszczeniu był już spory tłum. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Czuła na sobie spojrzenia wielu osób. Nie rozglądała się. Jej celem było dotarcie do stolika Ginny i Deana oraz reszty znajomych. Szła pewnie i śmiało.
            Para stalowych oczu również wpatrywała się w nowo przybyłą. Była piękna i nawet Draco musiał to przyznać. Na tę noc wyciągnęła swoją największą broń – urodę – o której większość uczniów w Hogwarcie nie miała pojęcia. Na co dzień Weasley nie wyróżniała się z tłumu przeciętnych uczennic. Wtapiała się w codzienność. Poruszała się z gracją. Lekki uśmiech, który zdobił jej twarz dodawał jej uroku i tajemniczości. „Draco opanuj się. To jest Weasley.”  Ale nawet jej pochodzenie, nie było w stanie zmienić jego myśli. Wydawało się, że bale dziewczyna ma we krwi. Nikt w czwartej klasie nie zauważył jej obecności. Jej twarz miała wtedy bardzo wiele z dziecka. Teraz widać było, że jest wspaniałą i pewną siebie kobietą. Jej suknia również wzbudzała zainteresowanie. Wydawała się nie wygodną, jednak dziewczyna czuła się w niej dobrze i swobodnie. Coś mówiło jej, że ten wieczór zmieni coś w jej życiu. Gdyby tylko wiedziała, co, nigdy by na niego nie poszła.
            Dyrektor dał znak orkiestrze, a na parkiet wyszli prefekci z siódmego roku. To oni mieli rozpocząć bal. Po kilku minutach piosenki coraz więcej par zaczynało tańczyć. Mandy usiadła przy stoliku razem z Harrym i Cho i obserwowała tłum. Zauważyła nie daleko Draco, który tańczył z jakąś Ślizgonką. Ruda musiała przyznać, że miał wspaniałe poczucie rytmu. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to, co powiedział w lochach to prawda. Panna Weasley długo nie zagrzała miejsca przy stole. Została porwana w wir par przez pewnego Krukona. Na imię było mu Henry. Nie należał do osób szczupłych. Nie był też jednak wyjątkowo gruby. Oczy w kolorze nieba były zimne i Mandy nie zamierzała z nim tańczyć więcej niż jedną piosenkę.
***
            Właśnie skończyła swój kolejny taniec z Nicolasem Marche. Chłopak trzymał ją za rękę, a jej to wcale nie przeszkadzało.
            Muzyka przestała grać.
- Pora na pierwszego walca [1]. Ale żeby było ciekawiej to nie zatańczycie, z kim chcecie, a z tym, kto wam przypadnie. Odwróćcie się i osoba, przed którą stoicie jest waszym partnerem – powiedział wokalista zespołu, który zastąpił orkiestrę.
            Ruda zrobiła tak jak jej kazano. Ujrzała stalowe tęczówki, blond włosy i ironiczny uśmiech. Dobrze wiedziała, kto to; Draco Malfoy. Już chciała się odwrócić, gdy on wysunął swoją rękę w geście zaproszenia. Rzucił jej rękawicę. Rzucił jej wyzwanie. Należała do osób, które zawsze podejmują zadanie, które ostaną. Położyła swoją dłoń na jego, a drugą ułożyła na jego ramieniu. On swoją umieścił w talii dziewczyny.
            Poleciały pierwsze nuty. Zaczęli tańczyć. To on prowadził i nadawał rytm ich krokom. Stali się jednością. Wirowali wśród innych par. W końcu zostali sami, a pozostali uczestnicy balu utworzyli koło, w którym oni tańczyli.
            Mandy owiał zapach jego perfum. Nie interesowało ją nic. Liczyła się dla nich ta jedna kradziona chwila. Jeszcze nigdy wrogowie nie byli tak blisko siebie.
            Ta chwila miała w sobie prawdziwą magię. Ludzie obserwowali ich z wielkim podziwem.
            Draco, który jako arystokrata odebrał staranne lekcje tańca musiał – po raz kolejny tego wieczoru – przyznać, że Mandy również umie tańczyć. Wpatrywał się w jej włosy, które delikatnie unosiły się z każdym następnym krokiem.
            Spojrzeli sobie w oczy. Oni uważali to za błąd, ponieważ nie mogli oderwać wzroku. Wpatrzeni w siebie wirowali dalej. Ona czuła się bezpiecznie w jego męskich ramionach. Mimo, że go nie lubiła to jednak przy nim zapomniała o całym świecie i swoich lękach. Czuła się kobietą. Sama nie wierzyła, że tak jest. Jej myśli galopowały przez jej głowę jak szalone. Jedne z nich mówiły, że on chce ją upokorzyć, z kolei drugie, że ważna jest tylko chwila. On poczuł się odpowiedzialny za Mandy. Rozum mówił, że to absurd, że to jego wróg, lecz on nie brał tego pod uwagę. Czuł, że go potrzebuje. Według rozumu, bo był kolejny absurd.
            Serca obojga biły szybko, a krew przepływała przez żyły z każdą sekundą coraz prędzej.
Pokochaj mnie z całych sił,
pokochaj mnie na sto lat.
[2]
            Podczas tych kilku minut patrzyli na siebie zupełnie i n n y m i oczami. Mieli świadomość tego, że po tym tańcu wszystko wróci do normalności. Ponownie staną się wrogami.
Nim kłos,
nim las,
nim noc dojrzeje,
masz jeszcze czas,
by pokochać mnie.
[2]
 Ostatnie sekundy.
 Ostatnie kroki.
 Ostatnie spojrzenie w oczy.
 Koniec.
 Cisza.
 Stoją.
            On całuje ją w dłoń jak na dżentelmena przystało. Ona delikatnym skinięciem głowy dziękuje mu za taniec.
            Odeszli swoje strony, a publiczność biła im brawo. Oboje byli pod wrażeniem tego, co się stało. Byli głusi. Nie słyszeli owacji. Przedzierali się przez tłum. Nie odwrócili głów na wołania. On usiadł przy stoliku i wypił jednym duszkiem swoją porcję przemyconej pod szatą Ognistej Whisky, która delikatnie drażniła jego język, podniebienie i przełyk. Nie przyniosła jednak spodziewanej ulgi. Nie pozbyła się tego, co powstało w tańcu. Usta dalej czuły jej delikatną jak aksamit skórę. Ona poszła w stronę wyjścia. Ręka paliła ją od dotyku jego ust, a przecież one ledwo ją musnęły. Dalej czuła w talii w ciepło jego męskiej dłoni. Wszystkie ich zmysły sprzeciwiały się i co chwila przypominały o tańcu. Słowa dziewczyny odbijają się echem w jej głowie. Nienawidzili się, ale stali się jednością.
Nienawidzić kogoś to dawać dowód, że się jest go wartym, że nie ma istotnej różnicy miedzy nim, a sobą. [3]
            Mandy wyszła z Wielkiej Sali. Starała się uspokoić. Ruszyła w stronę głównego wyjścia z zamku. Potrzebowała chłodnego powietrze. W końcu znalazła się na zewnątrz. Całe ciało dziewczyny pokryła gęsia skórka. Panowała tu cisza. Jej organizm powracał do stanu przed tańcem z Malfoy’em. Oddech stał się spokojniejszy, serce nie biło już jak oszalałe, a krew w żyłach płynęła wolniej. Zaczęło być jej zimno. Nie chciała jeszcze wracać do środka. Bała się spotkania z przyjaciółmi. Najbardziej obawiała się Ronalda. Westchnęła i spojrzała w niebo, które dzisiejszej nocy nie miało gwiazd na swym tle. Ron nie zrozumiałaby, że oni tylko tańczyli. Oskarżyłby własną siostrę o sprzymierzanie się z wrogiem, a Ruda nie zamierzała znosić krzyków brata, a tłumaczenie się natomiast nie leżało w jej naturze. Wiedziała jednak, że musi wrócić do środka, ponieważ nie wybiła jeszcze północ. Stała tak na zimnym wietrze przez dziesięć minut. Nie interesowało ją to, że będzie chora. Potrzebowała chwili ciszy i spokoju.
- Mandy wejdź do zamku, bo się przeziębisz – dziewczyna usłyszała za sobą głos siostry.
- Trudno. Trochę kataru nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
- Co się dzieje? – Ginny postanowiła dowiedzieć się, czemu jej siostra ostatnio jest jakaś inna niż zawsze.
- Nic – odpowiedział Mandy.
- Jak nic? Wszyscy zauważyli, że jesteś jakaś nieobecna. Nie interesuje cię to, co mówi Harry. Jakie ma plany?
- Nigdy mnie to nie interesowało.
- Ale zawsze brałaś udział w tych ich akcjach. Pomagałaś im – Ginny mówiła jak nakręcona.
- Bo prosili, albo mnie nie słuchali. Uwierz mi, że moim marzeniem nie jest ratowanie świata. Wolę to zostawić im.
- Ale…
- Ginny nie ma żadnego, „ale”. Chcą to niech robią sobie to, co dusza zapragnie. Nie będę ich zatrzymywać.
- Jesteś tchórzem – powiedziała młodsza Weasley.
            Ginny patrzyła z niedowierzaniem na siostrę. Uważała, że Mandy robiła wszystko z własnej woli, a nie, dlatego, że jest proszona lub zmuszana. Ginny zawsze chciała uczestniczyć w ratowaniu świata, lecz Harry i reszta trzymali ją na dystans.
- Jak śmiesz mnie tak oceniać? Wiesz jak to jest zaglądać śmierci w oczy? Nie wiesz! Co roku staje oko w oko ze śmiercią i mówię jej: „dzień dobry to znowu ja”. I nie mów mi, że jestem tchórzem.
- Mandy…
- Co Mandy? Ty nie wiesz o mnie nic, a nic.
- Bo nie dajesz siebie poznać. Zamykasz się w sobie. Nie mówisz, co dzieje się na eliksirach.
- A co mam mówić? Że milczmy i pracujemy? Zresztą nie mam obowiązku się nikomu spowiadać.
- Nie poznaje cię. Czemu jesteś taka oschła? Jesteś inna.
- Nie jestem Ginny. Tylko życie czasami toczy się tak jak tego nie chcemy i lepiej to sobie zapamiętaj.
 Mandy wróciła do zamku. Wiedziała, że traci kontrolę nad swoim życiem. Do tej pory to ona nadawała mu sens. Jednak od początku tego roku szkolnego wszystko się zmieniło. Stukot jej obcasów odbijał się od zimnych murów zamku. Rozmowa z Ginny nie wprawiła jej w lepszy nastrój i nie należała też do ich najlepszych. Wszystko jej się komplikowało. Wiedziała, że nigdy temperatura jej relacji z Harrym i resztą nie przypominała tej panującej w ciepłych krajach, ale teraz bardzo się ochłodziła. Nie wiedziała, jakie mają oceny czy plany. Coraz częściej zamykała się w dormitorium i korzystając z chwili, kiedy nie było nikogo uczyła się bądź odrabiała lekcje. Trochę brakowało jej rozmów, które nie miały sensu, ale nawet ona po całym dniu ciężkiej pracy nie miała siły na nic. Dodatkowo nawet, jeśli udało jej się porozmawiać z przyjaciółmi to czuła się nierozumiana. Jej plan dnia miał zaplanowaną każdą minutę i jedno obsunięcie powodowało, że wszystko się sypało. Nie lubiła takiego życia jak w zegarku, ale ten rok ją do tego zmuszał.
            Weszła do Wielkiej Sali. Ruszyła w stronę stolika, który dzieliła ze znajomymi. Nalała sobie soku z dyni i wypiła go.
- Tu jesteś – usłyszała głos za swoimi plecami.
- Przepraszam, że tak nagle zniknęłam, ale potrzebowałam świeżego powietrza.
- Nic się nie stało. Ale nie odmówisz mi chyba kolejnego tańca? – spytał Nicolas.
- Tylko się napiję.
            Już miała odstawić szklankę, gdy obok niej pojawił się brat w asyście przyjaciółki. „I nadeszły kłopoty”. Postanowiła zachowywać się tak jakby nic się nie stało. W głębi duszy liczyła na to, że Ron nie zrobi jej awantury wśród tłumu ludzi. Kątem oka spojrzała na bliźniaka i od razu zrozumiała, że złudna są jej nadzieje. Z oczu chłopaka padały pioruny złości. Stojąca obok niego Hermiona patrzyła ze strachem na Weasley’a.
- Coś się stało? – Spytała Mandy.
            Nie zamierzała sama atakować brata, chociaż sam jego wzrok dawał jej do tego podstawę
- To było głupie pytanie – zauważył Ron.
- Nie ma głupich pytań ani głupich odpowiedzi – ulubionym zajęciem panny Weasley oprócz warzenia eliksirów było doprowadzanie do szału braci.
- Śmieszne, wiesz? Co robiłaś z Malfoy’em?
- Tańczyłam? – Mandy obdarzyła brata spojrzeniem pełnym współczucia.
- Jak mogłaś? – Twarz Ronalda przybrała kolor piwonii.
- Normalnie.
- Dolewaj oliwy do ognia – powiedziała Hermiona.
- O co ci chodzi? To on ma jakieś problemy, a nie ja.
- Tańczyłaś z wrogiem! – Weasley’owi puściły nerwy.
- Dla twoje informacji ja z tym wrogiem musze współpracować, a dodatkowo, co cię interesująco ja robię?
- Jestem twoim bratem, a ta szumowina stoi po drugiej rzeki. Tej gorszej stronie!
- To wyobraź sobie, że on i ja musimy znaleźć się w połowie tej rzeki! – Mandy również traciła cierpliwość.
- Tak? To pewnie już sprzedajesz mu wszystkie nasze wiadomości na temat Sam – Wiesz – Kogo! – Osoby stojące w pobliżu odwróciły się w stronę kłócącej się pary, a w ich oczach zauważyć można było strach.
- Ron… - Hermiona nie wierzyła własnym uszom.
- Wiesz jesteś gorszy niż myślałam. Nie odzywajcie się do mnie. Nie chcę was znać.
 Do zielonych oczu Mandy napłynęły łzy upokorzenia. Ruszyła w stronę wyjścia. Minęła Pottera, który widząc jej spojrzenie zszedł z drogi dla własnego bezpieczeństwa. Nick wołał ją, ale ona w tym momencie po raz drugi dzisiejszego wieczoru chciała zostać sama. Dla niej bal się skończył.
***
- Zawsze wiedziałem, że Weasley to idiota – powiedział Draco do Zabini’ego.
- Mówisz o swojej partnerce?
- Nie. O jej bracie, idioto. Dla twojej informacji idiota to rodzaj męski.
- Od kiedy ty się taki dokładny zrobiłeś?
- Zabini zamieniłeś się mózgiem z Goylem czy co?
 Blaisa spojrzał na kumpla zdziwionym wzorkiem. Jakoś nie przypominał Draco, który potrafił zadać słownie cios poniżej pasa. Blondyn skierował się w stronę wyjścia. Był tuż za Weasley. Zastanawiał się jak może ją jeszcze dobić.
- Co jest Weasley? Braciszek daje w kość?
- Malfoy wiesz, że nie kopie się leżącego? Mógłbyś czasami pomyśleć.
- Weasley zapomniałaś, że moją pasją jest kopanie leżącego – wyszeptał jej do ucha.
- Nie. Pamiętam cały czas. Więc mi dokop. No dalej. Na, co czekasz?
 Mandy nie patrzyła na Draco. Stała do niego odwrócona tyłem. W oczach miała łzy, które skutecznie uniemożliwiały jej widzenie środowiska bez przeszkód. Czekała na kolejny atak.
- No dalej, Malfoy. Atakuj.
- Poczekam na lepszy moment – powiedział i odszedł.
__________________________
[1] walc – z ramą i podstawowym krokiem; nie rozumieć w sensie tańca towarzyskiego ze wszystkimi uniesieniami;
[2] Halina Kunicka – „Noce i dnie”
[3] Emil Cioran

30 komentarzy:

  1. przeczytałam! przebrnęłam przez to. kobieto.
    z tym pocałunkiem, o którym piszesz z boku, to NIE ZDRADZAJ TAKICH WAŻNYCH PLANÓW!
    a co do rozdziału, to cieszę się, że udało Ci się go napisać. pamiętam, że bałaś się opisu balu, ale muszę Ci pogratulować. nie było się czego bać. wyszło bardzo dobrze i ciekawie. z wpisu na wpis, coraz więcej zaczyna się dziać pomiędzy tą dwójką, co bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chcę wiedzieć co myślicie. :P. Ale jeszcze się zastanawiam nad tym wszystkim. Staram się jak mogę pisać jak najlepiej:p.

      Usuń
  2. Na wstępie dziękuje Ci kochanie za dedykacje ;*;* W odpowiedzi na to co napisałaś dalej to się zastanowię.. wiesz że ja muszę mieć pewność prawie w 100% ze dobrnę do końca, bo nie lubię czegoś porzucać.
    Aaa fajnie to wyszlo ze dodałas ten fragment z babcią ;)
    Wiedziałam, że pójdzie na ten bal;p to było normalne ze nie zostanie sama;p
    Taniec z Malfoyem o cholercia jedna;d niezle ;d
    To się źle skończyło :( ehhh...
    Znalazlam kilka błędów ale tu ich Ci pisac nie bede;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma za co;P. No taniec skończył się źle, ale w końcu to tylko Ron

      Usuń
  3. Hm, jednak bal. Zaskoczenia, przyznam szczerze, za dużego nie było. No jasne, że musiała coś z Malfoyem. Ale pozytywnie. Nie było fajerwerków, przynajmniej dla mnie, ale przyjemnie się czytało. Ta Mandy jest trochę... bierna. No nie każdy musi być zbawcą świata. Zauważyłam kilka błędów, po za tym świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że jest masa błędów, ale zależało mi na jak najszybszym dodaniu notki, ponieważ grafik w pracy nie daje mi zbyt wiele wolnego czasu.
      A co do Mandy? Hmmmm..... Kurczę, ale poważnie mówię, ona taka ma byc:D.

      Usuń
    2. Ma taka być? Szczerze, to wolę bohaterów czynnych, jeśli nie są stworzeni na wzór Pottera. Bohater przez przypadek. Nie cierpię takich. A skoro Mandy ma taka być... Cóż, zostaje czekać, co z tego będzie.

      Usuń
    3. No, a ja znając siebie jakbym stworzyła bohatera czynnego to powstałby z tego drugi Potter, a tego chciałam za wszelką cenę uniknąć.

      Usuń
    4. I bardzo dobrze. Postacie "potterowate" są mdłe i do znudzenia przewidywalne.

      Usuń
    5. I tak właśnie o to powstała bierna Mandy Weasley. Jednak postaram się, aby stała się trochę bardziej czynna.

      Usuń
  4. Uwielbiam Twoje opowiadanie *__*. Gdy je czytam od razu poprawia mi się humor. A do tego była jeszcze piosenka Hey - Moja i Twoja nadzieja, więc już w ogóle jest cała szczęśliwa. Mandy i Draco... Draco i Mandy... Albo mam zwidy, albo oni naprawdę zaczynają się do siebie zbliżać. Powoli, aczkolwiek systematycznie, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszy.Ten bal... wspaniale go opisałaś. A ten taniec ta chwila niewątpliwie miała w sobie coś niemal namacalnie magicznego. Zresztą, ja też chcę tak umieć tańczyć xd. I gdy czytałam o tym, że z odpowiednią osoba najlepiej się tańczy, to przypomniał mi się pewien mit o zakochanych- jeśli dwie osoby naprawdę do siebie pasują to nawet mimo dwóch lewych nóg będą razem doskonale tańczyć. Myślę, że jest w tym trochę prawdy. Tylko jedna rzecz, a właściwie dwie mi nie pasują. Jakoś nie mogę wyobrazić sobie Hermiony Granger jako specjalistki od mugolskiego makijażu. Zaś co się tyczy drugiej rzeczy to błędy- zwykle u Ciebie ich(nigdy, nigdy) nie ma, a dzisiaj znalazłam aż dwa. ,,Zaczęło być jej Zino"; ,,Malfoy wiesz, że nie Kobie się leżącego"
    Co zaś się rzecz tyczy szablonu to według mnie jest śliczny i ten zielony pasuje do Mandy. Tylko nie wiem, czy ten zielony pasek między tekstem, a lewą kolumną specjalnie wchodzi na tekst, czy to wina przeglądarki? Bo ja tymczasowo mam Operę w zastępstwie zepsutej Mozilli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy Kochanie to są u mnie zawsze:P. Powiem Ci, że to nie wina przeglądarki, tylko coś mi się zrąbało jak dodawałam szablon i nie mogę tego naprawić:P. I chyba tylko ten trochę przerobię:P.
      Co do notki, to hmmmmm..... Pisało mi się ją mega ciężko. Nie mogłam jakoś wejść w ten temat. Nie mogłam z nim nic zrobić. I wyszło tak średnio moim zdaniem. Ale Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze:*.

      Usuń
  5. Aaaaach, tak, zakochuj się w Syriuszu, mwahaha! *.* Bardzo mi się to podoba, a i pomysł z opowiadaniem jest niczego sobie.
    Wiesz, ja jakoś za Mary też nie tęsknię i wcale za nią nie płakałam, może raz, tak tyci-tyci, jak pisałam ten rozdział, ale teraz to już mi to lata koło tył.ka. Jak zresztą cała ta historia, ale ćsiii.

    Taaaaak, uwielbiam piłkę nożną. Ja nią żyję, przynajmniej przez ostatni tydzień - nie robię nic innego, tylko oglądam mecze i powtórki, i gole, i wszystko, co się da. Mama chciała mnie wysłąć do psychiatryka. xdd

    ;*

    PS Obiecuję przeczytać, naprawdę, po prostu nie mogę się w sobie zebrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie chcesz tego czytać:P, a to zaczyna kiełkować w mojej małej i rudej główce. Tzn. po prostu mało wzruszyła mnie jej śmierć. Już bardziej rozmyślania Syriusza *zakochany*.
      A co do Mundialu to gdybym nie pracowała to też u mnie w pokoju leciał by tylko mecz, mecz, mecz:D. Spokojnie czytaj jak Cię najdzie ochota:P. Ja sama mam masę zaległości przez pracę i jestem tym faktem załamana.

      Usuń
    2. Końcówka mi się podobała, ale początek był średni. Wiem, mam ruchy, nie? xD Cóż, narobiłam sobie masę zaległości, przepraszam, że dopiero teraz komentuję. ;*

      Jak mówiłam, końcówka mi się podobała - Malfoy był taki uroczy *.* Ale ta kłótnia z Ronem... cóż, nie wydaje mi się, żeby Ronald był AŻ tak uprzedzony, chociaż... w sumie pamiętam, co było z Wiktorem Krumem, no ale on był wtedy zazdrosny o Hermionę. Nie, okej, może rzeczywiście zareagowałby podobnie, ale te słowa o przekazywaniu Malfoyowi informacji to już cios poniżej pasa. Zachował się jak prostak.

      Kurde, miało być dzisiaj ładnie, a chyba będzie burza ;/.

      Ten fragment z tańcem też był ładny. Czegoś mi brakowało, co prawda, jakiegoś uniesienia czy uczucia, ale ogólnie mi się podobało. Była w tym jakaś magia.

      Hm... chciałam coś jeszcze napisać, ale zapomniałam, co to miało być. Normalnie powiedziałabym, żeby czekam na nowy post, bo dawno nic się tu nie pojawiło, ale nie mam ochoty niczego czytać, więc nie powiem.

      A jak matura? ;>

      ;*
      [cassandra-hogwart]

      Usuń
    3. Wiem, że początek był średni. Ale ostatnio mam problem z wykrzesaniem z siebie chociaż jakiegoś sensownego zdania i wszystko co pisze to jedno wielkie dno :(. Następny rozdział napisany, ale pojawi się jak zrobię porządek na wszystkich swoich blogach. Mam nadzieję, że Ty szybko pokonasz swój kryzys i dodasz coś do siebie. Trzymam za to kciuki. A matura i studia nawet nieźle.

      Usuń
    4. Och, znam to. Problem z wykrzesaniem z siebie czegokolwiek. Ale dasz radę ;*

      Czyli co, na co się dostałaś? ;>

      Usuń
    5. Dobra wykrzesać coś z siebie wykrzesałam, ale nie chce mi się tego przepisać.
      Na politologię:P, a Ty na co?

      Usuń
  6. Bardzo mi się podobało! :) Kurczę! Wkurzają mnie ci Twoi Ron, Hermiona i Harry. Moim zdaniem powinni jakoś lepiej traktować Mandy. Przecież podobno są przyjaciółmi, nie? A z przyjaciółmi się rozmawia, pomaga im i wspiera! A Ron to już po prostu jest koniec świata. Jest naprawdę niesprawiedliwy i już!
    Co do błędów - znalazłam sporo literówek. Parę zgubionych literek, gdzieś tam zgubiłaś nawet cale słowo no i ogonki przy ą i ę :) Ale nie jest źle ;)
    Fajna notka! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni nie mają Cię wkurzać. Ale może w końcu przestaną, kiedy tylko im dodam trochę ludzkich cech. Tak wiem, że tam jest masa błędów, wiem. I wszystkie poprawie no jak mojego psa kocham, ale potrzebuje na to czasu i siły.

      Usuń
  7. Moja wina, moja wina, moja wina! Przepraszam, że dopiero teraz komentuje. No, ale do rzeczy. Ten taniec Mendy i Malfoy’a coś wspaniałego. Pomimo tego, ze z reguły powinni być wrogami, to coraz częściej widać, że ich relacje zmierzają w zupełnie innym kierunku. Ta magia w końcu opanuje ich serca, nawet nie będą wiedzieć w którym momencie. A ta Twoja magia porywa mnie coraz bardziej i bardziej. Szczególnie te wszystkie uczucia, które przelewasz na klawiaturę. Tylko pozazdrościć takiej mocy porywania serc czytelników. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam serdecznie. / na-deszczu-lza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za każde Twoje słowo osobno:*. Zawsze piszesz mi prawdę i tylko prawdę i dzięki Tobie wierze, że mogę być lepsza.

      Usuń
  8. Oj, ale się rozmarzyłam. Serio mówię, tak mi się jakoś lepiej zrobiło po przeczytaniu tego rozdziału. Myślę sobie, że pokochałam Mandy i jej historię. Bardzo chciałabym wiedzieć co będzie dalej, bo coś mi się zdaje, że Malfoy powoli zakochuje się w Weasley, mam tylko nadzieję, że jakoś nie zmieni swojego zimnego podejścia do wszystkich innych, co?
    Kocham tego Malfoya, ale to już kiedyś mówiłam czyż nie? A nawet jeśli to mówię po raz enty. Stworzyłaś, jak dla mnie, postać idealną. Odwzorowanie książkowe i Twoja wyobraźnia. Świetnie!

    Opis tańca, tyle emocji, że ja również poczułam się jakbym na nich patrzyła. Jakbym stała w Hogwarcie w Wielkiej Sali i patrzyła jak mierzą się tym wzrokiem i czuła ich narastające emocje.

    Nie zrozumiałam jednak tej kłótni na linii Ginny - Mandy. Przecież Mandy może mieć własne zdanie i wcale nie musi uczestniczyć w ratowaniu świata, bo może się bać. Ma prawo. I to wcale, znaczy strach, nie jest oznaką tchórzostwa.

    No dobra, nie przedłużam:* Całuję:* I liczę, że znów niedługo się coś pokarze...

    Ekchem, a co z nową miłością do Syriusza? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *taniec radości*. Jest, w końcu pokochałaś historię, która ja uwielbiam:D. Powiem Ci tak, że ta kłótnia ma na celu jeszcze bardziej wzmocnić więź jaka panuje między siostrami, ale o tym w następnych odcinkach.
      Spokojnie pan Malfoy zostanie Malfoyem dla każdego normalnego człowieka. Tylko troszeczkę, ale tak ociupinkę (i od tego choćbyś mnie katowała w życiu mnie nie odwiedziesz) zmieni się w stosunku do Mandy. Do tego momentu jednak długa droga. Cieszę się, że podobał Ci się opis tańca (i ogólnie sam pomysł), bo strasznie się bałam.

      A moja miłość do Syriusza kwitnie i się rozwija i być może coś się w końcu pokaże. O nie, ja to napisałam?

      Usuń
  9. oj no podobało mi się jak zawsze ; ). było tak emocjonalnie. ten taniec, te sprzeczne uczucia. to było świetne.
    zdarzyły ci się błędy, które trochę przeszkadzały w czytaniu, ale odcinek był świetny ; )
    remember-about-death

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów masa, bo dodawałam na szybko i cały czas nie mogę zebrać się w sobie, żeby je poprawić:).

      Usuń
    2. ahh też tak mam ^ ^ . wiem co czujesz ; )

      Usuń
  10. o kur.de kobieto. Ty powinnaś wydać ksiązke. Zakończenie najlepsze. Powala totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakochałam się! Po prostu się zakochałam. To jest genialne! Teraz dziękuję Bogu, że zajrzałam do linków na jakimś blogu i znalazłam to opowiadanie!
    Jest świetne, lepsze od DHL. Tamto staje się monotonne a każdy potrzebuje odmiany, ty ją mi dostarczyłaś. : )
    Żeby nie zgubić Twojego bloga, dodam Cię do linków.
    Z utęsknieniem będę wyglądać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam.
    { dracomalfoy-story }

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziś natrafiłam na tego bloga i bardzo mi się spodobał. Świetnie piszesz, choć czasem zdarzają ci drobne błędy, jak literówki, czy braki w interpunkcji. Samo opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Podoba mi się charakter Mandy. Masz wiele świetnych pomysłów.
    Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    [nieprawdopodobne-marzenie]

    OdpowiedzUsuń