„Cały świat może się zmieniać, ale nic nie zmieni mojej miłości do Ciebie.[2]”
20
grudnia 1995 r.
Mandy,
doskonale zdawała sobie sprawę, z tego, że uczucie, jakim darzy Draco nie może
zostać przez nikogo zauważone. Z zazdrością spoglądała na pary, które gdzieś po
kątach niezauważone przez czujne oko Dolores Umbridge siedziały przytulone. Ona
też tak chciała. Jednak nie była do końca pewna, kim jest dla Draco. Gdy mijali
się na korytarzu czuła na sobie jego wzrok. Zawsze, gdy odważyła się na niego
spojrzeć widziała jak kąciki jego ust delikatnie i prawie nie zauważalnie
unoszą się do góry. Ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla niej. Kilka razy
zdarzyło się nawet, że gdy przechodzili obok siebie, Malfoy delikatnie i
niezauważalnie dla nikogo ściskał rękę dziewczyny. Ten banalny, a nawet błahy
gest utwierdzał Gryfonkę, że ona jest dla niego w jakiś sposób ważna. Wszystko
jednak ulegało zmianie, gdy zaczynały się wspólne zajęcia z Eliksirów. Wtedy
Draco był tylko dla niej i bez żadnych obaw, że ktoś ją przyłapie mogła na
niego patrzeć. Sam blondyn, jakby nie zważał wtedy na nic tylko okazywał swoje
uczucia. Było to dla niego bardzo trudne, ale starał się jak mógł. Oczywiście
zdarzyło się nie raz i nie dwa, że powiedział jej parę gorzkich słów, ale nie
umiał od tak się zmienić. Był Malfoy’em. Jego złośliwość czasami brała górę nad
uczuciem, którym darzył Mandy. Nienawidził momentów, kiedy przez jego jeden
głupi i nieprzemyślany tekst pojawiały się łzy w jej zielonych, pełnych nadziei
oczach. Mimo walki, jaką prowadził sam ze sobą, nie zawsze był na tyle silny
żeby pokonać swoje prawdziwe ja.
W
człowieku toczy się walka tego, co godne pochwały, z tym, co zasługuje na
naganę. [1]
Mandy, ze wszystkich sił starała się nie brać
wszystkich jego słów do siebie, ale czasami był zbyt przekonujący. Rudowłosa
nadal uczęszczała na zajęcia Gwardii Dumbledorea. Blondyn, ani razu tego nie
skomentował. Nie wtrącali się w swoje zajęcia. Starali się nie komentować
przyjaciół lub znajomych. Wystarczył im fakt, że muszą się kryć ze swoim
związkiem. Był to dla nich w jakimś stopniu trudne, bo czasami każdy ma ochotę
podzielić się ze swoim szczęściem. I to nie jest zależne od wychowania. Po
prostu siedzi to w nas i chce od czasu do czasu zostać uwolnionym.
Święta zbliżały się nieuchronnie. Na trzy dni
przed opuszczeniem Hogwartu przez uczniów zostało zorganizowane wyjście do
Hogsmeade. Mandy, stała właśnie nie daleko sklepu Zonka i czekała na Draco.
Dziewczyna, kompletnie nie spodziewała się, że Malfoy będzie chciał pokazać się
z nią w wiosce pełnej czarodziei. Gryfonka, cudem wycofała się ze wspólnych
zakupów z Hermioną i Ginny. Nie interesowało ją to, co kto sobie pomyśli. Ona
chciała wiedzieć, czego może chcieć od niej Ślizgon.
- Jestem – usłyszała
obok swojego ucha męski głos, który znała tak dobrze.
- Cieszę się. Czemu
chciałeś się spotkać w Hogsmeade?
- Idziemy na kawę –
powiedział blondyn i złapał ją za rękę.
- Draco, wszyscy nas
zobaczą – syknęła.
- Potter, Granger,
Wesleyowie i Zabini są w drugiej części wioski. Nie panikuj.
Mandy, spojrzała na niego, ale nie odezwała
się już słowem. Blondyn miał na sobie czarną kurtkę z kapturem, który miał
założony na głowę. Zasłaniał on szczelnie jego blond włosy i część twarz w ten
sposób, że ciężko było go rozpoznać. Ślizgon prowadził ją w miejsce, w którym
jeszcze nie była. Malfoy, nie zamierzał tego dnia spędzić w Trzech Miotłach czy
w Herbaciarnia
u pani Puddifoot. Nie chciał być zauważony. I to nie z powodu Mandy. Jej się
nie wstydził. Po prostu chciał jej oszczędzić plotek, które powstałyby gdyby
ich związek ujrzał światło dzienne. Dodatkowo chłopak zdawał sobie sprawę, z
faktu, że jej rodzina nigdy nie zaakceptuje ich uczucia. Jego mało to
interesowało, ale wiedział, że dziewczyna jest bardzo zżyta z braćmi, siostrą i
rodzicami.
W końcu
dotarli na miejsce. Draco, wpuścił ją pierwszą. Byli w mało znanej aczkolwiek
przytulnej kawiarence. Wiedziały o niej tylko osoby z wyższych sfer
czarodziejskich. W pomieszczeniu przeważał kolor kremowy, a wszystkie dodatki
były granatowe. Gryfonka od razu zakochała się w tym miejscu. Było urządzone
skromnie, ale z klasą i gustem. Wszystko było do siebie idealnie dopasowane.
Rudowłosa odwróciła się stronę chłopaka. Wspięła się na palce i założyła na
jego ustach pocałunek. Poczuła na swojej talii jego ciepłe ręce. Zamknęła oczy
i zapragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie. Zawsze, gdy przebywała, z Draco
marzyła tylko o tym, aby czas zatrzymał swój bieg. Żadne z nich nie powiedziało
dwóch prostych słow. Bali się. Woleli trwać w niepewności. Tak było im łatwiej
i prościej. Nie mieli żadnych zobowiązań. A dwa proste słowa, których tak
bardzo się bali mogły okazać się dla nich zabójcze, bo przecież nie mówi się Kocham
Cię pierwszej lepszej osobie... Oni zdawali sobie sprawę, że to, co ich
połączyło jest wyjątkowe, ale nie wiedzieli czy mają dość odwagi, aby wyznać
sobie miłość. I ona i on unikali tego tematu jak ognia, bo tak było dwójce
zakochanych w sobie osób łatwiej.
Nic
nie jest w stanie zmienić mojej miłości do Ciebie
Ty
powinnaś wiedzieć, jak bardzo Cię kocham
Cały
świat może się zmieniać, ale
Nic
nie zmieni mojej miłości do Ciebie. [2]
***
21
grudnia 1995 r.
Ronald,
od dłuższego czasu obserwował swoją siostrę bliźniaczkę. Od początku nie
podobał mu się pomysł dotyczący jej udziału w konkursie z Eliksirów, zwłaszcza,
że jej towarzyszem było nie, kto inny tylko Draco Malfoy. Jej zachowanie uległo
zmianie. Przestała wracać zła i wściekła. Zamiast tych dwóch uczuć towarzyszył
jej uśmiech i coś na kształt ledwo dostrzegalnego szczęścia. Dodatkowo znikała
gdzieś, co kilka wieczorów i nie mówiła nikomu gdzie i z kim idzie. Nie
spowiadała się im. Ron, raz czy dwa pomyślał, że jego siostra spotyka się, z
Draco, ale zawsze wydawało mu się to mało realne, ponieważ Mandy podobnie jak
on szczerze nienawidziła Malfoy’a. Jednak, gdy był razem z Harrym i Fredem, w
Hogsmeade zauważył swoją siostrę w towarzystwie dość wysokiego chłopaka. Nie
widział dokładnie jego twarzy, bo miał założony na głowę kaptur, ale dostrzegł
kosmyk blond włosów. Nie dawało mu to stuprocentowej pewności, ale zasiało to w
nim ziarno niepewności. Dlatego po kolacji dorwał Nicholasa i razem z nim oraz
z Harrym zaplanowali intrygę, która miała zdemaskować czy Mandy Weasley spotyka
się z Draco.
Dzień później po wyjściu do Hogsmeade był
poniedziałek. Zajęcia tego dnia odbywały się normalnie mimo faktu, że we wtorek
duża część uczniów wyjeżdżała do domów, aby w gronie rodziny spędzić świąteczny
czas.
- Ron, jesteś pewny,
że chcesz to zrobić? – Spytała Ginny, która razem z Hermioną rano została
wprowadzona w plan.
- Oczywiście, że
chcę, bo Ron musi wszystko wiedzieć – powiedziała panna Granger, która była
przeciwna całej tej intrydze.
- Nicholas, wiesz, że
masz ją tylko sprowokować bez żadnych drastycznych środków – powiedział Ron,
udając, że nie słyszał słów Hermiony.
Brunet kiwnął delikatnie głową i ruszył w
stronę stojącej w osamotnieniu Mandy Weasley. Cały czas miał do niej żal za to,
że zabawiła się jego uczuciami. Dlatego uznał, że musi znaleźć sposób, żeby się
na niej odegrać.
- Cześć! Chyba musimy porozmawiać – powiedział
Puchon, gdy znalazł się obok Gryfonki.
- Na jaki temat?
- Wiesz, przemyślałem
sobie swoje zachowanie doszedłem do wniosku, że trochę za dużo sobie obiecałem
po naszych spotkaniach – powiedział patrząc jej w oczy.
- Nicholas, wina leży
też po mojej stronie, ale cieszę się, że nie gniewasz się na mnie – stwierdziła
Ruda i uśmiechnęła się delikatnie.
- Mandy, ale
szczerość za szczerość. Powiedz mi w takim układzie, z kim się spotykasz?
- Z nikim –
odpowiedziała Mandy, a jej głos zabrzmiał mało naturalnie.
- Nie kłam. Powiedz,
kto jest lepszy ode mnie? – Dłonie chłopaka tak oparły się o ścianę, że
uniemożliwiły jej drogę ucieczki.
Rudowłosa, zerknęła niepewnie w stronę gdzie
stał, Draco razem z Zabinim. Jego stalowe tęczówki dokładnie widziały, co się
dzieje. Zaczynało się w nim wszystko gotować, ale na razie postanowił nie
reagować dopóki Puchon nie przekroczy pewnych granic.
- Nicholas, daj mi
spokój – powiedziała Mandy.
Robiła wszystko, aby jej głos zabrzmiał stanowczo.
- Twój chłopak jest
tutaj, prawda?
- Z nikim się nie
spotykam.
- Myślisz, że jak cię
pocałuję to ujawni swoją obecność?
Twarz bruneta zaczęła się delikatnie zbliżać
do twarzy Weasley. Mandy, nie miała szans wydostać się z pułapki, w której się
znalazła. Czuła na sobie palący wzrok Draco, a także swoich przyjaciół. Nikt
nie zamierzał jaj pomóc. Wszyscy stali jak wmurowani.
- Zostaw ją – usłyszała
nad swoją głową.
Nicholas, spojrzał na Ślizgona, który pojawił
się obok niego. Dłoń blondyna, spoczęła na ramieniu Puchona, a jego wzrok
dokładnie obserwował poczynania chłopaka. Ręce Nicholasa uwolniły Gryfonkę, a
brązowe tęczówki spojrzały na Ronalda, który stał nie daleko.
Mandy, również spojrzała w tym kierunku.
Zauważyła rozczarowanie na twarzach przyjaciół. Jej brat kipiał z wściekłości.
Czuła, że Ron w jednym momencie zaczął ją nienawidzić. Wszyscy czekali na
jakąkolwiek reakcje. Nikt nie odważył się powiedzieć nawet słowa.
- Zdrajczyni – jako
pierwszy cieszę, przerwał słynny Harry Potter.
Weasley, kompletnie nie wiedziała jak się
bronić. Stała obok Draco, ale nie czuła od niego żadnego wsparcia. Czuła
się samotna. Zapragnęła w jednej chwili zostać sama. Odwróciła się
szybko i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Słyszała tylko jak nagle
powstaje gwar, w którym rozróżniała tylko jeden głos, który krzyczał jej imię.
To był Draco. Ruda, zamknęła się w pustej klasie i pozwoliła, aby po jej
policzkach spłynęły łzy. Czuła się niezrozumiana i odrzucona przez
społeczeństwo.
***
Rudowłosa
Gryfonka, siedziała w sypialni, którą dzieliła, z Hermioną i Ginny. Od kilku
godzin była w domu przy Grimmauld
Place 12. Jej ojciec – Artur Weasley – został zaatakowany przez
ogromnego węża, który należał do samego Lorda Voldemorta. Głowie rodziny nie
zagrażało już niebezpieczeństwo, ponieważ dzięki temu, że Złotemu Chłopcu przyśniła
się ta scena, która naprawdę miała miejsce w Ministerstwie Magii. Dzięki
szybkiej pomocy udzielonej przez magomedyków. Artur Weasley nie wykrwawił się
na śmierć. Wszyscy bracia i siostra Mandy, oraz Hermiona i Hary siedzieli razem
z Syriuszem Blackiem w kuchni i czekali na konkretne wiadomości dotyczące ojca.
Sama Mandy nie była wstanie znieść tych pełnych pogardy i nienawiści spojrzeń.
Dlatego też wzięła swoją butelkę z kremowym piwem i zaszyła się w sypialni.
Drżała o życie taty. Bała się, że może stracić osobę, którą kochała. Jej
rodzice zawsze akceptowali każdą decyzję, którą podejmowała. Teraz jednak nie
był pewna czy zaakceptowaliby jej związek z Draco. Do tej pory nikt nie
powiedział Molly, że jej starsza córka spotyka się z młodym Malfoy’em.
25
grudnia 1995 r.
Gdy
w końcu nadeszły święta. Mandy, obudziła się najwcześniej z dziewcząt. Na końcu
jej łóżka widniała niewielka garstka prezentów. Na twarzy Rudej, pojawił się
delikatny uśmiech, który szybko zniknął, gdy przypomniała sobie o tym, że jej
bracia, siostra i przyjaciele patrzą na nią wilkiem. Dziewczyna cicho zaczęła
otwierać prezenty. Wśród wszystkich, które można było zakwalifikować do tych o
średniej wielkości znalazła się jedna, całkowicie nierzucająca się w oczy
paczuszka. Mandy, od razu wzięła ją do ręki. Papier był bardo delikatny w
dotyku. Gryfonka, otworzyła delikatnie prezent. Na jej prawą dłoń wysunęła się
niewielka przywieszka w kształcie dużej litery ‘M’. Była ona złota z białymi
kamieniami. Oprócz niej znalazła się też nie wielka karteczka, którą zielonooka
od razu otworzyła.
Sama
zdecydujesz czy będzie znaczyła ‘Mandy’ czy ‘Malfoy”.
D.
Dopiero teraz Mandy poczuła, że nadeszły
święta. To był jedyny prezent, który był szczery i pełen miłości. Dziewczyna,
od razu założyła naszyjnik na szyję. Od początku wiedziała, że będzie ona
znaczyła ‘Malfoy’, ale wszystkim innym będzie mówiła, że to ‘Mandy’. Przestało
ją interesować czy ktoś domyśli się prawdy. Wolała jednak nie dolewać oliwy do
ognia i nie prowokować kolejnych dziwnych spojrzeń ze strony bliskich.
Rudowłosa, gdy tylko się ubrała od razu wzięła do ręki kawałek pergaminu i
pióro. Napisała krótką wiadomość.
Malfoy
M.
Podała karteczkę swojej sowie, a ta od razu
wyleciała przez otwarte okno.
Tego dnia wszyscy mieli pójść do szpitala, aby
odwiedzić głowę rodziny.
Od
samego rana w domu panował gwar. Nikt z wyjątkiem Harry’ego, Rona i Hermiony
nie zwracał uwagi na nikomu niewchodząca w drogę Mandy. W trójce Gryfonów cały
czas wszystko się gotowało, gdy pomyśleli sobie, że Ruda jest w jakiejś
zażyłości z Draco Malfoy’em. Przecież to był ich wróg. Ktoś, kogo nienawidzili,
ponieważ popierał Czarnego Pana. Nie mogli zrozumieć, dlaczego ona zaczęła na
niego patrzeć inaczej. Nie wiedzieli, kiedy między Mandy, a Draco coś się
zrodziło, ale żadne z nich nie zauważyło zmiany w zachowaniu Ślizgona. Dalej
był ironiczny i patrzył na wszystkich z góry. Zdarzyły się momenty, gdy ubliżał
wszystkim mugolom, a przecież Mandy nigdy nie miała nic do dzieci urodzonych w
rodzinach, które nie są czarodziejskie. Ruda, wróciła do sypialni, aby spakować
swoją torebkę. W pomieszczeniu były Hermiona i Ginny, a także oprócz nich byli
Harry i Ron. Od razu wszyscy zamilkli, kiedy dziewczyna weszła do środka.
Zignorowała ich spojrzenia i zabrała się za wrzucanie do torebki potrzebnych
rzeczy.
- Jak mogłaś – jako
pierwszy przerwał ciszę Ronald.
Mandy, wcale się nie zdziwiła. Spodziewała
się, że prędzej czy później w końcu jej już byli przyjaciele powiedzą jej
prosto w twarz, co o niej myślą.
- O co ci chodzi? O
to, że coś w życiu osiągam?
- O to, z kim się
spotykasz – powiedział wściekły brat.
- A kim ty jesteś
żebym ci się z tego spowiadała?
- Twoim bratem, a on
jest naszym wrogiem.
- Mandy, on stoi po
drugiej stronie rzeki – wtrącił się do rozmowy rodzeństwa Harry.
- I co z tego? Mnie
to nie interesuje – warknęła Gryfonka.
- Ale nas tak. On może
wyciągnąć od ciebie wszystkie informacje, które do tej pory zgromadziliśmy.
Może się dowiedzieć o Zakonie Feniksa czy Gwardii – mówił Harry.
W Mandy wszystko się zagotowało. Posądzali ją
o zdradę. Ją, Gryfonkę, która brzydziła się zdradą. W jej zielonych tęczówkach
pojawiły się łzy. Nie bolał ją brak akceptacji jej uczucia, ale to, że nie
wierzą w to, że potrafi być lojalna. Blondyn, w ogóle nie pytał się o to, co
planują. Nie interesowało go to. Wolał dokładniej poznać Mandy – jej wady,
zalety i upodobania.
- Jak możesz Potter?
– Wysyczała Mandy, a w jej oczach obok łez pojawiła się chęć mordu.
- Pewnie już mu
mówisz, co się dzieje – powiedział Ronald, a Ruda poczuła się jakby ktoś
uderzył ją w twarz.
- Oczywiście, że tak.
A wy myślicie, że, o czym my rozmawiamy? – Spytała z ironią. – Jacy wy
jesteście puści? Uważacie, że byłabym w stanie was zdradzić? Sama nie chcę zła,
które się wszędzie szerzy! Nie chcę tego, a wy oskarżacie mnie, o wszystko! Czy
to źle, że chcę być szczęśliwa?! Nie chciałam nic do niego poczuć, ale stało
się! Jestem po prostu za słaba, żeby z tym walczyć, ale ja nawet nie chcę z tym
walczyć! – Powiedziała Mandy, a po jej policzkach spłynęły łzy, które
skutecznie rozmazały jej delikatny makijaż.
- Sama wybrałaś swoją
drogę – powiedział Harry i razem z pozostałą trójką wyszedł z pokoju, ponieważ
z dołu wołała ich pani Weasley.
Ludzie, którzy kochają potrafią zadawać
najboleśniejsze ciosy. Potrafią uśmiercać nie pozbawiając swojej ofiary życia. [3]
[1] Mikołaj Gogol
[2] Glenn Medeiros
– “Nothings Gonna Change My Love For You”
[3] Adam Bohdaj
Czy ja mogę ich tam wszystkich po uszkadzać? Znaleźli się wielcy znawcy. O ile nie przeczę w ich umiejętności jeśli chodzi o magie o tyle na miłości w ogóle się nie znają. Przecież Mandy i Draco nie robią nic złego, po prostu się w sobie zakochali i chociaż oboje na początku się bronili to miłość totalnie zapanowała nad ich życiem i to jest właśnie piękne. Szkoda tylko, że nikt inny oprócz ich samych, tego nie dostrzega. I ten łańcuszek z M, pięknie. Moja Kochana cudo! Ja chcę więcej, więcej, więcej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA uszkodź ich. A nie krępuj się! Jak pisałam ten fragment to sama miałam ochotę uszkodzić Harry;ego i Rona, ale nie mogłam, bo mi są potrzebni do dalszych rozdziałów. A no zakochali się w sobie. Jednak w sumie to nie dziwie się, że czwórka Gryfonów się tak zbulwersowała, ponieważ w sumie Draco to ich wróg i na dniach ma przyłączyć się do grona zwolenników Czarnego Pana i boją się, że tak zawładnie Mandy, że ta wygada mu ich wszystkie tajemnice.
UsuńAle to nie zmienia faktu, że powinni mieć do niej większe zaufanie. Mogli podzielić się swoimi obawami, a nie tak ją szykanować :D Nie żebym się czepiała treści bloga! Super to wymyśliłaś! Właśnie o to chodzi - żeby budzić emocje !
Usuń(przepraszam, że się wtrąciłam do rozmowy)
Nie przepraszaj, bo nie masz za co:). Powinni mieć do niej większe zaufanie, ale cóż tacy są ludzie.
UsuńTrafiłam tu przez przypadek, rozglądając się w gąszczu wielu blogów, spośród których planowałam wyłowić parę perełek godnych lektury. Szczerze powiedziawszy, nie czytam opowiadań o roczniku 1980. Już miałam nacisnąć czerwony krzyżyk, jednak coś mnie podkusiło, by przeczytać kawałek. Draco Malfoy. Pierwsze skojarzenie? O nie! Byleby tylko nie było to kolejne opowiadanie Dramione! Chwileczkę. Kobieta w nagłówku absolutnie nie przypomina Emmy Watson. W porządku, mogę czytać dalej. Jak widać, główną postacią jest tutaj niejaka Mandy. I to właśnie ona gra tutaj główne skrzypce. Fajnie. Nie lubię tych oklepanych opowiadań z Hermioną i Draco w rolach głównych. Ich miłość jest dla mnie zbyt absurdalna i naciągana... Obie książkowe postacie na tym cierpią. Jednak Twoje opowiadanie, mimo wielu podobieństw, posiada jedną zasadniczą różnicę. Lubię nowe postaci. Z wielką chęcią przeczytam pozostałe rozdziały, gdyż niezmiernie ciekawi mnie początek tej oryginalnej znajomości. Cieszę się, że tu trafiłam (;
OdpowiedzUsuńhttp://meadowes-black.blog.onet.pl
{tak a propos gryfońsko-ślizgońskich znajomości!}
Pozdrawiam ciepło :*
Opowiadania, ale tylko te dobre o miłości Hermiony i Draco lubię czytać, ale sama nie umiałabym chyba czegoś takiego napisać. Powód? Po prostu oni do siebie zwyczajnie nie pasują. Są zbyt różni żeby móc przełamać dzielące ich różnice. Jeśli zasadniczą różnicą jest zmiana kobiecej bohaterki to po prostu wyszło to z samo z siebie i pewnie gdyby nie Mandy to była by to jakaś inna postać, która miałaby zupełnie inaczej na imię. Mimo to niezmiernie się cieszę, że komuś spodobało się to co piszę. Pozdrawiam i zapewniam, że w wolnej chwili przeczytam i Twoje opowiadanie :).
Usuńromantycznie;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział jest i nie narzekaj;P
Ron i Harry się nie znają.
Jak się zakochają to może zrozumieją;)
czekam na następny;**
Przypuszczam, że wątpię żeby oni zrozumieli nawet jakby się zakochali na zabój.
UsuńMnie sie podoba i nie mów ze to chłam.! Jejku nawet prezent świąteczny dostała. :) Ale w sumie nie dziwie się że sie ukrywali. Wiedzieli czego mogą się spodziewać. Przyjaciele Mandy już wiedzą. Reakcja nie była zbyt dobra. Ale czuje że o wiele gorsza będzie jak się Malfoy'a ojciec dowie... Z jednej strony nie wydaje mi się by Mandy nawet z miłości wygadała jakiekolwiek tajemnice, ale z drugiej Draco może sie posunąć do wszystkiego..
OdpowiedzUsuńCudownie i chce już następny!
Nie mieszajmy już w to ojca Draco. On ma tutaj odgrywać rolę mało ważną. Albo nie zbyt wielką. A co do robienia z tego tajemnicy, po prostu nie chcą wywoływać nie potrzebnych plotek itp.
UsuńJak oni mogli. Boże, ale z nich świnie! No brak mi słów po prostu! Biedna, biedna Mandy! A Draco bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo myślałam, że nie zareaguje! A jednak! JUPI! Zaczyna się sporo dziać! Twój Draco coraz bardziej mi się podoba. Może to już kiedyś mówiłam, ale najwyżej się powtórzę - na wielu blogach robią z niego takiego drania, świnię i okrutnika. A u Ciebie on jest taki jak w książce - skrzywdzony przez złe wychowanie, rozgoryczony i niepewny. Takim go widzę. Jest super!
OdpowiedzUsuńA najgorzej zawiodłam się na Harrym. Bo że Ron to rozumiem, ale Harry?! A Hermiona? A Ginny? Gdzie one mają rozum?!
Musiał zareagować. W końcu ktoś chciał pocałować jego dziewczynę na jego oczach i to bez żadnych skrupułów. To go zbulwersowało. Chyba musiałabym przestać być sobą, żeby zrobić z niego zimnego drania. Każdy z nas ma dobre uczucia... jakieś pozytywne cechy. A Draco nie został nauczony okazywania uczuć, bo przecież kto miał mu pokazać jak to się robi? Narcyza? Sama wyniosła nie wiele lepsze wychowanie, a gdy połączyła się z Lucjuszem to już kompletnie nie miała na to szans. Cieszę się, że mój Draco choć trochę podobny jest do książkowego, ale nie jest taki sam :), bardzo staram się, żeby nadać mu unikatowe cechy i sprawić żeby był wyjątkowy.
UsuńI wyszło Ci to genialnie! Normalnie jestem dumna z Ciebie! :)
UsuńDziękuję :*.
UsuńOj, dawno mnie tu nie było, ale niestety, siła wyższa. Teraz nadrobiłam zaległości.
OdpowiedzUsuńMiłość w wydaniu Malfoya. To dopiero bolesne. Nie zazdroszczę Mandy. Jaka ona musi być rozdarta między sprzecznymi uczuciami. A Wielka Trójca mnie wkurza. Kompletny brak wyrozumiałości. Ciekawe, co powiedziałby Potter, gdyby nagle zauważył, że pała uczuciem do Daphne Greengrass. Pewnie od razu zmieniłby zdanie o Mandy.
Tak, Wielka Trójca nie jest wyrozumiała, bo oni by po prostu nigdy czegoś takiego nie zrobili. Są zbyt idealni. Mandy, walczy sama ze sobą. Nie chce nikogo zdradzić, a jednocześnie boi się tej miłości, bo wie do jakiego środowiska należy Malfoy.
UsuńWielka Trójca Hogwartu - Wielka Porażka Rowling. Oni są tak idealni w tej swojej dobroci, że aż nudni i denerwujący. A może to nie wina Rowling, ale setek fanficków na temat Wielkiej Trójki?
UsuńJa wspieram Mandy w jej miłości. Każdy ma do niej prawo, a co. A Malfoy to też człowiek, do cholery. Niech oni to zauważą.
Nie wiem czyja to jest wina i chyba nie chcę wiedzieć, ale jedno jest pewne, że chyba nie umiałabym z nich zrobić aniołków, a z samej Mandy czystego zła. I masz rację powinni zauważyć, że Malfoy też ma uczucia (chociaż może to się wydawać dziwne, ale je posiada!)
UsuńNajwyraźniej miłość kwitnie w powietrzu. Fajnie, że Draco i Mandy są szczęśliwi, bo naprawdę na to zasługują po tyłu kłótniach, niedomówieniach, sprzecznościach i innych niuansach, które odgrywały tak ważną rolę w burzliwej historii ich znajomości. Bardzo podoba mi się, że pomimo przeciwności losu oni cały czas próbują uzyskać chwilkę szczęścia, którą wykorzystują do maksimum. Świat przeciwko nim, ale mam szczerą nadzieję, że to między nimi niczego nie zmieni. Hm, bardzo spodobało mi się takie nieco zaborcze zachowanie Draco. W takich sytuacjach jest jeszcze bardziej nieziemsko seksowny za co go kocham.
OdpowiedzUsuńRon, Harry i Hermiona nieco mnie rozczarowali, aczkolwiek chociaż są niesprawiedliwi w jakimś, chociażby niewielkim stopniu potrafię ich zrozumieć. Chcą jak najlepiej i mają naprawdę szczere intencje, chociaż nie potrafią ich dobrze spożytkować. Może naprawdę martwią się o Mandy, tylko nieumiejętnie się o nią troszczą. Bo jak to się popularnie mówi dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane;-
Hm, z chęcią bym napisała, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ale - nie tym razem, kochana, gdyż bynajmniej nie spieszy mi się do zbliżających się nieuchronnie egzaminów gimnazjalnych.
Pozdrawiam;-*
Muszą walczyć o chwilę szczęścia, bo wiedzą w podświadomości, że szczęście jest ulotne i jutro może go nie być. Cieszę się, że Draco podoba się Cię jeszcze bardziej, bo właśnie w ten sposób chcę przekonać do niego ludzi, którzy stawiają na nim kreskę. A Trójca po prostu nie lubi gdy coś idzie nie po ich myśli. Trzymam kciuki na egzaminach :*.
UsuńNo bez przesady... ale z jakiej racji oni tak wszyscy najeżdżają na Mandy? Przecież to się nie mieści w głowie. Dziewczyna chce być szczęśliwa, prawie jej się to udaje, a oni od razu najciemniejsze scenariusze. I dlaczego jej nie wierzą? Przecież nigdy ich nie zawiodła, czyż nie? A to, że się zakochała w Malfoyu (szczerze mówiąc ja też bym się w nim zakochała) to nie jej wina, przypadek przy pracy, że tak się wyrażę! ^^
OdpowiedzUsuńNo cóż, myślę, że jednak zrozumieją, że nie powinni tak naskakiwać na Mandy! Bo ona nic złego nie zrobiła. Ale kolejny rozdział to chyba z Malfoyem, czyż nie?
Kocham:**
Krzyczą na nią, bo nie rozumieją miłości. Ja też się przyznaję też bym się w nim zakochała, bo przecież panowie spod ciemnej gwiazdy pociągają najbardziej.
UsuńA następny rozdział też będzie z Draco.
Kocham :**
Nie wiem, czy robisz to specjalnie czy nie, ale tak serdecznie nie znoszę tutaj Harry'ego i Rona (Rona, którego normalnie uwielbiam!), że najchetniej wsadziłabym im obu łyżkę w oko, żeby się wreszcie ogarnęli i dorośli.
OdpowiedzUsuńCzy to wina Mandy, że zakochała się w Draco? Ma miłość boską! Oni są tak ograniczeni czy co? Odnoszę wrażenie, że nie mają pojęcia, co znaczy słowo "przyjaźń", że juz o miłości nie wspomnę. No jak można podejrzewać przyjaciółkę o zdradę? O to, ze powtarza wszystko "wrogowi"?
Rany boskie.
Chociaż to samo przechodze teraz, to jednak... Ugh, szlag mnie trafia. i jestem taka zła na Wielką Trójcę, że nie masz pojęcia.
Bufony -.-
A Draco jest słodki i kochany. :)
Ja nic nie robię specjalnie, po prostu tak wychodzi samo :). Po prostu nie ufają jej. Uważają, że Draco może mieć na nią tak zły wpływ, że przejdzie na drugą stronę. I utwierdziłaś mnie, że robię z tego romans... Ehhh...
UsuńW takim razie nie mogą nazywać się jej przyjaciółmi. Bo przyjaciołom się ufa.
UsuńW każdej historii zawsze znajdzie się jakiś romans. Tak już jest.
Przyjaciołom się ufa i wierzy. Przykładem jest zachowanie w 4 części sagi Rona względem Harry'ego, po tym jak Potter został zgłoszony do turnieju. Romans, romansem, ale pora z tym skończyć.
UsuńWiem, że przyjaciołom się ufa, choć osobiście przestałam wierzyć w coś takiego jak przyjaźń.
Usuń1046903 - tu mnie informuj teraz. (;
To już jest po prostu kwestia indywidualna czy ktoś wierzy w przyjaźń czy też nie. Ja, kilka razy się zawiodłam i też przestałam wierzyć w coś takiego. Oczywiście będę informować :*
UsuńNo jest kwestia indywidualna, ale powiem Ci, że podziwiam Mandy. Jakby mnie ktoś tak traktował, to po prostu kazałabym mu się piep.rzyć.
UsuńNikt nie potrzebuje takich przyjaciół. ;/