poniedziałek, 16 lipca 2012

XVIII. Świąteczny czas

„Cały świat może się zmieniać, ale nic nie zmieni mojej miłości do Ciebie.[2]”
20 grudnia 1995 r.
 Mandy, doskonale zdawała sobie sprawę, z tego, że uczucie, jakim darzy Draco nie może zostać przez nikogo zauważone. Z zazdrością spoglądała na pary, które gdzieś po kątach niezauważone przez czujne oko Dolores Umbridge siedziały przytulone. Ona też tak chciała. Jednak nie była do końca pewna, kim jest dla Draco. Gdy mijali się na korytarzu czuła na sobie jego wzrok. Zawsze, gdy odważyła się na niego spojrzeć widziała jak kąciki jego ust delikatnie i prawie nie zauważalnie unoszą się do góry. Ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla niej. Kilka razy zdarzyło się nawet, że gdy przechodzili obok siebie, Malfoy delikatnie i niezauważalnie dla nikogo ściskał rękę dziewczyny. Ten banalny, a nawet błahy gest utwierdzał Gryfonkę, że ona jest dla niego w jakiś sposób ważna. Wszystko jednak ulegało zmianie, gdy zaczynały się wspólne zajęcia z Eliksirów. Wtedy Draco był tylko dla niej i bez żadnych obaw, że ktoś ją przyłapie mogła na niego patrzeć. Sam blondyn, jakby nie zważał wtedy na nic tylko okazywał swoje uczucia. Było to dla niego bardzo trudne, ale starał się jak mógł. Oczywiście zdarzyło się nie raz i nie dwa, że powiedział jej parę gorzkich słów, ale nie umiał od tak się zmienić. Był Malfoy’em. Jego złośliwość czasami brała górę nad uczuciem, którym darzył Mandy. Nienawidził momentów, kiedy przez jego jeden głupi i nieprzemyślany tekst pojawiały się łzy w jej zielonych, pełnych nadziei oczach. Mimo walki, jaką prowadził sam ze sobą, nie zawsze był na tyle silny żeby pokonać swoje prawdziwe ja.
W człowieku toczy się walka tego, co godne pochwały, z tym, co zasługuje na naganę. [1]
 Mandy, ze wszystkich sił starała się nie brać wszystkich jego słów do siebie, ale czasami był zbyt przekonujący. Rudowłosa nadal uczęszczała na zajęcia Gwardii Dumbledorea. Blondyn, ani razu tego nie skomentował. Nie wtrącali się w swoje zajęcia. Starali się nie komentować przyjaciół lub znajomych. Wystarczył im fakt, że muszą się kryć ze swoim związkiem. Był to dla nich w jakimś stopniu trudne, bo czasami każdy ma ochotę podzielić się ze swoim szczęściem. I to nie jest zależne od wychowania. Po prostu siedzi to w nas i chce od czasu do czasu zostać uwolnionym.
 Święta zbliżały się nieuchronnie. Na trzy dni przed opuszczeniem Hogwartu przez uczniów zostało zorganizowane wyjście do Hogsmeade. Mandy, stała właśnie nie daleko sklepu Zonka i czekała na Draco. Dziewczyna, kompletnie nie spodziewała się, że Malfoy będzie chciał pokazać się z nią w wiosce pełnej czarodziei. Gryfonka, cudem wycofała się ze wspólnych zakupów z Hermioną i Ginny. Nie interesowało ją to, co kto sobie pomyśli. Ona chciała wiedzieć, czego może chcieć od niej Ślizgon.
- Jestem – usłyszała obok swojego ucha męski głos, który znała tak dobrze.
- Cieszę się. Czemu chciałeś się spotkać w Hogsmeade?
- Idziemy na kawę – powiedział blondyn i złapał ją za rękę.
- Draco, wszyscy nas zobaczą – syknęła.
- Potter, Granger, Wesleyowie i Zabini są w drugiej części wioski. Nie panikuj.
 Mandy, spojrzała na niego, ale nie odezwała się już słowem. Blondyn miał na sobie czarną kurtkę z kapturem, który miał założony na głowę. Zasłaniał on szczelnie jego blond włosy i część twarz w ten sposób, że ciężko było go rozpoznać. Ślizgon prowadził ją w miejsce, w którym jeszcze nie była. Malfoy, nie zamierzał tego dnia spędzić w Trzech Miotłach czy w Herbaciarnia u pani Puddifoot. Nie chciał być zauważony. I to nie z powodu Mandy. Jej się nie wstydził. Po prostu chciał jej oszczędzić plotek, które powstałyby gdyby ich związek ujrzał światło dzienne. Dodatkowo chłopak zdawał sobie sprawę, z faktu, że jej rodzina nigdy nie zaakceptuje ich uczucia. Jego mało to interesowało, ale wiedział, że dziewczyna jest bardzo zżyta z braćmi, siostrą i rodzicami.
 W końcu dotarli na miejsce. Draco, wpuścił ją pierwszą. Byli w mało znanej aczkolwiek przytulnej kawiarence. Wiedziały o niej tylko osoby z wyższych sfer czarodziejskich. W pomieszczeniu przeważał kolor kremowy, a wszystkie dodatki były granatowe. Gryfonka od razu zakochała się w tym miejscu. Było urządzone skromnie, ale z klasą i gustem. Wszystko było do siebie idealnie dopasowane. Rudowłosa odwróciła się stronę chłopaka. Wspięła się na palce i założyła na jego ustach pocałunek. Poczuła na swojej talii jego ciepłe ręce. Zamknęła oczy i zapragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie. Zawsze, gdy przebywała, z Draco marzyła tylko o tym, aby czas zatrzymał swój bieg. Żadne z nich nie powiedziało dwóch prostych słow. Bali się. Woleli trwać w niepewności. Tak było im łatwiej i prościej. Nie mieli żadnych zobowiązań. A dwa proste słowa, których tak bardzo się bali mogły okazać się dla nich zabójcze, bo przecież nie mówi się Kocham Cię pierwszej lepszej osobie... Oni zdawali sobie sprawę, że to, co ich połączyło jest wyjątkowe, ale nie wiedzieli czy mają dość odwagi, aby wyznać sobie miłość. I ona i on unikali tego tematu jak ognia, bo tak było dwójce zakochanych w sobie osób łatwiej.
Nic nie jest w stanie zmienić mojej miłości do Ciebie
Ty powinnaś wiedzieć, jak bardzo Cię kocham
Cały świat może się zmieniać, ale
Nic nie zmieni mojej miłości do Ciebie. [2]
***
21 grudnia 1995 r.
 Ronald, od dłuższego czasu obserwował swoją siostrę bliźniaczkę. Od początku nie podobał mu się pomysł dotyczący jej udziału w konkursie z Eliksirów, zwłaszcza, że jej towarzyszem było nie, kto inny tylko Draco Malfoy. Jej zachowanie uległo zmianie. Przestała wracać zła i wściekła. Zamiast tych dwóch uczuć towarzyszył jej uśmiech i coś na kształt ledwo dostrzegalnego szczęścia. Dodatkowo znikała gdzieś, co kilka wieczorów i nie mówiła nikomu gdzie i z kim idzie. Nie spowiadała się im. Ron, raz czy dwa pomyślał, że jego siostra spotyka się, z Draco, ale zawsze wydawało mu się to mało realne, ponieważ Mandy podobnie jak on szczerze nienawidziła Malfoy’a. Jednak, gdy był razem z Harrym i Fredem, w Hogsmeade zauważył swoją siostrę w towarzystwie dość wysokiego chłopaka. Nie widział dokładnie jego twarzy, bo miał założony na głowę kaptur, ale dostrzegł kosmyk blond włosów. Nie dawało mu to stuprocentowej pewności, ale zasiało to w nim ziarno niepewności. Dlatego po kolacji dorwał Nicholasa i razem z nim oraz z Harrym zaplanowali intrygę, która miała zdemaskować czy Mandy Weasley spotyka się z Draco.
 Dzień później po wyjściu do Hogsmeade był poniedziałek. Zajęcia tego dnia odbywały się normalnie mimo faktu, że we wtorek duża część uczniów wyjeżdżała do domów, aby w gronie rodziny spędzić świąteczny czas.
- Ron, jesteś pewny, że chcesz to zrobić? – Spytała Ginny, która razem z Hermioną rano została wprowadzona w plan.
- Oczywiście, że chcę, bo Ron musi wszystko wiedzieć – powiedziała panna Granger, która była przeciwna całej tej intrydze.
- Nicholas, wiesz, że masz ją tylko sprowokować bez żadnych drastycznych środków – powiedział Ron, udając, że nie słyszał słów Hermiony.
 Brunet kiwnął delikatnie głową i ruszył w stronę stojącej w osamotnieniu Mandy Weasley. Cały czas miał do niej żal za to, że zabawiła się jego uczuciami. Dlatego uznał, że musi znaleźć sposób, żeby się na niej odegrać.
 - Cześć! Chyba musimy porozmawiać – powiedział Puchon, gdy znalazł się obok Gryfonki.
- Na jaki temat?
- Wiesz, przemyślałem sobie swoje zachowanie doszedłem do wniosku, że trochę za dużo sobie obiecałem po naszych spotkaniach – powiedział patrząc jej w oczy.
- Nicholas, wina leży też po mojej stronie, ale cieszę się, że nie gniewasz się na mnie – stwierdziła Ruda i uśmiechnęła się delikatnie.
- Mandy, ale szczerość za szczerość. Powiedz mi w takim układzie, z kim się spotykasz?
- Z nikim – odpowiedziała Mandy, a jej głos zabrzmiał mało naturalnie.
- Nie kłam. Powiedz, kto jest lepszy ode mnie? – Dłonie chłopaka tak oparły się o ścianę, że uniemożliwiły jej drogę ucieczki.
 Rudowłosa, zerknęła niepewnie w stronę gdzie stał, Draco razem z Zabinim. Jego stalowe tęczówki dokładnie widziały, co się dzieje. Zaczynało się w nim wszystko gotować, ale na razie postanowił nie reagować dopóki Puchon nie przekroczy pewnych granic.
- Nicholas, daj mi spokój – powiedziała Mandy.
 Robiła wszystko, aby jej głos zabrzmiał stanowczo.
- Twój chłopak jest tutaj, prawda?
- Z nikim się nie spotykam.
- Myślisz, że jak cię pocałuję to ujawni swoją obecność?
 Twarz bruneta zaczęła się delikatnie zbliżać do twarzy Weasley. Mandy, nie miała szans wydostać się z pułapki, w której się znalazła. Czuła na sobie palący wzrok Draco, a także swoich przyjaciół. Nikt nie zamierzał jaj pomóc. Wszyscy stali jak wmurowani.
- Zostaw ją – usłyszała nad swoją głową.
 Nicholas, spojrzał na Ślizgona, który pojawił się obok niego. Dłoń blondyna, spoczęła na ramieniu Puchona, a jego wzrok dokładnie obserwował poczynania chłopaka. Ręce Nicholasa uwolniły Gryfonkę, a brązowe tęczówki spojrzały na Ronalda, który stał nie daleko.
 Mandy, również spojrzała w tym kierunku. Zauważyła rozczarowanie na twarzach przyjaciół. Jej brat kipiał z wściekłości. Czuła, że Ron w jednym momencie zaczął ją nienawidzić. Wszyscy czekali na jakąkolwiek reakcje. Nikt nie odważył się powiedzieć nawet słowa.
- Zdrajczyni – jako pierwszy cieszę, przerwał słynny Harry Potter.
 Weasley, kompletnie nie wiedziała jak się bronić. Stała obok Draco, ale nie czuła od niego żadnego wsparcia. Czuła się samotna. Zapragnęła w jednej chwili zostać sama. Odwróciła się szybko i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Słyszała tylko jak nagle powstaje gwar, w którym rozróżniała tylko jeden głos, który krzyczał jej imię. To był Draco. Ruda, zamknęła się w pustej klasie i pozwoliła, aby po jej policzkach spłynęły łzy. Czuła się niezrozumiana i odrzucona przez społeczeństwo.
***
 Rudowłosa Gryfonka, siedziała w sypialni, którą dzieliła, z Hermioną i Ginny. Od kilku godzin była w domu przy Grimmauld Place 12. Jej ojciec – Artur Weasley – został zaatakowany przez ogromnego węża, który należał do samego Lorda Voldemorta. Głowie rodziny nie zagrażało już niebezpieczeństwo, ponieważ dzięki temu, że Złotemu Chłopcu przyśniła się ta scena, która naprawdę miała miejsce w Ministerstwie Magii. Dzięki szybkiej pomocy udzielonej przez magomedyków. Artur Weasley nie wykrwawił się na śmierć. Wszyscy bracia i siostra Mandy, oraz Hermiona i Hary siedzieli razem z Syriuszem Blackiem w kuchni i czekali na konkretne wiadomości dotyczące ojca. Sama Mandy nie była wstanie znieść tych pełnych pogardy i nienawiści spojrzeń. Dlatego też wzięła swoją butelkę z kremowym piwem i zaszyła się w sypialni. Drżała o życie taty. Bała się, że może stracić osobę, którą kochała. Jej rodzice zawsze akceptowali każdą decyzję, którą podejmowała. Teraz jednak nie był pewna czy zaakceptowaliby jej związek z Draco. Do tej pory nikt nie powiedział Molly, że jej starsza córka spotyka się z młodym Malfoy’em.
25 grudnia 1995 r.
 Gdy w końcu nadeszły święta. Mandy, obudziła się najwcześniej z dziewcząt. Na końcu jej łóżka widniała niewielka garstka prezentów. Na twarzy Rudej, pojawił się delikatny uśmiech, który szybko zniknął, gdy przypomniała sobie o tym, że jej bracia, siostra i przyjaciele patrzą na nią wilkiem. Dziewczyna cicho zaczęła otwierać prezenty. Wśród wszystkich, które można było zakwalifikować do tych o średniej wielkości znalazła się jedna, całkowicie nierzucająca się w oczy paczuszka. Mandy, od razu wzięła ją do ręki. Papier był bardo delikatny w dotyku. Gryfonka, otworzyła delikatnie prezent. Na jej prawą dłoń wysunęła się niewielka przywieszka w kształcie dużej litery ‘M’. Była ona złota z białymi kamieniami. Oprócz niej znalazła się też nie wielka karteczka, którą zielonooka od razu otworzyła.
Sama zdecydujesz czy będzie znaczyła ‘Mandy’ czy ‘Malfoy”.
D.
 Dopiero teraz Mandy poczuła, że nadeszły święta. To był jedyny prezent, który był szczery i pełen miłości. Dziewczyna, od razu założyła naszyjnik na szyję. Od początku wiedziała, że będzie ona znaczyła ‘Malfoy’, ale wszystkim innym będzie mówiła, że to ‘Mandy’. Przestało ją interesować czy ktoś domyśli się prawdy. Wolała jednak nie dolewać oliwy do ognia i nie prowokować kolejnych dziwnych spojrzeń ze strony bliskich. Rudowłosa, gdy tylko się ubrała od razu wzięła do ręki kawałek pergaminu i pióro. Napisała krótką wiadomość.
Malfoy
M.
 Podała karteczkę swojej sowie, a ta od razu wyleciała przez otwarte okno.
 Tego dnia wszyscy mieli pójść do szpitala, aby odwiedzić głowę rodziny.
 Od samego rana w domu panował gwar. Nikt z wyjątkiem Harry’ego, Rona i Hermiony nie zwracał uwagi na nikomu niewchodząca w drogę Mandy. W trójce Gryfonów cały czas wszystko się gotowało, gdy pomyśleli sobie, że Ruda jest w jakiejś zażyłości z Draco Malfoy’em. Przecież to był ich wróg. Ktoś, kogo nienawidzili, ponieważ popierał Czarnego Pana. Nie mogli zrozumieć, dlaczego ona zaczęła na niego patrzeć inaczej. Nie wiedzieli, kiedy między Mandy, a Draco coś się zrodziło, ale żadne z nich nie zauważyło zmiany w zachowaniu Ślizgona. Dalej był ironiczny i patrzył na wszystkich z góry. Zdarzyły się momenty, gdy ubliżał wszystkim mugolom, a przecież Mandy nigdy nie miała nic do dzieci urodzonych w rodzinach, które nie są czarodziejskie. Ruda, wróciła do sypialni, aby spakować swoją torebkę. W pomieszczeniu były Hermiona i Ginny, a także oprócz nich byli Harry i Ron. Od razu wszyscy zamilkli, kiedy dziewczyna weszła do środka. Zignorowała ich spojrzenia i zabrała się za wrzucanie do torebki potrzebnych rzeczy.
- Jak mogłaś – jako pierwszy przerwał ciszę Ronald.
 Mandy, wcale się nie zdziwiła. Spodziewała się, że prędzej czy później w końcu jej już byli przyjaciele powiedzą jej prosto w twarz, co o niej myślą.
- O co ci chodzi? O to, że coś w życiu osiągam?
- O to, z kim się spotykasz – powiedział wściekły brat.
- A kim ty jesteś żebym ci się z tego spowiadała?
- Twoim bratem, a on jest naszym wrogiem.
- Mandy, on stoi po drugiej stronie rzeki – wtrącił się do rozmowy rodzeństwa Harry.
- I co z tego? Mnie to nie interesuje – warknęła Gryfonka.
- Ale nas tak. On może wyciągnąć od ciebie wszystkie informacje, które do tej pory zgromadziliśmy. Może się dowiedzieć o Zakonie Feniksa czy Gwardii – mówił Harry.
 W Mandy wszystko się zagotowało. Posądzali ją o zdradę. Ją, Gryfonkę, która brzydziła się zdradą. W jej zielonych tęczówkach pojawiły się łzy. Nie bolał ją brak akceptacji jej uczucia, ale to, że nie wierzą w to, że potrafi być lojalna. Blondyn, w ogóle nie pytał się o to, co planują. Nie interesowało go to. Wolał dokładniej poznać Mandy – jej wady, zalety i upodobania.
- Jak możesz Potter? – Wysyczała Mandy, a w jej oczach obok łez pojawiła się chęć mordu.
- Pewnie już mu mówisz, co się dzieje – powiedział Ronald, a Ruda poczuła się jakby ktoś uderzył ją w twarz.
- Oczywiście, że tak. A wy myślicie, że, o czym my rozmawiamy? – Spytała z ironią. – Jacy wy jesteście puści? Uważacie, że byłabym w stanie was zdradzić? Sama nie chcę zła, które się wszędzie szerzy! Nie chcę tego, a wy oskarżacie mnie, o wszystko! Czy to źle, że chcę być szczęśliwa?! Nie chciałam nic do niego poczuć, ale stało się! Jestem po prostu za słaba, żeby z tym walczyć, ale ja nawet nie chcę z tym walczyć! – Powiedziała Mandy, a po jej policzkach spłynęły łzy, które skutecznie rozmazały jej delikatny makijaż.
- Sama wybrałaś swoją drogę – powiedział Harry i razem z pozostałą trójką wyszedł z pokoju, ponieważ z dołu wołała ich pani Weasley.
Ludzie, którzy kochają potrafią zadawać najboleśniejsze ciosy. Potrafią uśmiercać nie pozbawiając swojej ofiary życia. [3]
[1] Mikołaj Gogol
[2] Glenn Medeiros – “Nothings Gonna Change My Love For You
[3] Adam Bohdaj


29 komentarzy:

  1. Czy ja mogę ich tam wszystkich po uszkadzać? Znaleźli się wielcy znawcy. O ile nie przeczę w ich umiejętności jeśli chodzi o magie o tyle na miłości w ogóle się nie znają. Przecież Mandy i Draco nie robią nic złego, po prostu się w sobie zakochali i chociaż oboje na początku się bronili to miłość totalnie zapanowała nad ich życiem i to jest właśnie piękne. Szkoda tylko, że nikt inny oprócz ich samych, tego nie dostrzega. I ten łańcuszek z M, pięknie. Moja Kochana cudo! Ja chcę więcej, więcej, więcej! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A uszkodź ich. A nie krępuj się! Jak pisałam ten fragment to sama miałam ochotę uszkodzić Harry;ego i Rona, ale nie mogłam, bo mi są potrzebni do dalszych rozdziałów. A no zakochali się w sobie. Jednak w sumie to nie dziwie się, że czwórka Gryfonów się tak zbulwersowała, ponieważ w sumie Draco to ich wróg i na dniach ma przyłączyć się do grona zwolenników Czarnego Pana i boją się, że tak zawładnie Mandy, że ta wygada mu ich wszystkie tajemnice.

      Usuń
    2. Ale to nie zmienia faktu, że powinni mieć do niej większe zaufanie. Mogli podzielić się swoimi obawami, a nie tak ją szykanować :D Nie żebym się czepiała treści bloga! Super to wymyśliłaś! Właśnie o to chodzi - żeby budzić emocje !
      (przepraszam, że się wtrąciłam do rozmowy)

      Usuń
    3. Nie przepraszaj, bo nie masz za co:). Powinni mieć do niej większe zaufanie, ale cóż tacy są ludzie.

      Usuń
  2. Trafiłam tu przez przypadek, rozglądając się w gąszczu wielu blogów, spośród których planowałam wyłowić parę perełek godnych lektury. Szczerze powiedziawszy, nie czytam opowiadań o roczniku 1980. Już miałam nacisnąć czerwony krzyżyk, jednak coś mnie podkusiło, by przeczytać kawałek. Draco Malfoy. Pierwsze skojarzenie? O nie! Byleby tylko nie było to kolejne opowiadanie Dramione! Chwileczkę. Kobieta w nagłówku absolutnie nie przypomina Emmy Watson. W porządku, mogę czytać dalej. Jak widać, główną postacią jest tutaj niejaka Mandy. I to właśnie ona gra tutaj główne skrzypce. Fajnie. Nie lubię tych oklepanych opowiadań z Hermioną i Draco w rolach głównych. Ich miłość jest dla mnie zbyt absurdalna i naciągana... Obie książkowe postacie na tym cierpią. Jednak Twoje opowiadanie, mimo wielu podobieństw, posiada jedną zasadniczą różnicę. Lubię nowe postaci. Z wielką chęcią przeczytam pozostałe rozdziały, gdyż niezmiernie ciekawi mnie początek tej oryginalnej znajomości. Cieszę się, że tu trafiłam (;

    http://meadowes-black.blog.onet.pl
    {tak a propos gryfońsko-ślizgońskich znajomości!}

    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania, ale tylko te dobre o miłości Hermiony i Draco lubię czytać, ale sama nie umiałabym chyba czegoś takiego napisać. Powód? Po prostu oni do siebie zwyczajnie nie pasują. Są zbyt różni żeby móc przełamać dzielące ich różnice. Jeśli zasadniczą różnicą jest zmiana kobiecej bohaterki to po prostu wyszło to z samo z siebie i pewnie gdyby nie Mandy to była by to jakaś inna postać, która miałaby zupełnie inaczej na imię. Mimo to niezmiernie się cieszę, że komuś spodobało się to co piszę. Pozdrawiam i zapewniam, że w wolnej chwili przeczytam i Twoje opowiadanie :).

      Usuń
  3. romantycznie;)
    super rozdział jest i nie narzekaj;P
    Ron i Harry się nie znają.
    Jak się zakochają to może zrozumieją;)
    czekam na następny;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że wątpię żeby oni zrozumieli nawet jakby się zakochali na zabój.

      Usuń
  4. Mnie sie podoba i nie mów ze to chłam.! Jejku nawet prezent świąteczny dostała. :) Ale w sumie nie dziwie się że sie ukrywali. Wiedzieli czego mogą się spodziewać. Przyjaciele Mandy już wiedzą. Reakcja nie była zbyt dobra. Ale czuje że o wiele gorsza będzie jak się Malfoy'a ojciec dowie... Z jednej strony nie wydaje mi się by Mandy nawet z miłości wygadała jakiekolwiek tajemnice, ale z drugiej Draco może sie posunąć do wszystkiego..
    Cudownie i chce już następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mieszajmy już w to ojca Draco. On ma tutaj odgrywać rolę mało ważną. Albo nie zbyt wielką. A co do robienia z tego tajemnicy, po prostu nie chcą wywoływać nie potrzebnych plotek itp.

      Usuń
  5. Jak oni mogli. Boże, ale z nich świnie! No brak mi słów po prostu! Biedna, biedna Mandy! A Draco bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo myślałam, że nie zareaguje! A jednak! JUPI! Zaczyna się sporo dziać! Twój Draco coraz bardziej mi się podoba. Może to już kiedyś mówiłam, ale najwyżej się powtórzę - na wielu blogach robią z niego takiego drania, świnię i okrutnika. A u Ciebie on jest taki jak w książce - skrzywdzony przez złe wychowanie, rozgoryczony i niepewny. Takim go widzę. Jest super!
    A najgorzej zawiodłam się na Harrym. Bo że Ron to rozumiem, ale Harry?! A Hermiona? A Ginny? Gdzie one mają rozum?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiał zareagować. W końcu ktoś chciał pocałować jego dziewczynę na jego oczach i to bez żadnych skrupułów. To go zbulwersowało. Chyba musiałabym przestać być sobą, żeby zrobić z niego zimnego drania. Każdy z nas ma dobre uczucia... jakieś pozytywne cechy. A Draco nie został nauczony okazywania uczuć, bo przecież kto miał mu pokazać jak to się robi? Narcyza? Sama wyniosła nie wiele lepsze wychowanie, a gdy połączyła się z Lucjuszem to już kompletnie nie miała na to szans. Cieszę się, że mój Draco choć trochę podobny jest do książkowego, ale nie jest taki sam :), bardzo staram się, żeby nadać mu unikatowe cechy i sprawić żeby był wyjątkowy.

      Usuń
    2. I wyszło Ci to genialnie! Normalnie jestem dumna z Ciebie! :)

      Usuń
  6. Oj, dawno mnie tu nie było, ale niestety, siła wyższa. Teraz nadrobiłam zaległości.
    Miłość w wydaniu Malfoya. To dopiero bolesne. Nie zazdroszczę Mandy. Jaka ona musi być rozdarta między sprzecznymi uczuciami. A Wielka Trójca mnie wkurza. Kompletny brak wyrozumiałości. Ciekawe, co powiedziałby Potter, gdyby nagle zauważył, że pała uczuciem do Daphne Greengrass. Pewnie od razu zmieniłby zdanie o Mandy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Wielka Trójca nie jest wyrozumiała, bo oni by po prostu nigdy czegoś takiego nie zrobili. Są zbyt idealni. Mandy, walczy sama ze sobą. Nie chce nikogo zdradzić, a jednocześnie boi się tej miłości, bo wie do jakiego środowiska należy Malfoy.

      Usuń
    2. Wielka Trójca Hogwartu - Wielka Porażka Rowling. Oni są tak idealni w tej swojej dobroci, że aż nudni i denerwujący. A może to nie wina Rowling, ale setek fanficków na temat Wielkiej Trójki?

      Ja wspieram Mandy w jej miłości. Każdy ma do niej prawo, a co. A Malfoy to też człowiek, do cholery. Niech oni to zauważą.

      Usuń
    3. Nie wiem czyja to jest wina i chyba nie chcę wiedzieć, ale jedno jest pewne, że chyba nie umiałabym z nich zrobić aniołków, a z samej Mandy czystego zła. I masz rację powinni zauważyć, że Malfoy też ma uczucia (chociaż może to się wydawać dziwne, ale je posiada!)

      Usuń
  7. Najwyraźniej miłość kwitnie w powietrzu. Fajnie, że Draco i Mandy są szczęśliwi, bo naprawdę na to zasługują po tyłu kłótniach, niedomówieniach, sprzecznościach i innych niuansach, które odgrywały tak ważną rolę w burzliwej historii ich znajomości. Bardzo podoba mi się, że pomimo przeciwności losu oni cały czas próbują uzyskać chwilkę szczęścia, którą wykorzystują do maksimum. Świat przeciwko nim, ale mam szczerą nadzieję, że to między nimi niczego nie zmieni. Hm, bardzo spodobało mi się takie nieco zaborcze zachowanie Draco. W takich sytuacjach jest jeszcze bardziej nieziemsko seksowny za co go kocham.
    Ron, Harry i Hermiona nieco mnie rozczarowali, aczkolwiek chociaż są niesprawiedliwi w jakimś, chociażby niewielkim stopniu potrafię ich zrozumieć. Chcą jak najlepiej i mają naprawdę szczere intencje, chociaż nie potrafią ich dobrze spożytkować. Może naprawdę martwią się o Mandy, tylko nieumiejętnie się o nią troszczą. Bo jak to się popularnie mówi dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane;-
    Hm, z chęcią bym napisała, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ale - nie tym razem, kochana, gdyż bynajmniej nie spieszy mi się do zbliżających się nieuchronnie egzaminów gimnazjalnych.
    Pozdrawiam;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszą walczyć o chwilę szczęścia, bo wiedzą w podświadomości, że szczęście jest ulotne i jutro może go nie być. Cieszę się, że Draco podoba się Cię jeszcze bardziej, bo właśnie w ten sposób chcę przekonać do niego ludzi, którzy stawiają na nim kreskę. A Trójca po prostu nie lubi gdy coś idzie nie po ich myśli. Trzymam kciuki na egzaminach :*.

      Usuń
  8. No bez przesady... ale z jakiej racji oni tak wszyscy najeżdżają na Mandy? Przecież to się nie mieści w głowie. Dziewczyna chce być szczęśliwa, prawie jej się to udaje, a oni od razu najciemniejsze scenariusze. I dlaczego jej nie wierzą? Przecież nigdy ich nie zawiodła, czyż nie? A to, że się zakochała w Malfoyu (szczerze mówiąc ja też bym się w nim zakochała) to nie jej wina, przypadek przy pracy, że tak się wyrażę! ^^

    No cóż, myślę, że jednak zrozumieją, że nie powinni tak naskakiwać na Mandy! Bo ona nic złego nie zrobiła. Ale kolejny rozdział to chyba z Malfoyem, czyż nie?

    Kocham:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyczą na nią, bo nie rozumieją miłości. Ja też się przyznaję też bym się w nim zakochała, bo przecież panowie spod ciemnej gwiazdy pociągają najbardziej.
      A następny rozdział też będzie z Draco.

      Kocham :**

      Usuń
  9. Nie wiem, czy robisz to specjalnie czy nie, ale tak serdecznie nie znoszę tutaj Harry'ego i Rona (Rona, którego normalnie uwielbiam!), że najchetniej wsadziłabym im obu łyżkę w oko, żeby się wreszcie ogarnęli i dorośli.
    Czy to wina Mandy, że zakochała się w Draco? Ma miłość boską! Oni są tak ograniczeni czy co? Odnoszę wrażenie, że nie mają pojęcia, co znaczy słowo "przyjaźń", że juz o miłości nie wspomnę. No jak można podejrzewać przyjaciółkę o zdradę? O to, ze powtarza wszystko "wrogowi"?
    Rany boskie.
    Chociaż to samo przechodze teraz, to jednak... Ugh, szlag mnie trafia. i jestem taka zła na Wielką Trójcę, że nie masz pojęcia.
    Bufony -.-

    A Draco jest słodki i kochany. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie robię specjalnie, po prostu tak wychodzi samo :). Po prostu nie ufają jej. Uważają, że Draco może mieć na nią tak zły wpływ, że przejdzie na drugą stronę. I utwierdziłaś mnie, że robię z tego romans... Ehhh...

      Usuń
    2. W takim razie nie mogą nazywać się jej przyjaciółmi. Bo przyjaciołom się ufa.
      W każdej historii zawsze znajdzie się jakiś romans. Tak już jest.

      Usuń
    3. Przyjaciołom się ufa i wierzy. Przykładem jest zachowanie w 4 części sagi Rona względem Harry'ego, po tym jak Potter został zgłoszony do turnieju. Romans, romansem, ale pora z tym skończyć.

      Usuń
    4. Wiem, że przyjaciołom się ufa, choć osobiście przestałam wierzyć w coś takiego jak przyjaźń.
      1046903 - tu mnie informuj teraz. (;

      Usuń
    5. To już jest po prostu kwestia indywidualna czy ktoś wierzy w przyjaźń czy też nie. Ja, kilka razy się zawiodłam i też przestałam wierzyć w coś takiego. Oczywiście będę informować :*

      Usuń
    6. No jest kwestia indywidualna, ale powiem Ci, że podziwiam Mandy. Jakby mnie ktoś tak traktował, to po prostu kazałabym mu się piep.rzyć.
      Nikt nie potrzebuje takich przyjaciół. ;/

      Usuń