„Mam tak wiele, a uczucie do niej pochłania wszystko.
Mam tak wiele, a bez niej wszystko staje się niczym.[2]”
9 grudnia
1995 r.
Mandy,
niezauważona przemknęła się przez bawiący się dalej Pokój Wspólny Domu Lwa.
Cała była morka i trzęsła się z zimna. W jej zielonych oczach były iskierki
szczęścia, a usta mimowolnie wyginały się w uśmiech. W sercu czuła dziwne
ciepło. Gdy tylko znalazła się w dormitorium od razu zabrała potrzebne do
kąpieli rzeczy i zamknęła się w łazience. Przemoczone rzeczy zdjęła i wrzuciła
do kosza na brudne ubrania. Do wanny nalała gorącej wody, a następnie płynu do
kąpieli o zapachu pomarańczy. Pierwszy kontakt zimnego ciała z ciepłą cieszą
spowodował, że Mandy za wszelką cenę chciała uciec. Jednak po dłuższej chwili
jej ciało zaczęło się przystosowywać do temperatury, a co za tym idzie
ogrzewała swój organizm. Oparła głowę o brzeg wanny. Zamknęła oczy i cieszyła
się ciepłem i zapachem, który unosił się po pomieszczeniu. Nie wiedziała, czemu
czuła się tak lekko. Jakby wszystkie problemy odeszły w nie pamięć. Jej twarz
dalej zdobił lekko dostrzegalny uśmiech. Gdy poczuła, że woda robi się
chłodniejsza od razu wyszła z wanny i przebrała się w piżamę, a następnie
założyła szlafrok. Wyszła z łazienki do pokoju, który był pusty. Usiadła na
łóżku, a do jej nozdrzy doleciał cudowny, czekoladowy zapach. Rozejrzała się po
pomieszczeniu i na etażerce obok swojego posłania zauważyła kubek, z którego
unosiła się para. Mandy, zajrzała do niego, a jej zielonym tęczówką ukazała się
gęsta, ciemnobrązowa ciecz i to ona była sprawcą całego przyjemnego zapachu.
Tuż obok kubka leżała niewielka karteczka złożona na pół. Wzięła ją do reki i
rozłożyła. Jej oczom ukazała się nieznane pismo. Litery były delikatnie
kanciaste.
Pewnie
zmarzłaś
D.
Mandy, nie mogła uwierzyć w oznakę czułości,
która okazał jej Draco. Ruda, kompletnie nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć.
Nie chciała robić sobie jakiś wielkich nadziei. Nie miała też zamiaru być jedną
z wielu dziewczyn, która płakała po kątach z powodu Draco. Ślizgon miał bardzo
skomplikowany charakter. Nigdy nie mówił tego, co czuje i łatwo, a nawet bardzo
łatwo można było go wyprowadzić z równowagi. Dodatkowo jego chłodne spojrzenie,
uśmiech pełen ironii powodowały, że wielu uczniów słabszych psychicznych
unikało Malfoy’a jak ognia. Mandy nigdy się go nie bała. Zawsze odważnie
patrzyła w jego stalowe tęczówki. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy
pierwszy raz się pocałowali. Nagle jakby wszystko stało się sto razy
trudniejsze i bardziej skomplikowane.
Rudowłosa upiła łyk czekoladowego napoju, a
gdy tylko uprzytomniła sobie, od kogo ją dostała od razu się uśmiechnęła. W
ramionach Draco czuła się wyjątkowo. Mimo, że za każdym razem trwało to kilka
chwil, ona wiedziała, że to, co ich połączyło to było coś dziwnego, ale zarazem
niepowtarzalnego.
Twój
dotyk mnie otula
w
miłości, która nie zna teraz granic.
Nie
ma niczego, czego nie mogłabym dla Ciebie zrobić.
Teraz
życie ma zupełnie nowe znaczenie [1]
Dziewczyna nie była pewna, co chciał jej powiedzieć,
gdy się rozstawali, ale nie pragnęła nawet tego wiedzieć. Nie zamierzała sobie
robić złudnych nadziei. Wolała żyć w błogiej nieświadomości niż potem być
zmuszoną do przełknięcia gorzkiej pigułki rozczarowania i porażki. Odstawiła
kubek na etażerkę i przeczesała ręką mokre włosy. Nie chciała się przejmować tym,
co powiedzą jej bracia, siostra czy przyjaciele, bo doskonale znała ich
reakcję. Skreśliliby ją od razu, bez szansy na jakiekolwiek tłumaczenie czy
nadzieję, bo zakochała się we wrogu. A przecież to nie była jej wina, że się
zakochała.
***
Draco
leżał na swoim łóżku. Wpatrywał się w zielono – srebrny sufit. Miał tysiąc
myśli w głowie, co powodowało, że miał w niej totalny chaos. Próbował to
wszystko jakoś ułożyć, ale nie umiał. Czuł się zagubiony, bo on Draco Malfoy
zakochał się. A przecież Malfoy’owie nie umieją kochać nikogo poza sobą. On
miał być ponad wszystkimi. Tymczasem los spłatał mu okropnego psikusa. Draco
się zakochał i nie był by to żaden problem gdyby nie fakt, że wybranka należała
do rodziny Weasley’ów. A to powodowało, że automatycznie byli skazani na
porażkę. Byli jak Romeo i Julia. Tylko, że ich życie nie toczyło się w pięknej
i romantycznej Weronie, a w zamku w Hogwarcie. To jego mury miały zapamiętać
ich historię. To w nich miała zostać zamknięta. Ślizgon bał się tego uczucia.
Było obce, ale przyjemne. Czuł ciepło, kiedy patrzył na rudowłosą Gryfonkę,
dodatkowo jego serce zaczynało bić dwa razy szybciej, a w głowie ani na chwilę
nie pojawił się głos ojca. Dopiero, gdy był sam nachodziły go wyrzuty sumienia,
że postępuje wbrew woli Lucjusza Malfoy’a. Starszy mężczyzna powtarzał swojemu
synowi, że Weasley’owie to zdrajcy krwi i gdy tylko Czarny Pan odzyska siłę i
moc oni będą pierwszymi, którzy zostaną ukarani za zadawanie się za szlamami.
Draco początkowo też tak myślał, ale gdy poznał bliżej Mandy, jego zdanie
uległo zmianie. Nie dotyczyło to całej jej rodziny, ale tylko jej samej.
Blondyn dalej nienawidził jej braci i oni byli mu zupełnie obojętni i nie ważne
było, co się z nimi stanie. Dla niego byli nikim, ale ona była wszystkim, co
mógł sobie wyobrazić.
- Cholera, Draco opanuj się. Ty jesteś
Malfoy! – Chłopak warknął sam na siebie i usiadł na łóżku.
Nie wiedział jak ma się zachowywać wobec niej.
Mógłby być znowu arogancki i ironiczny i nie miły, ale wtedy sprawiłby jej ból,
a smutku w jej zielonych tęczówkach nie chciał widzieć. Malfoy nie miał pojęcia,
co się z nim dzieje. Stary Draco nie przywiązywałby wagi do cudzych uczuć, a w
zasadzie byłby zadowolony gdyby komuś sprawił ból.
Mam
tak wiele, a uczucie do niej pochłania wszystko.
Mam
tak wiele, a bez niej wszystko staje się niczym. [2]
- Tu jesteś – do
dormitorium wszedł nie, kto inny jak Blaise.
Malfoy, zabluźnił w myślach i obdarzył
współlokatora spojrzeniem pełnym złości.
- A gdzie mam być? – Spytał
Draco.
- Od kilku godzin cię
szukam.
- A po co?
- Musimy omówić nową
taktykę na Gryfonów – powiedział Zabini.
- O ile wiem to nie
długo gramy z Puchonami – stwierdził Draco.
- Ale po Puchonach
znowu mamy Gryfonów, bo z Krukonami gramy na końcu, bo graliśmy z nimi na
początku – starał się to wyjaśnić Blaise.
- Zabini, wiem! Ale,
po co się nad tym teraz zastanawiać? – Spytał blondyn.
- Bo o nich trzeba
wcześniej myśleć, drogi panie kapitanie.
- Ok. Mów, co chcesz
powiedzieć – Malfoy dla świętego spokoju zgodził się na rozmowę o taktyce
meczu, chociaż myślami dalej był w innym miejscu.
***
- Jak się przedstawia sytuacja między
Mandy i Draco? – Spytał starszy mężczyzna z długą siwą brodą.
- Cel został
osiągnięty, ale wydaje mnie się, że przed nimi jeszcze długa droga –
odpowiedział Mistrz Eliksirów.
- To jest oczywiste
Severusie. Są młodzi i pochodzą z dwóch różnych rodzin, gdzie panują różne
zasady i odmienne systemy wartości.
- Nie wiem czy to był
dobry pomysł. Może zamiast panny Weasley powinna zostać wybrana jakaś
dziewczyna ze Slytherinu?
- Nie. Uważam, że
powinna być dziewczyna, która nie należy do Slytherinu. Potrzebowaliśmy kogoś,
kto ukazałby mu, że miłość jest piękna, a co za tym idzie – Mandy miała uwolnić
w nim sumienie.
Dwóch mężczyzn patrzyło sobie w oczy, które
były tak różne. Jedne niebieskie schowane ze połówkami okularów. Drugie czarne,
groźne i powodujące dreszcze, gdy się w nie spojrzało. Mężczyźni mieli odmienne
zdanie na temat pomysłu dyrektora Hogwartu.
Severus Snape był przeciwny temu, co
zaplanował Albus Dumbledore. Według niego nie było podstaw, aby sądzić, że
Czarny Pan zamierzał wykorzystać do czegoś młodego Malfoy’a. Dodatkowo Severus
czuł, że jeśli o wszystkim dowie się Lucjusz to będzie źle. Senior Malfoy nigdy
nie pogodziłby się z myślą, że do jego rodziny mogłaby wejść Weasley. Uznałby
to za hańbę, a trauma, której by doznał nie opuściłaby go nigdy. Lucjusz Malfoy
był człowiekiem zbyt przywiązanym do tradycji i czystej krwi. Co z tego, że
Mandy Weasley należała do rodu, który mógł się poszczycić brakiem „szlamu” w
żyłach, ale zadawała się z mugolami.
Natomiast Albus Dumbledore przeczuwał, że Lord
Voldemort w końcu będzie potrzebował szpiega w Hogwarcie, który będzie uczniem.
Staruszek nie pojmował jak Czarny Pan może brać do swoich szeregów młodych
ludzi. Jednak wiedział, że wszystko rządzi się swoimi prawami i na każdy atak
musi być przygotowany, bo trzeba chronić świat czarodziejów ze wszystkich sił.
- Tak, jak jest, jest
dobrze Severusie – powiedział Dumbledore tonem pełnym przekonania.
______________________
[1] Celine Dion –
„All Because of You”
[2] Johann Wolfgan Goethe
Niech i Draco i Mandy przestaną w końcu liczyć się ze zdaniami innych tylko posłuchają własnych serc, a te bez wątpienia należą tylko i wyłącznie do nich. Oboje są w sobie szaleńczo zakochani i nie wyobrażam sobie, żeby ich miłość miała się zakończyć tak jak miłość Romeo i Juli, po prostu się nie zgadzam. A to, że oni współpracują razem wyszło im tylko na dobre. Moja kochana jest świetnie! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama bym chyba milion razy się zastanowiła czy ta miłość ma sens gdyby na mojej drodze stał syn Lucjusza Malfoy'a. Kochają się, ale pochodzą niby z tego samego świata, a jednak z dwóch różnych. Wyznają inne wartości i zasady. Mają inne cele w życiu. Co innego jest dla nich ważniejsze, ale o tym przekonasz się później.
UsuńWow... no nie. To wszystko było uknute? Nie mogę! Tego to ja się nie spodziewałam. Serio! Wiesz co... jestem zszokowana? O tak. I to bardzo.
OdpowiedzUsuńAle mi się podobała ta czułość Malfoya i te jego rozterki strasznie! To było takie urocze i w ogóle. Był taki zabawnie nieobecny... Blaise coś tam mówił, a on i tak nadal myślał o Mandy.
I ta czekolada... taka romantyczna XD
Jestem ciekawa jak ich "związek" wyjdzie na światło dzienne, to chyba nie będzie za ciekawie? Ron to już w ogóle straci rozum... jeszcze gotowy zabić Draco na oczach całej szkoły XD
Kocham i czekam niecierpliwie do tego 03.03.2011 roku ;):**********
I bardzo dobrze, że jesteś zszokowana i bardzo dobrze o to chodziło. Wyszło romantycznie? Mam nadzieję, że nie za bardzo bo się pociacham.
Usuń"- Ok. Móc co chcesz powiedzieć – Malfoy "
OdpowiedzUsuńTylko ta jedna literówka :) Te ich rozmyślania były świetne, a czekolada od Draco taka słooodka ! :) Świetnie! I jeszcze wmieszani w to Dumbek i Snape! Oj! Idealnie ! :) Jest tragizm, jest miłość, jest intryga :) BOSKO :)
Jest tragizm, jest miłość, jest intryga czyli, że jest impreza :D!
UsuńA jak!!! ^^
UsuńNajwyraźniej rozkwita uczucie między Mandy, a Draconem, z czego bardzo się cieszę. Im obydwojgu należy się chwila ciepła i beztroski.W końcu są młodzi i zakochani. Teoretycznie świat powinien do nich należeć, ale praktycznie tak niestety nie jest. Mam nadzieje, że mimo wszystko nie spaprają rodzącego się uczucia.
OdpowiedzUsuńA Dumbedore jest... Zupełnie nie wiem jak go określić. On normalnie wszystko potrafi przewiedzieć i odpowiednio dopasować wydarzenia. Stary, cwany trzmiel.
Mała uwaga - i owszem, jeśli imię, nazwisko itp. kończy się na samogłoskę to i owszem stawiamy apostrof, ale nie robimy tego, jeśli wymawiamy tą samogłoskę jako spółgłoskę np. Weasley - ,,Wezleyj"
Masz rację świat jest jakby przeciwko nim A co zrobią z uczuciem tego nie wiem, ale myślę, że nawet jeśli coś - nie powiem Wam co - to ono zawsze będzie częścią ich życia i będzie w jakimś stopniu kierowało ich zachowaniem.
UsuńA co do Dyrektora to masz rację on jest bardzo cwany :D.
I dziękuję za zwrócenie uwagi :*.
To ładny plan razem zaplanowali no proszę. Nie spodziewałam sie ze to było uknute. Między Mandy a Draco rozkwita ale oboje sie boją co powiedzą inni. To chyba jest największa ludzka choroba.. Ale nie mogą też tak dać ponieść się emocją bo ojciec chłopaka jak sie dowie to albo rozerwie Draco za to albo ich oboje..
OdpowiedzUsuńCzy ładnie to sobie zaplanowali tego nie wiem. Ale wiem, że nie powinni tego robić. Tak, w ich związku główną przeszkodą są inni, którzy nie zaakceptują tej miłości ani przez chwilę.
Usuń