„Nie wiem jak długo mam biec przed siebie. Szukając
szczęścia w ciemności objęciach. [1]”
10 września
1995 r.
Mandy pogodziła się już tym, że została zmuszona do czegoś, czego nie miała
ochoty robić. Kilka głośniejszych wypowiedzi do przyjaciół sprawiło, że z panny
Weasley uciekły wszystkie negatywne emocje. Dobrze wiedziała, że była niesprawiedliwa
krzycząc na nich, ale z drugiej strony czuła do tego pełne prawo. Bo czy
uczciwe było to, że oni wpakowywali ją w swoje kłopoty, bez pytania jej o
zgodę? Nie!
Ruda
spacerowała właśnie po błoniach. Do godziny policyjnej miała jeszcze sporo czasu,
a kolację w dniu dzisiejszym postanowiła sobie odpuścić, więc miała czas na
pobycie samej ze sobą i uspokojenie nerwów. Pierwszym krokiem było znalezienie
w taj całej sytuacji jakiejś jasnej strony. Będzie mogła oderwać się od swojej
rodziny. Dostała szanse na pokazanie nowej Weasley. Chociaż ona nigdy nie była
„nowa”. Ona zawsze była „stara”, ale nie dostała nigdy szansy na wyjście z
ukrycia. Myślała, że dostała taką możliwość, gdy poznała Cedrica, jednak jak
się później okazało, kolejny raz
zabłądziła. Może i była jedną z wielu uczennic, które się w nim
podkochiwały, ale te dziewczyny patrzyły na jego urodę, a nie charakter.
Zdana na siebie, próbuję z tym walczyć
I dopisać znów marny scenariusza ciąg dalszy. [1]
I dopisać znów marny scenariusza ciąg dalszy. [1]
***
15 września 1994 r.
Dwa dni
temu do Hogwartu przybyli uczniowie z innych szkół: Dumstrangu i Beauxbatons. Zamek nigdy nie należał do najspokojniejszych, ale w
ciągu najbliższego roku miał stać się jeszcze bardziej nieznośny dla starszej
panny Weasley. Aby chociaż przez chwilę odpocząć od zamieszania, jakie wywołał
przyjazd gości Mandy postanowiła ukryć się w bibliotece. W tym miejscu zawsze
panowała cisza. A była to zasługa pani Pince, która uważała to miejsce za
sanktuarium, a książki za najwyższe bóstwa. Ruda przeszła bezszelestnie przez
całą bibliotekę i zaszyła się w jej najdalszym końcu. Nie miała zamiaru
odrabiać lekcji. Chciała tylko odpocząć.
- Chyba zajęłaś
mi miejsce – usłyszała obok swojego ucha miły męski głos.
- Tak? – Spytała
zdziwiona i spojrzała na postać, z którą rozmawiała.
Jej
oczom ukazał się wysoki Puchon. Poznała to po herbie na szacie. Chłopak miał
czekoladowe oczy oraz brązową czuprynę. Na ubraniu miał przypiętą odznakę
prefekta naczelnego. Dziewczyna patrzyła w jego tęczówki i po raz pierwszy w
swoim życiu nie wiedziała, co powiedzieć w towarzystwie chłopaka. Otwierała i
zamykała usta, a z jej gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Wyglądała
komicznie. Chłopak nie wytrzymał widoku jej miny i zaczął się śmiać.
- Cedric
Diggory – przedstawił się i przysunął krzesełko ze stolika obok i usiadł na
nim.
- Mandy Weasley
–podała mu rękę.
Tak
zaczęła się ich znajomość. Znajomość, która odbiła się bardzo na pannie
Weasley.
***
10 września
1995 r.
- No już idźcie sobie – powiedziała
mrugając kilka razy oczami, a po chwili przeczesała ręką swoje kasztanowe
włosy.
Potykam się o
fakty i o miliony tych wspomnień
Pytam się siebie, jak długo wytrzymam. [1]
Pytam się siebie, jak długo wytrzymam. [1]
Zawsze, kiedy w jej myślach
pojawiał się Puchon przed oczami pojawiało się wspomnienie. Jedno. Za każdym
razem inne i wyjątkowo krótkie, ale tak rzeczywiste i prawdziwe, że dziewczyna
przeżywała je zawsze od nowa. Z tą sama intensywnością. Z tym samym
przyśpieszonym oddechem. Kochała go miłością naiwnej nastolatki, jaką wtedy
była. Nienawidziła tych wspomnień, ale z drugiej strony nie miała odwagi pozbyć
się ich. Były to tak wspaniałe chwile, że czasami jednak w złych momentach
chciała w nie uciec i nigdy nie wrócić. „Chwile mają to do siebie, że trwają sekundę”.
Znów płyną łzy, bo wiem, że to droga do nikąd
Wołam o pomoc, lecz nikt nie słyszy
To, na co mogę liczyć to jedynie odpowiedz ciszy. [1]
Wołam o pomoc, lecz nikt nie słyszy
To, na co mogę liczyć to jedynie odpowiedz ciszy. [1]
Ona
wiedziała, że nie może sobie teraz pozwolić na chwile załamania z powodu
nieszczęśliwej miłości. Musiała zachować trzeźwość umysłu oraz energię na cięte
riposty.
- Weasley, wszędzie cię szukam –
usłyszała za swoimi plecami głos dumnego arystokraty.
- Który nauczyciel mnie szuka? – Spytała
nie odwracając się w jego stronę.
Nie miała zamiaru psuć sobie
nastroju jeszcze bardziej widokiem zarozumiałego Malfoy’a.
- Dumbledore, ale nie ciebie, tylko
nas.
- Nas? – Spytała zdumiona
dziewczyna.
- Weasley, głucha jesteś? – Odpowiedział
pytaniem na pytanie.
Dziewczyna
już nic nie powiedziała tylko ruszyła w stronę zamku. Słyszała za sobą kroki
Ślizgona. Niewiadomo, kiedy na niebie pojawiły się ciężkie chmury, a w oddali
słychać były grzmoty, a także dało się zauważyć błyskawice. Lada moment mógł
zacząć padać deszcz. Gryfonka nagle stanęła w miejscu, co spowodowało, że Draco
na nią wpadł.
- Weasley, rusz się. Nie zamierzam
moknąć – warknął zirytowany nagłym przystankiem.
Odpowiedziała mu głucha cisza.
Mandy zaczęła się trząść jak osika. Ogromnym jej lękiem była burza. Od małego
nie mogła pozbyć się tego strachu. Raz bliźniacy zostawili ją w trakcie ulewy w
stodole. Miała niesamowity widok na to, co robiła przyroda, ale od tego
momentu, gdy słyszała grzmoty, wiedziała błyski i czuła nadchodzący deszcz
dostawała paraliżu i nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Tak było i
tym razem. Patrzyła wystraszonym wzrokiem przed siebie i trzęsła się na całym
ciele.
- Weasley, rusz się! – Krzyknął
Draco, ale nawet to nie odniosło sukcesu.
Stanął przed nią i wtedy
dopiero zauważył jej twarz. Strach w oczach i przechodzące dreszcze po całym
ciele. Pierwszy raz widział Mandy w takiej oprawie. Zawsze odważna, pewna
siebie i gotowa na słowną walkę z nim. Teraz nie była w tanie wykonać nawet
najmniejszego ruchu. Przez chwilę zastanawiał, co ma zrobić. Mógł ją tu
zostawić, żeby zmokła i dostała ze strachu zawału, ale nawet on nie był takim
zimnym draniem, żeby pozostawić ją samą sobie, bo wiedział, że popełni jakieś
głupstwo. W końcu strach nie jest najlepszym doradcą. Musiał wymyślić sposób,
żeby ją przetransportować do zamku. Czary odpadały.
- Weasley słyszysz mnie? – Spytał,
ale dziewczyna zachowywała się jakby była posągiem.
Zrezygnowany westchnął.
Zarzucił jej ręce na swoją szyję i wziął dziewczynę na ręce. Spodziewał się
nagłego oprzytomnienia i miliona wyzwisk, ale nic takiego nie nastąpiło. Ruszył
w stronę zamku. Starał się iść szybko, by zdążyć skryć się w budynku przed
deszczem. Rude kosmyki włosów łaskotały go delikatnie w szyję, a wiejący wiatr
pobudzał do życia jej perfumy. Do nozdrzy chłopak dotarł ich zapach. Jako
arystokrata wyczuł każdy kwiat, który tworzył tą zmysłową kompozycję. Tulipan,
orchidea i peonia. Jego zdaniem idealnie pasowały do dziewczyny. Weasley nie
należała do osób ciężkich i zaczął się zastanawiać czy ona w ogóle coś je.
Dalej nie ocknęła się.
- Kto by pomyślał, że Weasley boi
się burzy? – Szepnął do siebie i ostatnie kilka metrów pokonał biegiem, bo
ciężkie krople deszcze zaczęły spadać z nieba.
Draco
postawił Mandy na posadce i oparł o ścianę, przytrzymując ją jedną ręką by nie
runęła w dół jak długa.
- Właśnie szedłem, bo myślałem, że
ucięliście sobie małą wymianę zdań.
- Nie. Ona boi się burzy i… - zaczął
tłumaczyć się Draco, a Dumbledore mu przerwał.
- Czasami boimy się rzeczy błahych, ale to nie powód do wstydu panie
Malfoy. Odprowadź ją do wieży. Hasło to chimera. Rozmowa może
poczekać – powiedział dyrektor i ruszył w drugą stronę.
- Weasley – powiedział niepewnie
Draco.
Dziewczyna
pomału wracała do siebie. Zamrugała kilka razy oczami, a on delikatnie poprawił
jej szatę. Nawet nie wiedział,
dlaczego to zrobił.
- Co się stało? – Spytała.
- Burza – powiedział, a ona
zrozumiała to, aż za dobrze.
Chciała
pójść do wieży, ale zachwiała się, a przed upadkiem ochroniła ją ściana.
- Wszystko dobrze? – Wbrew pozorom
Draco nie był pozbawiony ludzkich uczuć i odruchów.
- Ja tak mam, po burzy – wyjaśniła.
Chłopak
ponownie zarzucił sobie jej ręce na szyję i wziął ją na ręce. Zaniósł ją do
Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Nie protestowała. Jej głowa delikatnie oparła się
o jego ramię. Nie miała sił. Ani jedna przygoda z przyjaciółmi nie okazała się
tak męcząca jak strach. W wieży gryfonów Malfoy wywołał spore zamieszanie. Od
razu podbiegli do niego Ron i Harry. Postawił Weasley i poczekał, aż Harry
zaprowadzi ją na kanapę.
- Coś ty jej zrobił? – Spytał Ron
cały czerwony ze złości.
Malfoy na początku zignorował
pytanie Weasley’a i obserwowała Mandy, która była pod opieką Hermiony. Panna
Granger właśnie okrywała ją kocem.
- Ron, Draco przyprowadził Mandy,
więc sądzę, że on jest w tym momencie akurat bez winy – powiedział Potter.
- Weasley twoja siostra boi się
burzy – powiedział Draco i wyszedł.
Tylko teraz jak
masz problem pokazują Ci drogę ucieczki
I zazwyczaj czeka na niej tam na Ciebie ktoś
Kto też chce wyładować złość i nie szuka zaczepki, szuka zemsty
Wiedz jest wielu nas w tej kwestii. [1]
I zazwyczaj czeka na niej tam na Ciebie ktoś
Kto też chce wyładować złość i nie szuka zaczepki, szuka zemsty
Wiedz jest wielu nas w tej kwestii. [1]
Miał dodać, że gdyby nie on,
pewnie teraz mokłaby na błoniach. Nie
zrobił tego. Dlaczego?
__________________
[1] Jula & Fab - "Ile
Zła"
Hmm pora na komentarz ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie wyjdzie z tego jakaś głupota;p
Bo to u mnie całkiem możliwe;p
No proszę piosenka pasuje idealnie ;) Nawet się tego nie spodziewałam ;)
Malfoy zachował się godnie i aż mnie zdziwił ;d ale całe szczęście ze jeszcze jakieś uczucia są w nim i nie zostawił jej tam samej ..
Zachował się tutaj jak nie on ;p nie poznaje Draco ;D
Ale ciesze się niezmiernie bo coś się zaczyna między nimi dziać i niedługo nawet zacznie iskrzyć czuje to w kościach ;D
W kościach mówisz? No wiesz w kościach to ja też czuje dużo dziwnych rzeczy:P. Też nie poznałam Draco w tej notce, a to tylko dlatego, że moja wena go jakoś tak stworzyła, że stał się dziwny.
UsuńTak w kościach ;p
UsuńMnie się tam taki Draco podoba i dobrze że Twoja wena tak to stworzyła ;)
A mi nie bardzo. On ma być podły. On nie umie być miły!
Usuń"czy ona w ogóle coś je. Dalej nie ocknęła się." niby głupie, ale zrymowało się i śmiałam się z tego przez chwilkę jak głupia. ;d
OdpowiedzUsuńgdzie jest Draco?! i co się z nim stało?! oddawaj Draco! Draco, gdzie jesteś?!
mimo, że na początku kompletnie mi to do niego nie podchodziło, spodobało mi się. a jak. trza być otwartym. już się coś zaczyna, zaczyna, zaczyna, na na na na na!
a ja w porównaniu do panny Weasley kocham burze, ot co.
czekam na kolejny rozdział. :)
Hahaha... Dopiero jak mi wskazałaś ten tekst to też zaczęłam się śmiać.
UsuńHahaha... Draco poszedł do lasu narobić hałasu...
Burza to zasługa mojej kochanej i zacnej zarazem weny:D zwanej potocznie Wiedźminem:D, bo wymyśla niestworzone historie:P
oj tak, tam można znaleźć bardzo ciekawe sytuacje. <3
UsuńA dziękuje, dziękuje za takie miłe słowa. Dzięki nim mam jeszcze większą ochotę pisać:):*. Staram się zawsze wymyślać coś czego się nie spodziewacie:D
UsuńMandy boi się burzy az tak? Nieźle... A tak swoja drogą to nie było w stylu Malfoya. Mógł sie z tego śmiać, wykpić, wypominać do końca życia, a on nic. Podziwiam, ja jakbym zobaczyła kogoś kogo nie cierpię w takim stanie to bym mu żyć potem nie dała. Skoro ja bym tak zrobiła, to co dopiero Draco?
OdpowiedzUsuńZgadzam eis z koleżanką powyżej.Oddaj Draaaaaaaaaaaacooooooooooooo!!! :P
Oddam, go oddam. Już w następnym rozdziale. Spójrzcie na napis na belce, a całe zachowanie Draco będzie dla was od razu zrozumiałe. Tam jest napisane "czasem", więc jego przemiana w tym odcinku to nie jest stan trwały. I jednak będę bronić jego postawy jak lwica (mimo, że mi się nie podoba, aż tak bardzo). On sam pokazał, że jest człowiekiem w 6 części przygód, więc dlaczego nie mógł być nim wcześniej? Przecież on nie miał odwagi zabić Albusa.
UsuńFiu, fiu, fiu! Rozbudzona w Malfoy'u troskliwość w końcu znalazła swe ujście i przelała się na skromną osobę panny Weasley [kto by pomyślał, że można tak bardzo bać się burzy? ;)].
OdpowiedzUsuńJak dla mnie- rozdział siódmy okazał się rozdziałem przyjemnym i lekkim do czytania. Gratuluję po-raz-któryś-tam-z-kolei talentu i pomysłów, bo wiem, że niekiedy o nie bardzo ciężko.
P.s.
Och, jak ja kocham biblioteki! Tę hogwarcką w szczególności :).
Pozdrawiam cieplutko ;*!
Olka
Troskliwość:D. To raczej pokazanie swojej prawdziwej twarzy. Nie przyzwyczajać mi się do niego:D. On ma tak tylko chwilowo:D. Malfoy powraca w następnym odcinku:P
UsuńFajny rozdział. Wreszcie zaczyna się ,,coś" dziać między Mandy i Draconem. Ten strach panny Weasley przed burza jest trochę podobny do fobii Rona przed pająkami. Bardzo dobrze dopasałaś cytaty, chociaż i tak najlepiej udała Ci się wypowiedź Dumbledore'a. Wydaje mi się, że Harry w Twoim wykonaniu ma więcej opanowania, co bardzo mi się podoba. Pozdrawiam, [brzydula-w-hogwarcie]
OdpowiedzUsuńWypowiedź dyrektora przyszła tak nagle i wiedziałam, że jest ona jak najbardziej trafna. Kurcze staram się nie zmieniać zbytnio zachowania bohaterów zwłaszcza tych głównych, a jednak zawsze dodam coś od siebie. Jednak jeśli wam to się podoba i nie dostaję za to krytyki (chociaż w zasadzie to gdzieście ją zgubili? Halo krytyko!) to cieszy mnie to:).
UsuńAch *____*
OdpowiedzUsuńPodobała mi się strasznie ta notka. Bardzo, bardzo, bardzo!
Ten Draco, ten Twój Draco, jest boski! Fenomenalny. Dumny, arystokratyczny, ale zwyczajnie ludzki. O tę ludzkość nigdy go nie podejrzewałam, może prze masę opowiadań o nim, gdzie zawsze był stuprocentowym dup.kiem. Ale to była miła odmiana. ( ;
:*
[cassandra-hogwart]
Gdyby nie bolały mnie nogi przez szpilki, które noszę od dwóch dni przez kilka godzin od samego rana, z powodu matur w mojej szkole z miłą chęcią odtańczyłabym taniec radości. Potrzebowałam takiej małej odskoczni od złego i dumnego Draco. Stąd pomysł, żeby właśnie okazał swoją drugą twarz. I choć trochę odniósł się do napisu na belce.
Usuńudało mi się ! w końcu! tak chciałam w końcu przeczytać twojego bloga i w końcu mam.
OdpowiedzUsuńwięc do rzeczy:
ten rozdział był chyba najlepszym jaki czytałam w twoim wykonaniu. oczywiście tamte też były wspaniałe, ale ten poruszył mnie najbardziej. te wspomnienia o Cedricu. wzruszyłam się normalnie. było sporo literówkę. ale to takie mniej ważne; ]
a co do wcześniejszy.
podobało mi się jak ukazałaś Pansy. (też miałam taki pomysł, żeby nie robić z niej w końcu zidiociałej kretynki.) a u ciebie wyglądało to świetnie. skrzywdzona i bezbronna. najgorsze co może być to złamane serce i śmierć. i te dwa czynniki występuje u ciebie w opowiadaniu i świetnie ze sobą współgrają ; )
czekam z niecierpliwością na kolejną notkę ; ***
remember-about-death
aa i zapomniałam. świetny szablon ; ))
UsuńDziękuję za tak pozytywną ocenę szablonu:D oraz notki. Za literówki z góry przepraszam, ale nie udaje mi się ich wszystkich wychwycić mimo, że robię co mogę. A co do Pansy to wydaje mi się, że p. Rowling nie chciała z niej zrobić kretynki, tylko ludzie ją tak odebrali.
Usuńtez mam takie wrażenie w stosunku do Pansy ; ). choć nie powiem, że wygodnie mi było wcześniej pisać o niej jako o tzw kretynce. jedna chyba to zmienię, choć jeszcze nie wiem ^ ^
UsuńNo cóż, ale taka przylgnęła do niej łatka:)
UsuńNo niestety tak . ; )
Usuń[ Ruda spacerowała właśnie po błoniach. Do godziny policyjnej miała jeszcze kilka godzin,] - powtarza się godzin i godzin :) Możesz napisać, że miała jeszcze dużo czasu zamiast tych drugich godzin :)
OdpowiedzUsuń[Ona zawsze była „stara”, ale nie dostała nigdy szansy na wyjście z ukrycia. Myślała, że dostała taką szansę, gdy poznała Cedrica, ] - znów szansa, szansa :) Zamiast tej drugiej może być: Myślała, że dostała taką możliwość, gdy...
[- Chyba zajęłaś mi miejsce – usłyszała obok swojego ucha miły męski głos. ] - chyba powinno być miły (przecinek) męski głos :)
[Chłopak miał czekoladowe oczy oraz brązową czuprynie ] - powinno być CZUPRYNĘ :)
[- No już idźcie sobie –powiedziała, mrugając kilka razy oczami i ręką przeczesała swoje kasztanowe włosy.] - tutaj chyba przydałby sie inny spójnik np. po czym, a potem... itd :D
[ Zawsze, kiedy w jej myślach pojawiał się owy Puchon przed oczami pojawiały się wspomnienie.] -pojawiały się WSPOMNIENIA
Wszystkie błędy, które Ci wytknęłam to takie drobiażdżki! Ogółem notka podobała mi się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo!
Kurczę, a wiesz co najbardziej mi się tutaj u Ciebie podoba? Twój Draco! Bo wszyscy robią z niego chama i świnię, ale wszystkie jego cechy wyolbrzymiają tak, że wydaje się być właściwie pozbawiony uczuć, okrutny i w ogóle przerażający; jednym słowem robią z niego potwora. U Ciebie on nie jest dobrym , czułym i uprzejmym chłopakiem tylko Malfoyem takim jakim powinien być! I nie jest przesadzony! To mi się bardzo podoba i oddaje opowiadaniu wiele wiarygodności :)
Poza tym te opisy, kiedy Mandy wspominała Cedrica - BOSKIE! :)
Wspaniale piszesz, wiesz?
Podoba mi się w Twoim opowiadaniu także brak jako takiej wulgarności! Nie znoszę czegoś takiego, a u Ciebie tego po prostu nie ma :)
WSPANIALE :)