niedziela, 6 stycznia 2013

XXIX. Wojna

„Strach to jest suma tego, co jest i co może się zdarzyć.” [3]
2 maja 1998
            Dwa lata w Dumstrangu minęły bardzo szybko. Nim Mandy się zorientowała zostały jej tylko dwa miesiące pobytu w szkole. W ciągu dwudziestu czterech miesięcy zaszło wiele zmian. Zaczęła być w związku z Jamesem. Norweg długo starał się o to, aby Weasley zobaczyła w nim kogoś więcej niż przyjaciela. W końcu rudowłosa zgodziła się na pierwszą randkę, a za nią poszły dalsze, aż w końcu zostali parą. Jednak nie wszystko było białe i czarne. W świecie czarodziejów trwała wojna. Wieści z Hogwartu nie były dobre. Wydawało się, że czarna magia przeniosła się z Dumstrangu do Hogwartu. Zło czyhało wszędzie. W Londynie było jego centrum. Z innych krajów dochodziło wiele fatalnych wieści dla znajomych Mandy. Ona sama lękała się o życie najbliższych. Jedynym źródłem informacji były tylko gazety, których jeszcze Śmierciożercy nie opanowali. Wysyłanie jakichkolwiek listów było jednoznaczne ze śmiercią. Mandy od ślubu Fleur i Billa nie miała pojęcia, co z jej rodziną. Gdy tylko dostali wiadomość, że poplecznicy Czarnego Pana zmierzają do Nory pobiegła z Jamesem do pokoju gdzie zabierając woje rzeczy teleportowali się do domu rodziny Sandemo.
            W Dumstrangu złe moce również miały swoje przecieki. Kilku nauczycieli uważnie obserwowało poszczególnych uczniów. W dniu 2 maja 1998 roku uczniowie mieli wyjście do pobliskiej wioski, która nosiła nazwę Trondhsolo[1]. Mandy umówiła się z Jamsem, że cały dzień spędzą razem w wiosce. Robiła wszystko to, co powinna zakochana dziewczyna, ale jej uczucia do Jamesa nie uległy zmianie. Dalej był tylko przyjacielem. Jej uczucia potwierdzał łańcuszek, którego od dwóch lat nie zdejmowała. Był zielony i ani na moment nie zmienił koloru.
Zatrzymam światło przed wyblaknięciem
Jeśli chmury zaślepiają twoją drogę
i wiatr kołysze twoją wiarą
Będę twoją miłością, Będę Twoim światłem [2]
            Czasami w życiu pojawia się tylko jedna osoba, która zostaje w sercu na zawsze. Draco był właśnie tą osobą dla Mandy, która nie chciała zniknąć z jej życia. Spacerowała z Jamesem po wiosce a dzień chylił się ku końcowi. Przechodzili właśnie alejki, które zamieszkiwali czarodzieje. W pewnym momencie zostali wciągnięci w ciemny zaułek. Rudowłosa natychmiast wzięła do ręki różdżkę i wycelowała w napastników.
- Popatrz bracie za chwilę własna siostra nas zaatakuje – powiedziała postać, która miała na sobie mugolską, granatową bluzę z kapturem na głowie. Głos wydał się dziewczynie znajomy.
- Nawet rodzinie nie można ufać – odezwał się drugi osobnik, w zielonej bluzie, a na głowie również miał kaptur.
- Czego chcecie – warknął James.
- Fred… George… - Mandy nie wierzyła w to, że ich słyszy.
- No nareszcie! – Krzyknął Fred.
- Co wy tu robicie – spytała, tłumiąc płacz.
- Porywamy cię do Hogwartu. Lordziu chce zdobyć zamek.
- Jak to porywacie. Nie możecie.
- Możemy. Każda różdżka nam się przyda – dodał George.
- Ona tu zostaje – powiedział James. – Tu jest bezpieczna.
- Szlachetny Norwegu, masz brudny sweterek – rzedł Fred.
- Wyrzucą mnie ze szkoły – powiedziała Mandy.
- Powiesz, że porwali cię Śmierciożercy… - zaczął George
- … a przecież w dzisiejszych czasach często się to zdarza – skończył Fred.
- Ja znam prawdę.
- Zmodyfikuję ci po prostu pamięć – powiedział Fred.
- Ja muszę zostać.
- Musze to się skrzydełka wyrywa – stwierdził George, a następnie wziął Mandy za rękę i zniknęli, a tworzy szyło im ciche pyknięcie.
- Powiem wszystkim prawdę – zagroził James.
- Wziąłbym cię ze sobą, ale moja siostra musi sama walczyć, a ty byś jej na to nie pozwolił. I wiesz, co? Powiedz wszystkim. Oblivate – powiedział Fred i zniknął z zaułku.
- Czy was totalnie pogrzało?! – Krzyknęła Mandy gdy wylądowała kilka kroków od Hogsmeade.
- Ciszej. Draco….
- Co, Draco? Draco mnie już nie interesuje. Wybrał swoje miejsce w tym świecie. Jak się mama dowie, że wyrwaliście mnie z bezpiecznego Dumstrangu to was udusi.
- Nie pierwszy raz, a teraz ruszaj – rzekł Fred.
            Nie mając wyboru Weasley ruszyła za braćmi. Zastanawiała się czy chęć zostania w Dumstrangu nie jest oznaką strachu i tchórzostwa. Bała się, że ta wojna przyniesie jej straty nie tylko w najbliższych, ale również w psychice. Zło i ciemność pozbawiają duszę dobroci. Czy zabijanie innych nie pozbawia nas duszy? Nie zabiera dobra, które jest w każdym człowieku? Bała się, że będzie świadkiem utraty czegoś ważnego.
Strach to suma tego, co jest i co może się zdarzyć. [3]
            Weszli do gospody Pod Świńskim Łbem a następnie przez jakiś tunel do Pokoju Życzeń, który był pusty.
- Wszyscy poszli już walczyć, a Harry pewnie szuka czegoś w wierzy Ravenclawu – powiedział Fred. – Idziemy dołączyć do reszty.
- Czego szuka Harry?
- Tego nie powiedział. Luna z nim poszła do wierzy Krukonów – odpowiedział siostrze George.
- Diadem.
- Co?
- Diadem. Horkruks. Kolejna cząstka Voldemorta.
- Sądzisz, że to jest to?
- Tak. Jestem pewna. Lecę – powiedziała Mandy.
            Doszła do wniosku, że skoro już jest w Hogwarcie to odszuka Draco. Musiała to zrobić. Nie wiedziała, czemu, ale musiała. Gnała jak szalona przez tak dobrze znajome korytarze. Mijała przyjaciół i wrogów. Część z nich przystawała za nią i wołała po imieniu, ale nie zwracała na to uwagi. Szukała tylko jednej osoby. Blondyna o stalowych oczach, które skradły jej serce. Słyszała wykrzykiwane zaklęcia. Co jakiś czas któraś część zamku odpadała i powodowała wielki hałas. Serce Mandy krwawiło za każdym razem, gdy budynek cierpiał. Bądź, co bądź spędziła w tym miejscu pięć lat i te mury znały jej historię, jej rozterki. To miejsce miało swoją historię. Nie wiedziała, kiedy znalazła się na błoniach. Tam o chwila obok łowy świstały jej mordercze zaklęcia. Podczas biegu sama automatycznie rzucała zaklęcia na postaci w czarnych, długich pelerynach. Wycofała się jednak szybko z błoni i wróciła do zamku, gdzie od razu wpadła na profesor McGonagall.
- Panno Weasley, co panna tu robi? – Spytała.
- To skomplikowane – rzuciła i pobiegła dalej.
            Nie wiedziała gdzie szukać. Gnała po omacku. Czasami myślała, że Draco po prostu tam nie ma i jest bezpieczny u boku Czarnego Pana. Nie chciała w to wierzyć. W pewnym momencie usłyszała krzyki. Rozróżniła głos Rona. Odwróciła się za siebie i zobaczyła brata, Harry’ego i Hermioną na miotłach. Ich twarz były osmolone.
- Mandy! – Krzyknęła Hermiona, a chłopcy zatrzymali miotły. Dopiero wtedy dziewczyna zauważyła, że zeskoczyli też Draco i jeden z jego goryli.
- Co ty tu robisz? – Spytał Ron i przytulił siostrę.
- Fred i George mnie porwali.
- Wariaci. Narażają cię tylko na niebezpieczeństwo – powiedział.
- Co z horkruksem? – Spytała Mandy.
- Zniszczony. Nagini. Teraz Nagini – mówił Potter.
- Zróbcie to. Dołączę do was później – powiedziała i pobiegła w stronę, w którą udał się Malfoy.
            Bała się, że już go nie znajdzie. Pędząc jak oszalała dostała od kogoś zaklęciem, które uderzyło w nią, a ona wpadła na kamienną ścianę, a ostre kamienie uszkodziły skórę na ramieniu. Odrzuciła ból na dalszy plan i dalej szukała.
- Draco! Malfoy! Stój! Do cholery! Draco! – Krzyczała, gdy zauważyła blond włosy.
            Zatrzymał się, a ona rzuciła mu się na szyję. Odszukała jego usta i z zachłannością pocałowała go. Gdy poczuła jego wargi nogi się pod nią ugięły. Pieszczoty Jamesa nie robiły na niej takiego wrażenia. Jej ciało tak reagowało tylko na jedną osobą.
Dopóki deszcz zatrzyma się w ciszy
Będę tam by trzymać twoje serce
Będę z Tobą
Aż znajdziesz powód do życia
Traktujemy to, jako coś normalnego
Zatrzymamy czas przed wyblaknięciem
ponieważ świat jest tutaj by powiedzieć
nadzieja jest głębsza niż ból [2]
- Co tu robisz? – Spytał, gdy w końcu musieli zaczerpnąć tchu.
- Fred i George mnie tu sprowadzili.
- Mandy, krwawisz – powiedział i wskazał na jej ramię.
- To nic. Najważniejsze, że tobie nic nie jest. Harry on…
- … uratował mi życie. Tak się o ciebie bałem – przerwał jej i mocno przytulił. – Miesiące niepewności. – Nagle wszystko ucichło rozbrzmiał się jeden głos.
- NIKT WIĘCEJ NIE MUSI ZGINĄĆ! ZBYT WIELE CENNEJ KRWI CZARODZIEJÓW ZOSTAŁO PRZELANE! ODDAJCIE HARRY’EGO POTERA. MACIE GODZINĘ. O PÓŁNOCY MOI CZARODZIEJE ZNOWU ZAATAKUJĄ, JEŚLI GO NIE WYDACIE!
- Chodź do Wielkiej Sali. Tam pewnie będą wszyscy teraz – powiedział, Draco.
            Nie puszczając ręki Mandy zaczął ją prowadzić. Mijali ruiny czegoś, w czym nie dawno szukali schronienia. Ludzie znosili rannych i zabitych w jedno miejsce. Wielka Sala nie była już tą Wielką Salą, jaką pamiętali. Ruina. To było idealne słowo opisujące sytuacje.
- Mama – szepnęła Mandy i wyrwała się z bezpiecznych objęć Draco i pobiegła w stronę szlochającej rodzicielki
            Na podłodze leżało ciało Freda. Jej brat zginął. Na twarzy błąkał się delikatny uśmiech jakby śnił o czymś przyjemnym. Weasley padła na kolana i złapała zimną rękę brata. Płakała. Nie mogła przestać. Nie chciała w to uwierzyć. Silne męskie dłonie podniosły ją i przytuliły. Głaskały po włosach i szeptały uspokajające słowa. Czuła się pusta w środku. Jakby ktoś zabrał jej pewną cząstkę.
- Mandy, jestem obok – szeptał do ucha. Nie zostawię cię. Rozumiesz? – Przemawiając do niej delikatnie odszedł z nią kilka kroków od ciała Freda.
            Czuł na sobie spojrzenia rodziny dziewczyny, ale mało go to interesowało. Liczyło się tylko to, że była ona. Wiedział, że to są ich ostatnie chwile razem, bo za nie całą godzinę Czarny Pan znowu zacznie szturm na zamek, a wtedy zginą. Zastanawiał się czy Potter uda się na spotkanie ze swoim wrogiem. Nigdzie go nie było widać. Jakby rozprysnął się w powietrzu.
Mężczyźni w ogóle mają gorzej, bo trudno im się przyznać do własnych uczuć takich jak strach, niepewność czy przerażenie. [4]
_______________________
[1] nazwa wymyślona przez autorkę
[2] Nicole Scherzineger – „I’ll be your Love”
[3] Johnathan Carroll
[4] Katarzyna Grochola
***
Cóż miało być przed świętami, a wyszło jak wyszło. Przepraszam, jednak chyba rozumiecie, że świąteczna panika ogarnęła nawet mnie. Gotowanie, pieczenie i bycie miłą cały czas dla wszystkich - to ostatnie jest zdecydowanie męczące. Nie żebym była wiecznie wredna, ale no trzy dni pod rząd siedzenie z przyklejonym uśmiechem na twarzy to nawet jak dla mnie za dużo! 
Cóż długo się zastanawiałam czy dać ten wątek czy nie. Nie bardzo wiedziałam jak go w prowadzić, aż w końcu mnie oświeciło: Fred i George! Nikt chyba nie wątpi, że byliby w stanie zrobić coś tak szalonego. Cóż chyba zawiodłem Beatrice tym, że Mandy jest w związku z Jamesem, ale zauważ, że nadal kocha Dracona. 
Przepraszam jeśli coś w tym rozdziale jest rozbieżne z fabułą książki i kogoś to bardzo uraziło. Jednak nie mam czasu żeby przypomnieć sobie końcówkę drugiej części filmu, a co dopiero zerknąć jak to było w książce. Starałam się to odwzorować dokładnie tak jak pamiętałam. 
Kończę. Pozdrawiam. Dziękuję, że jesteście i całuję. 
Zawsze Wasza, Lady Spark. 

12 komentarzy:

  1. Niezły przeskok czasowy. Nie spodziewałam się, ze już będzie o Drugiej Bitwie o Hogwart. Przez całą notkę zastanawiałam się, czy uśmiercisz Freda... no i zrobiłaś to :( ach, smutne:(
    A scenka Dracona i Mandy jak się spotkali bardzo mi się podobała, mam nadzieje, że teraz będą razem i że ich rodziny zaakceptują ich związek.

    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiercenie Freda było konieczne, ponieważ da mi to możliwość do stworzenia pewnego obrazu Mandy. Bałam się reakcji na scenę Draco i Mandy, bo w sumie nie wiedziałam czy ma ona sens. Jednak usprawiedliwiałam się faktem, że każdy w obliczu zagrożenia zachowuje się inaczej. To jeszcze nie koniec drugiej tego dnia w Hogwarce. W następnym rozdziale będzie dokończenie tego i może coś niespodziewanego.

      Usuń
  2. O matko to nam się porobiło! Mandy wróciła do zamku, troszkę pod przymusem, ogarniętego wojną. I z jednej strony to tragiczne bo giną dobrzy czarodzieje, ale z drugiej strony jej powrót sprawił, że spotkała się z Draco. Naprawdę chyba muszę zacząć czytać Pottera :D

    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tiaa, jestem odrobinę zawiedziona. Raz, bo Mandy jednak się ugięła. Masz rację, nie podoba mi się pomysł chodzenia z Jamesem. A skoro naprawdę kocha wciąż Draco, to chyba nieco nie fair w stosunku do ich obu, no nie? Dwa, kurczę, ale szybko opisałaś tę bitwę. Jeny, zawrót głowy. A ja myślałam, że to ja mocno się streściłam w swoim opisie bitwy o Hogwart, przy czym pierwsza była na pewno krótsza od drugiej. No ale Mandy trafiła w sam środek, więc może to dlatego. Jednakże, na koniec pojawił się Draco, został z Mandy mimo wszystko i Bea jest lekko usatysfakcjowana ;)

    No cóż, ten duży przeskok czasowy może nieco skołować. A opis bitwy nie musi być tak strasznie kanonowy. Wciąż powtarzam, że sama idea ff ma na celu brak kanonu. Trzymanie się go, nieco mija się z celem.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeskok czasowy jest oznaką mojej niemocy. Gdybym miała pisać jak James podrywa Mandy to pewnie nie tylko ja oddawałabym wszystko co zjadłam podczas poprawiania błędów, ale również Ty. Chciałam uchronić nasze żołądki.
      Swoją drogą od następnego rozdziału lub ewentualnie za dwa rozdziały Mandy będzie miała kłopoty z powodu tego co robi. Także czekaj! :)
      Co do kanonu to jednak spotykałam się na różnych blogach, że czytelnicy nie byli zachwyceni zmianą kanonu.

      Usuń
    2. Hah, dzięki. Też nie jestem zwolenniczką wielkich scen romantycznych. No chyba że obecny jest Draco i prezentuje przy okazji swoją malfoyowską pewność siebie i przekonanie, że to on jest najlepszy i najpięknieszy ;p Jamesa lubię, ale to nie jest to.

      Jeny, kanoniczność *Bea zwraca pod biurką swój niewielki obiad* Ja tego w ogóle nie rozumiem, wiesz? Dla mnie ff samo w sobie już łamie kanon, więc po jaką cholerę się go trzymać? Ja tam nie wiem. Na "Sercu" mieszam, ile się da, a "Dzieci" to już całkiem inna bajka, więc znasz moje podejście do kanonu ;)

      Usuń
    3. James... James to typowy książę z bajki na białym koniu, o którym marzą wszystko dziewczęta. Jest dla nich idealny. Szarmancki, czuły, delikatny, dżentelmen w każdym calu, opiekuńczy, inteligentny i żartobliwy. Wszystko naj... po prostu ideał. Jednak Mandy podobnie jak ja czy Ty nie przepada za takimi ideałami, ale wybrała go po prostu z chęci zabicia uczucia do Dracona co niestety jej się nie udało.

      Ja popieram Twoją opinię co do kanonu. Gdyby tak nie było pewnie nie odliczałabym dni do Twojego nowego rozdziału, więc sama widzisz :).

      Usuń
    4. Brrrr... Książę na białym koniu... Morgano, ja nawet nie lubię białego! Do ślubu pójdę w czrnej, pogrzebowej sukni xD

      Mandy źle się stara. W tej sposób jest nie fair wobec obu chłopców (przy czym nie fair wobec Dracona nie podoba mi się dużo bardziej xD). A chłopcy nie lubią, gdy się dowiadują o takich rzeczach.

      Usuń
    5. Mandy źle się stara, ale przecież każdy może popełniać błędy.To mnie w panach denerwuje... Oni mogą wszystko i my musimy im wybaczyć wszystko, ale żeby oni nam coś wybaczli to musi rok ruski minąć!

      Lubię białe suknie, ale nie koniecznie księcia na białym koniu bym polubiła. Może być na czarnym!

      Usuń
  4. [SPAM]
    Jeśli ciekawią cię fantastyczne historie, przesiąknięte magią, to koniecznie musisz poznać historię młodej dziewczyny, Jenneril, która odkryje... no właśnie, co? Jeśli chcesz się tego dowiedzieć, jeśli masz ochotę poznać niezwykłą opowieść pełną niezwykłych przygód a także klęsk i problemów, zapraszam na http://close-to-the-light.blogspot.com/

    _________________

    Jeśli chcesz otrzymać rzetelną i szczerą opinię o Twoim blogu, chcesz uczyć się na błędach, doskonalić się, zgłoś się do oceny.
    pmocne-oceny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. na http://cien-ksiezyca.blogspot.com/ pojawił się rozdział.

    OdpowiedzUsuń