„Strach to jest suma tego, co jest i co może się
zdarzyć.” [3]
2 maja 1998
Dwa lata w
Dumstrangu minęły bardzo szybko. Nim Mandy się zorientowała zostały jej tylko
dwa miesiące pobytu w szkole. W ciągu dwudziestu czterech miesięcy zaszło wiele
zmian. Zaczęła być w związku z Jamesem. Norweg długo starał się o to, aby
Weasley zobaczyła w nim kogoś więcej niż przyjaciela. W końcu rudowłosa
zgodziła się na pierwszą randkę, a za nią poszły dalsze, aż w końcu zostali
parą. Jednak nie wszystko było białe i czarne. W świecie czarodziejów trwała
wojna. Wieści z Hogwartu nie były dobre. Wydawało się, że czarna magia
przeniosła się z Dumstrangu do Hogwartu. Zło czyhało wszędzie. W Londynie było
jego centrum. Z innych krajów dochodziło wiele fatalnych wieści dla znajomych
Mandy. Ona sama lękała się o życie najbliższych. Jedynym źródłem informacji
były tylko gazety, których jeszcze Śmierciożercy nie opanowali. Wysyłanie
jakichkolwiek listów było jednoznaczne ze śmiercią. Mandy od ślubu Fleur i
Billa nie miała pojęcia, co z jej rodziną. Gdy tylko dostali wiadomość, że
poplecznicy Czarnego Pana zmierzają do Nory pobiegła z Jamesem do pokoju gdzie
zabierając woje rzeczy teleportowali się do domu rodziny Sandemo.
W Dumstrangu złe moce również miały
swoje przecieki. Kilku nauczycieli uważnie obserwowało poszczególnych uczniów.
W dniu 2 maja 1998 roku uczniowie mieli wyjście do pobliskiej wioski, która
nosiła nazwę Trondhsolo[1]. Mandy
umówiła się z Jamsem, że cały dzień spędzą razem w wiosce. Robiła wszystko to,
co powinna zakochana dziewczyna, ale jej uczucia do Jamesa nie uległy zmianie.
Dalej był tylko przyjacielem. Jej uczucia potwierdzał łańcuszek, którego od
dwóch lat nie zdejmowała. Był zielony i ani na moment nie zmienił koloru.
Zatrzymam
światło przed wyblaknięciem
Jeśli chmury
zaślepiają twoją drogę
i wiatr kołysze
twoją wiarą
Będę twoją miłością,
Będę Twoim światłem [2]
Czasami w życiu pojawia się tylko
jedna osoba, która zostaje w sercu na zawsze. Draco był właśnie tą osobą dla
Mandy, która nie chciała zniknąć z jej życia. Spacerowała z Jamesem po wiosce a
dzień chylił się ku końcowi. Przechodzili właśnie alejki, które zamieszkiwali
czarodzieje. W pewnym momencie zostali wciągnięci w ciemny zaułek. Rudowłosa
natychmiast wzięła do ręki różdżkę i wycelowała w napastników.
- Popatrz bracie za chwilę własna
siostra nas zaatakuje – powiedziała postać, która miała na sobie mugolską,
granatową bluzę z kapturem na głowie. Głos wydał się dziewczynie znajomy.
- Nawet rodzinie nie można ufać –
odezwał się drugi osobnik, w zielonej bluzie, a na głowie również miał kaptur.
- Czego chcecie – warknął James.
- Fred… George… - Mandy nie wierzyła
w to, że ich słyszy.
- No nareszcie! – Krzyknął Fred.
- Co wy tu robicie – spytała,
tłumiąc płacz.
- Porywamy cię do Hogwartu. Lordziu
chce zdobyć zamek.
- Jak to porywacie. Nie możecie.
- Możemy. Każda różdżka nam się
przyda – dodał George.
- Ona tu zostaje – powiedział James.
– Tu jest bezpieczna.
- Szlachetny Norwegu, masz brudny
sweterek – rzedł Fred.
- Wyrzucą mnie ze szkoły –
powiedziała Mandy.
- Powiesz, że porwali cię
Śmierciożercy… - zaczął George
- … a przecież w dzisiejszych
czasach często się to zdarza – skończył Fred.
- Ja znam prawdę.
- Zmodyfikuję ci po prostu pamięć –
powiedział Fred.
- Ja muszę zostać.
- Musze to się skrzydełka wyrywa –
stwierdził George, a następnie wziął Mandy za rękę i zniknęli, a tworzy szyło
im ciche pyknięcie.
- Powiem wszystkim prawdę – zagroził
James.
- Wziąłbym cię ze sobą, ale moja
siostra musi sama walczyć, a ty byś jej na to nie pozwolił. I wiesz, co? Powiedz
wszystkim. Oblivate – powiedział Fred
i zniknął z zaułku.
- Czy was totalnie pogrzało?! – Krzyknęła
Mandy gdy wylądowała kilka kroków od Hogsmeade.
- Ciszej. Draco….
- Co, Draco? Draco mnie już nie
interesuje. Wybrał swoje miejsce w tym świecie. Jak się mama dowie, że
wyrwaliście mnie z bezpiecznego Dumstrangu to was udusi.
- Nie pierwszy raz, a teraz ruszaj –
rzekł Fred.
Nie mając wyboru Weasley ruszyła za
braćmi. Zastanawiała się czy chęć zostania w Dumstrangu nie jest oznaką strachu
i tchórzostwa. Bała się, że ta wojna przyniesie jej straty nie tylko w najbliższych,
ale również w psychice. Zło i ciemność pozbawiają duszę dobroci. Czy zabijanie
innych nie pozbawia nas duszy? Nie zabiera dobra, które jest w każdym
człowieku? Bała się, że będzie świadkiem utraty czegoś ważnego.
Strach to suma tego,
co jest i co może się zdarzyć. [3]
Weszli do gospody Pod Świńskim Łbem a
następnie przez jakiś tunel do Pokoju Życzeń, który był pusty.
- Wszyscy poszli już walczyć, a
Harry pewnie szuka czegoś w wierzy Ravenclawu – powiedział Fred. – Idziemy
dołączyć do reszty.
- Czego szuka Harry?
- Tego nie powiedział. Luna z nim
poszła do wierzy Krukonów – odpowiedział siostrze George.
- Diadem.
- Co?
- Diadem. Horkruks. Kolejna cząstka
Voldemorta.
- Sądzisz, że to jest to?
- Tak. Jestem pewna. Lecę –
powiedziała Mandy.
Doszła do wniosku, że skoro już jest
w Hogwarcie to odszuka Draco. Musiała to zrobić. Nie wiedziała, czemu, ale
musiała. Gnała jak szalona przez tak dobrze znajome korytarze. Mijała
przyjaciół i wrogów. Część z nich przystawała za nią i wołała po imieniu, ale
nie zwracała na to uwagi. Szukała tylko jednej osoby. Blondyna o stalowych
oczach, które skradły jej serce. Słyszała wykrzykiwane zaklęcia. Co jakiś czas
któraś część zamku odpadała i powodowała wielki hałas. Serce Mandy krwawiło za
każdym razem, gdy budynek cierpiał. Bądź, co bądź spędziła w tym miejscu pięć
lat i te mury znały jej historię, jej rozterki. To miejsce miało swoją
historię. Nie wiedziała, kiedy znalazła się na błoniach. Tam o chwila obok łowy
świstały jej mordercze zaklęcia. Podczas biegu sama automatycznie rzucała
zaklęcia na postaci w czarnych, długich pelerynach. Wycofała się jednak szybko
z błoni i wróciła do zamku, gdzie od razu wpadła na profesor McGonagall.
- Panno Weasley, co panna tu robi? –
Spytała.
- To skomplikowane – rzuciła i
pobiegła dalej.
Nie wiedziała gdzie szukać. Gnała po
omacku. Czasami myślała, że Draco po prostu tam nie ma i jest bezpieczny u boku
Czarnego Pana. Nie chciała w to wierzyć. W pewnym momencie usłyszała krzyki.
Rozróżniła głos Rona. Odwróciła się za siebie i zobaczyła brata, Harry’ego i
Hermioną na miotłach. Ich twarz były osmolone.
- Mandy! – Krzyknęła Hermiona, a
chłopcy zatrzymali miotły. Dopiero wtedy dziewczyna zauważyła, że zeskoczyli
też Draco i jeden z jego goryli.
- Co ty tu robisz? – Spytał Ron i
przytulił siostrę.
- Fred i George mnie porwali.
- Wariaci. Narażają cię tylko na
niebezpieczeństwo – powiedział.
- Co z horkruksem? – Spytała Mandy.
- Zniszczony. Nagini. Teraz Nagini –
mówił Potter.
- Zróbcie to. Dołączę do was później
– powiedziała i pobiegła w stronę, w którą udał się Malfoy.
Bała się, że już go nie znajdzie.
Pędząc jak oszalała dostała od kogoś zaklęciem, które uderzyło w nią, a ona
wpadła na kamienną ścianę, a ostre kamienie uszkodziły skórę na ramieniu.
Odrzuciła ból na dalszy plan i dalej szukała.
- Draco! Malfoy! Stój! Do cholery!
Draco! – Krzyczała, gdy zauważyła blond włosy.
Zatrzymał się, a ona rzuciła mu się
na szyję. Odszukała jego usta i z zachłannością pocałowała go. Gdy poczuła jego
wargi nogi się pod nią ugięły. Pieszczoty Jamesa nie robiły na niej takiego
wrażenia. Jej ciało tak reagowało tylko na jedną osobą.
Dopóki deszcz
zatrzyma się w ciszy
Będę tam by
trzymać twoje serce
Będę z Tobą
Aż znajdziesz
powód do życia
Traktujemy to,
jako coś normalnego
Zatrzymamy czas
przed wyblaknięciem
ponieważ świat
jest tutaj by powiedzieć
nadzieja jest
głębsza niż ból [2]
- Co tu robisz? – Spytał, gdy w
końcu musieli zaczerpnąć tchu.
- Fred i George mnie tu sprowadzili.
- Mandy, krwawisz – powiedział i
wskazał na jej ramię.
- To nic. Najważniejsze, że tobie
nic nie jest. Harry on…
- … uratował mi życie. Tak się o
ciebie bałem – przerwał jej i mocno przytulił. – Miesiące niepewności. – Nagle
wszystko ucichło rozbrzmiał się jeden głos.
- NIKT WIĘCEJ NIE MUSI ZGINĄĆ! ZBYT
WIELE CENNEJ KRWI CZARODZIEJÓW ZOSTAŁO PRZELANE! ODDAJCIE HARRY’EGO POTERA.
MACIE GODZINĘ. O PÓŁNOCY MOI CZARODZIEJE ZNOWU ZAATAKUJĄ, JEŚLI GO NIE WYDACIE!
- Chodź do Wielkiej Sali. Tam pewnie
będą wszyscy teraz – powiedział, Draco.
Nie puszczając ręki Mandy zaczął ją
prowadzić. Mijali ruiny czegoś, w czym nie dawno szukali schronienia. Ludzie
znosili rannych i zabitych w jedno miejsce. Wielka Sala nie była już tą Wielką
Salą, jaką pamiętali. Ruina. To było idealne słowo opisujące sytuacje.
- Mama – szepnęła Mandy i wyrwała
się z bezpiecznych objęć Draco i pobiegła w stronę szlochającej rodzicielki
Na podłodze leżało ciało Freda. Jej
brat zginął. Na twarzy błąkał się delikatny uśmiech jakby śnił o czymś
przyjemnym. Weasley padła na kolana i złapała zimną rękę brata. Płakała. Nie
mogła przestać. Nie chciała w to uwierzyć. Silne męskie dłonie podniosły ją i
przytuliły. Głaskały po włosach i szeptały uspokajające słowa. Czuła się pusta
w środku. Jakby ktoś zabrał jej pewną cząstkę.
- Mandy, jestem obok – szeptał do
ucha. Nie zostawię cię. Rozumiesz? – Przemawiając do niej delikatnie odszedł z
nią kilka kroków od ciała Freda.
Czuł na sobie spojrzenia rodziny
dziewczyny, ale mało go to interesowało. Liczyło się tylko to, że była ona.
Wiedział, że to są ich ostatnie chwile razem, bo za nie całą godzinę Czarny Pan
znowu zacznie szturm na zamek, a wtedy zginą. Zastanawiał się czy Potter uda
się na spotkanie ze swoim wrogiem. Nigdzie go nie było widać. Jakby rozprysnął
się w powietrzu.
Mężczyźni w
ogóle mają gorzej, bo trudno im się przyznać do własnych uczuć takich jak
strach, niepewność czy przerażenie. [4]
_______________________
[1] nazwa wymyślona przez autorkę
[2] Nicole Scherzineger – „I’ll be your Love”
[3] Johnathan Carroll
[4] Katarzyna
Grochola
***
Cóż miało być przed świętami, a wyszło jak wyszło. Przepraszam, jednak chyba rozumiecie, że świąteczna panika ogarnęła nawet mnie. Gotowanie, pieczenie i bycie miłą cały czas dla wszystkich - to ostatnie jest zdecydowanie męczące. Nie żebym była wiecznie wredna, ale no trzy dni pod rząd siedzenie z przyklejonym uśmiechem na twarzy to nawet jak dla mnie za dużo!
Cóż długo się zastanawiałam czy dać ten wątek czy nie. Nie bardzo wiedziałam jak go w prowadzić, aż w końcu mnie oświeciło: Fred i George! Nikt chyba nie wątpi, że byliby w stanie zrobić coś tak szalonego. Cóż chyba zawiodłem Beatrice tym, że Mandy jest w związku z Jamesem, ale zauważ, że nadal kocha Dracona.
Przepraszam jeśli coś w tym rozdziale jest rozbieżne z fabułą książki i kogoś to bardzo uraziło. Jednak nie mam czasu żeby przypomnieć sobie końcówkę drugiej części filmu, a co dopiero zerknąć jak to było w książce. Starałam się to odwzorować dokładnie tak jak pamiętałam.
Kończę. Pozdrawiam. Dziękuję, że jesteście i całuję.
Zawsze Wasza, Lady Spark.
Niezły przeskok czasowy. Nie spodziewałam się, ze już będzie o Drugiej Bitwie o Hogwart. Przez całą notkę zastanawiałam się, czy uśmiercisz Freda... no i zrobiłaś to :( ach, smutne:(
OdpowiedzUsuńA scenka Dracona i Mandy jak się spotkali bardzo mi się podobała, mam nadzieje, że teraz będą razem i że ich rodziny zaakceptują ich związek.
Pozdrawiam:**
Uśmiercenie Freda było konieczne, ponieważ da mi to możliwość do stworzenia pewnego obrazu Mandy. Bałam się reakcji na scenę Draco i Mandy, bo w sumie nie wiedziałam czy ma ona sens. Jednak usprawiedliwiałam się faktem, że każdy w obliczu zagrożenia zachowuje się inaczej. To jeszcze nie koniec drugiej tego dnia w Hogwarce. W następnym rozdziale będzie dokończenie tego i może coś niespodziewanego.
UsuńO matko to nam się porobiło! Mandy wróciła do zamku, troszkę pod przymusem, ogarniętego wojną. I z jednej strony to tragiczne bo giną dobrzy czarodzieje, ale z drugiej strony jej powrót sprawił, że spotkała się z Draco. Naprawdę chyba muszę zacząć czytać Pottera :D
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
no porobiło się, a to dopiero początek!
UsuńTiaa, jestem odrobinę zawiedziona. Raz, bo Mandy jednak się ugięła. Masz rację, nie podoba mi się pomysł chodzenia z Jamesem. A skoro naprawdę kocha wciąż Draco, to chyba nieco nie fair w stosunku do ich obu, no nie? Dwa, kurczę, ale szybko opisałaś tę bitwę. Jeny, zawrót głowy. A ja myślałam, że to ja mocno się streściłam w swoim opisie bitwy o Hogwart, przy czym pierwsza była na pewno krótsza od drugiej. No ale Mandy trafiła w sam środek, więc może to dlatego. Jednakże, na koniec pojawił się Draco, został z Mandy mimo wszystko i Bea jest lekko usatysfakcjowana ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, ten duży przeskok czasowy może nieco skołować. A opis bitwy nie musi być tak strasznie kanonowy. Wciąż powtarzam, że sama idea ff ma na celu brak kanonu. Trzymanie się go, nieco mija się z celem.
Pozdrawiam.
Przeskok czasowy jest oznaką mojej niemocy. Gdybym miała pisać jak James podrywa Mandy to pewnie nie tylko ja oddawałabym wszystko co zjadłam podczas poprawiania błędów, ale również Ty. Chciałam uchronić nasze żołądki.
UsuńSwoją drogą od następnego rozdziału lub ewentualnie za dwa rozdziały Mandy będzie miała kłopoty z powodu tego co robi. Także czekaj! :)
Co do kanonu to jednak spotykałam się na różnych blogach, że czytelnicy nie byli zachwyceni zmianą kanonu.
Hah, dzięki. Też nie jestem zwolenniczką wielkich scen romantycznych. No chyba że obecny jest Draco i prezentuje przy okazji swoją malfoyowską pewność siebie i przekonanie, że to on jest najlepszy i najpięknieszy ;p Jamesa lubię, ale to nie jest to.
UsuńJeny, kanoniczność *Bea zwraca pod biurką swój niewielki obiad* Ja tego w ogóle nie rozumiem, wiesz? Dla mnie ff samo w sobie już łamie kanon, więc po jaką cholerę się go trzymać? Ja tam nie wiem. Na "Sercu" mieszam, ile się da, a "Dzieci" to już całkiem inna bajka, więc znasz moje podejście do kanonu ;)
James... James to typowy książę z bajki na białym koniu, o którym marzą wszystko dziewczęta. Jest dla nich idealny. Szarmancki, czuły, delikatny, dżentelmen w każdym calu, opiekuńczy, inteligentny i żartobliwy. Wszystko naj... po prostu ideał. Jednak Mandy podobnie jak ja czy Ty nie przepada za takimi ideałami, ale wybrała go po prostu z chęci zabicia uczucia do Dracona co niestety jej się nie udało.
UsuńJa popieram Twoją opinię co do kanonu. Gdyby tak nie było pewnie nie odliczałabym dni do Twojego nowego rozdziału, więc sama widzisz :).
Brrrr... Książę na białym koniu... Morgano, ja nawet nie lubię białego! Do ślubu pójdę w czrnej, pogrzebowej sukni xD
UsuńMandy źle się stara. W tej sposób jest nie fair wobec obu chłopców (przy czym nie fair wobec Dracona nie podoba mi się dużo bardziej xD). A chłopcy nie lubią, gdy się dowiadują o takich rzeczach.
Mandy źle się stara, ale przecież każdy może popełniać błędy.To mnie w panach denerwuje... Oni mogą wszystko i my musimy im wybaczyć wszystko, ale żeby oni nam coś wybaczli to musi rok ruski minąć!
UsuńLubię białe suknie, ale nie koniecznie księcia na białym koniu bym polubiła. Może być na czarnym!
[SPAM]
OdpowiedzUsuńJeśli ciekawią cię fantastyczne historie, przesiąknięte magią, to koniecznie musisz poznać historię młodej dziewczyny, Jenneril, która odkryje... no właśnie, co? Jeśli chcesz się tego dowiedzieć, jeśli masz ochotę poznać niezwykłą opowieść pełną niezwykłych przygód a także klęsk i problemów, zapraszam na http://close-to-the-light.blogspot.com/
_________________
Jeśli chcesz otrzymać rzetelną i szczerą opinię o Twoim blogu, chcesz uczyć się na błędach, doskonalić się, zgłoś się do oceny.
pmocne-oceny.blogspot.com/
na http://cien-ksiezyca.blogspot.com/ pojawił się rozdział.
OdpowiedzUsuń