niedziela, 21 kwietnia 2013

II. Małe warunki

„Kiedyś myślałam, że pewnego dnia opowiemy naszą historię.”[3]
15 czerwiec 1997
- Dobrze, że już wróciłaś z tej podróży po Indiach – powiedziała Mandy do Padmy Patil.
- Też się cieszę. Kocham tam być, ale jednak moje miejsce jest w Londynie.
- W końcu mam z kim porozmawiać – westchnęła Weasley.
- A Hermiona? Ginny? Rodzice?
- Wszyscy zachowują się tak jakby James był centrum wszechświata. Mam tego dość – powiedziała z żalem Mandy.
- Tak go lubią?
- Uwielbiają. Nie słyszę nic innego tylko cały czas James, James i James. Chyba chcą tego związku bardziej niż ja. 
- Nie kochasz go? – spytała Padma.
- Kocham, ale na swój pokręcony sposób. Jednak od kiedy postanowiłam być z nim szczera on zmienił się. Zachowuje się tak jakbym była jego własnością.
- Przepraszam, ale James to strasznie miły człowiek.
- Tak i to bardzo – przytaknęła Weasley.
- Więc co z nim jest nie tak?
- Muszę mu mówić gdzie wychodzę, z kim, po co, kiedy wrócę. To męczące i nagle wymyślił sobie, że nie pójdę do pracy. Chociaż w Dumstrangu mówił co innego.
- Posłuchasz go?
- Żartujesz sobie? Może i jest bogatym arystokratą, ale nie kupił mnie na własność. Będę robić to co chce.
            Weasley była wdzięczna, że może porozmawiać z Padmą i w końcu wyżalić się komuś, że jej bajkowe życie wcale nie jest takie bajkowe. Miała dość ciągłej kontroli  rodziny Sandemo. Ciągłe pytania o to co robi i jak. Gdy tylko mogła wychodziła na cały dzień, który spędzała w różnych miejscach. Najczęściej odwiedzała znajomych z Hogwartu i odnawiała kontakty. Cieszyła się, że świat czarodziejów nie posiada jakiś śmiesznych, przenośnych telefonów, bo gdyby taki posiadała z pewnością byłby już czerwony od ciągłego wydzwaniania do niej. Dzięki temu była całkowicie nie do zlokalizowania. Spodziewała się tego, że gdy wieczorem wróci do Nory będzie czekał na nią James i awantura, ale to był problem późniejszy i podczas wizyty u Padmy nie zamierzała się tym przejmować.
- Ale chyba chodzi też o coś innego – powiedziała przyjaciółka.
            Panna Patil miała  rację. James i zaborczość jego rodziny to nie był jedyny problem. Rudowłosa chciała porozmawiać  z kimś o Draco. Ostatnio było go bardzo dużo w gazetach. Nie tylko z powodu procesu Lucjusza Malfoy’a, ale również dlatego, bo młody arystokrata przejmował ogromną firmę produkującą eliksiry, które nie mogły być ważone w warunkach domowych. Zaopatrywali wszystkie magiczne ośrodki medyczne w Wielkiej Brytanii i Islandii. W każdej magicznej gazecie było pełno informacji na ten temat i nie tylko ten. Plotkarskie media spekulowały kto będzie przyszłą panią Malfoy. Wśród kandydatek była Astoria Greengrass, Alicia Fey oraz Dominika Swift.
Miłość zdoła przetrwać jedynie wtedy jeśli istnieje iskierka nadziei bodaj najmniejsza – że zdobędziemy z czasem ukochaną osobę. [1]
- Masz rację – powiedziała Mandy. – Chodzi o Draco.
- Wiedziałam – stwierdziła z uśmiechem Patil.
- To nie jest śmieszne.
- To jest miłość – rzekła filozoficznie Padma.
- Wiem. Czytanie tych wszystkich porównań jego potencjalnych żon doprowadza mnie do szału.
- Wiesz on też pewnie nie jest zachwycony tym, że media rozpisują się o rychłych zaręczynach twoich i Jamesa.
- Żadnych zaręczyn nie będzie. Nie zamierzam być tylko dodatkiem do swojego męża.
- A dla Draco kim byś była?
- Partnerką – odpowiedziała pewnie Mandy.
- Jesteś pewna?
- Tak. Wiem to. Znam go jak nikt. Wiem o nim więcej niż one trzy razem wzięte.
- To zrób coś z tym.
- Nie mogę. On mnie nienawidzi. Nienawidzi mnie po tym jak powiedziałam mu Jamesie. Zraniłam go.
- Pewnie tak było, ale jaki jest sens bycia z Sandemor, który nie lubi tego w tobie, że jesteś sobą i chcesz być samodzielna?
- On nienawidzi we mnie tego, że kocham kogoś innego mocniej niż jego. Na dodatek rodzina udaje, że mój związek z Draco to był tylko zwykły sen. Nikt nie chce ze mną o tym porozmawiać. Uważają, że skoro zdobyłam kogoś kto ma pozycję społeczną to należy się tego trzymać. Ale ja nie chce się tego trzymać. Chcę się trzymać tego, że on mnie kocha. Mój łańcuszek dalej jest zielony – mówiła Mandy.
- Dlaczego go nie nosisz?
- James powiedział, że nie chce go widzieć.
- Jeśli pozwoliłaś mu zadecydować o rodzaju biżuterii, który nosisz to uwierz mi, że przekona cię, iż nie potrzebujesz pracować i nie odpowiesz na ten list z Munga – powiedziała poważnym głosem była Krukonka.
- Muszę już iść – rzekła Mandy i pożegnała się z przyjaciółką.
Wykorzystała kominek, aby dostać się do Nory. Po chwili wirowania w zielonkawej przestrzeni wylądowała w domu. Otrzepała bluzkę z popiołu i rozejrzała się po salonie. W fotelu siedział James, którego mina nie zwiastowała wesołego i miłego powitania. Westchnęła delikatnie. Kolejna kłótnia w ciągu krótkiego czasu. Czuła się zmęczona i wyczerpana tym wszystkim. Rodzice nie ułatwiali jej niczego, bo w jakimś stopniu popierali Norwega. Molly Weasley również nie pracowała. Jednak to była zupełnie inna sytuacja niż w domu Sandemo. Tam była tylko dwójka dzieci, którym matka nie poświęcała wiele uwagi. Zostawiała je pod opieką nianiek, a sama znikała na całe dnie. Z kolei sytuacja finansowa Artura i Molly nie pozwalała na o aby kogoś wynająć do opieki nad dziećmi. Pani Weasley poświęciła całe swoje Zycie wychowaniu dzieci i daniu im tyle miłości ile w sobie miała. Jej życiową misją było wychowanie pociech na dobrych ludzi. Robiła wszystko co w jej mocy żeby to się udało. Mandy czasami patrzyła na siebie i Jamesa i zastanawiała się, które z nich dostało więcej miłości w dzieciństwie. Blondyn ostatnio coraz częściej i mocniej ją zawodził. Nie tak wyobrażała sobie swoją przyszłość. Zastanawiała się czy kocha go nawet na ten swój durny i pokręcony sposób.
Ktoś kiedyś powiedział, że w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze. [2]
 Widząc minę Jamesa nawet nie miała ochoty z nim rozmawiać. Nie chciała słuchać kolejnych wywodów i pretensji. Chciała jednego wieczoru w spokoju i wytchnieniu.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? – spytał, idąc za nią.
- Nie.
- Gdzie byłaś?
- Masz problem ze słuchem? Czy może ja mówię w innym języku? Spytałeś się czy chcę ci coś powiedzieć. Odpowiedziałam, że nie, więc to znaczy, że powinieneś dać mi spokój – wyjaśniła spokojnie Mandy.
- Nie bądź bezczelna. Znikasz na całe dnie. Nie dajesz znaku życia. Wracasz i nawet nie zamierzasz ze mną porozmawiać.
- Nie chcę kolejnej awantury pod dachem moich rodziców.
- A kiedy zamierzałaś, powiedzieć mi, że dostałaś list z Munga z propozycją pracy od poniedziałku? – spytał.
- Od kiedy czytasz cudzą pocztę? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jesteś moją dziewczyną.
 - Właśnie dziewczyną. Nie żoną, narzeczoną a dziewczyną. Nie masz prawa mnie kontrolować. Naruszasz moją prywatność.
            Rudowłosa czuła, że zachwalę eksploduje. Była wściekła. Przez chwilę zastanawiała się czy wszyscy arystokraci prędzej czy później okazują się totalnymi dupkami. Najpierw Draco, a teraz James. Miała dość tych wszystkich wyżej urodzonych szlachciców. Miała dość traktowania jej jak nic nie wartego kogoś. Nie rozumiała zmiany Jamesa. Był dziwny i nawet tego nie ukrywał. Gdy pytała o co chodzi mówił, że o nic. Jednak coś zmieniło jego zachowanie i nie była to zbyt słona zupa Molly Weasley. Przez chwilę myślała, że jest to związane z przenosinami firmy z Oslo do Londynu. Jednak już dawno wszystko było zakończone, więc nerwy Sandemo powinny ustąpić, ale stało się wręcz odwrotnie.
- Powiesz mi o co chodzi? Zachowujesz się tak jakbym była twoją własnością. Nie byłeś taki – powiedziała Mandy.
- Po prostu chcę byś była szczęśliwa.
- To pozwól mi robić to co chce. Pracować, spotykać się z przyjaciółmi.
- Kobiety w mojej rodzinie nigdy nie pracowały.
- Ale ja jestem Weasley! Ja jestem inna. Nie płynie we mnie nawet kropla krwi Sandemo. Jestem Weasley i albo mnie akceptujesz albo nie.
- Zrywasz ze  mną?
- Nie – odpowiedziała Mandy. – Daję ci wybór. Nigdy nie byłam i nie będę arystokratką. Musisz zrozumieć, że ja nigdy nie dostosuje się do tych wszystkich reguł. Zawsze będę inna. Nigdy nie będę taka jak twój świat. Jeśli ci to nie odpowiada to zakończmy ten związek.
 - Żebyś mogła być z nim?
- James, popadasz w paranoję. Nie wiem co Draco. Z kim jest ani co robi. Poprosiłeś mnie, żebym nie nosiła łańcuszka zrobiłam to. Czego jeszcze chcesz?
- Żebyś mnie kochała.
- Kocham cię.
- Nie tak jak jego.
Kiedyś myślałam, że pewnego dnia opowiemy naszą historię
Jak się poznaliśmy i od razu zaiskrzyło
A ludzie powiedzą: "To szczęściarze"
Kiedyś wiedziałam, że moje miejsce jest obok ciebie
Teraz szukam po pokoju wolnego miejsca
Bo ostatnio nawet nie wiem, na której jesteś stronie
Och, zwykłe komplikacje, nieporozumienia doprowadziły do rozstania
Tak wiele rzeczy, o których chciałabym, żebyś wiedział
Tak wiele ścian, przez które nie potrafię się przebić. [3]
- Wiedziałeś o tym. Powiedziałam ci to. To był twój wybór. Byłam szczera, a ty masz o to wieczne pretensje. Ograniczasz mnie. Ja też muszę robić to co kocham.
- Mandy…
- Zastanów się James, a teraz wyjdź. Chcę być sama – powiedziała Weasley, a blondyn wyszedł z pokoju.
            Rudowłosa nie miała siły na kolejne kłótnie z których potem musiała się tłumaczyć rodzinie. Molly Wesley bacznie ją obserwowała i była wyczulona na wszelkie awantury.
***
            James posłuchał Mandy i opuścił jej pokój. Był o nią zazdrosny. To wszystko stało się jeszcze gorsze gdy dowiedział się o tym, że ona kocha Draco Malfoy’a. Byłego śmierciożercę, człowieka, który ma mroczną przeszłość. Nie rozumiał tego. Był przecież od niego lepszy. Bez podejrzeń o współpracę z Voldemortem, dobrze prosperująca firma i szanowana rodzina. Zastanawiał się czego mu brakowało. Dlatego był taki a nie inny. Chciał mieć nad nią kontrolę, żeby mieć pewność, że oni nigdy się nie spotkają sam na sam. James kochał Mandy. Była ucieleśnieniem jego marzeń. Naturalna, pewna siebie, piękna i inteligentna oraz posiadająca poczucie humoru. W salonie Weasley’ów dalej nie było nikogo. Wyszedł z Nory i teleportował się do domu na obrzeżach Londynu. To miał być ich dom. Kupił go specjalnie z myślą o ich przyszłej rodzinie. Dwupiętrowy budynek idealnie oddawał status materialny osób, które go zamieszkiwały. Oprócz przystojnego blondyna byli z nim jego rodzice, którzy nie chcieli zostać w Norwegii ze starszym synem Tomem. Ojciec Sandemo dalej był głównym dyrektorem firmy, która odpowiadała za transport magicznych stworzeń. To właśnie James był tym, który miał objąć stery w przedsiębiorstwie. Tom nigdy nie miał żyło biznesmena dlatego ojciec pozwolił mu iść swoją ścieżką.
- Jesteś – chłopak usłyszał głos matki.
            Tora Sandemo była kobietą wysoką o szczupłej twarzy z poważnym spojrzeniem i zawsze rozpuszczonymi, blond włosami. Zawsze była nienagannie ubrana i pewna siebie. Gotowa zrobić wszystko żeby jej rodzina była szczęśliwa. Czy lubiła Mandy Weasley? Odpowiedź na to pytanie była dość skomplikowana. Nie uważała podziałów w świecie czarodziejów. Dlatego uważała, że jej syn dokonał dobrego wyboru, ale gdy na Sali stawiała dodatkowo wizerunek rodziny oraz firmę męża nie była już tego taka pewna. Jej mąż Victor był większym tradycjonalistą i nie do końca pasowała mu nie obyta na salonach synowa. Nie chciał się za nią wstydzić podczas jakiegoś ważnego bankietu. Otwarcie przedstawił swoje stanowisko młodszemu synowi, który nim się zbytnio nie przejął. To właśnie głowa rodziny uważała, że Mandy nie powinna pracować oraz spotykać się ze starymi znajomymi. Chciał jej pomóc, wejść w ten lepszy i wspanialszy świat.
- Byłem u Mandy – wyjaśnił matce.
- Domyśliłam się. Co u niej? Dalej się kłócicie? – spytała.
-Skąd wiesz o naszych kłótniach?
- Jestem twoją matką i takie rzeczy wyczuwam. Może nie poświęcałam tobie i twojemu bratu zbyt dużo uwagi, gdy byliście młodzi, ale jako matka takie rzeczy czuję. Co się dzieje? Wydajcie się zawsze tacy szczęśliwi.
- Mandy znika na całe dnie. Nie można się z nią skontaktować. Wraca i nawet nie chce mówić gdzie była. Na dodatek w poniedziałek może zacząć pracę w Mungu, o której nic mi nie powiedziała – mówił James.
- Próbuje być niezależna. Czy to coś złego?
- Mamo, ale ja mogę dać jej wszystko czego pragnie.
- James, ona nigdy nie żyła w takich warunkach jak ty. Ją to przeraża, że nagle może mieć wszystko czego chce bez żadnego wysiłku – Tora próbowała wyjaśnić synowi.
- Skoro tak, to po co zawracała głowę mojemu synowi? Zresztą w Hogwarcie spotykała się z innym wysoko urodzonym – Draco Malfoy’em, wiec nie jestem pewny czy to co mówisz Toro jest prawdą – znikąd pojawił się Victor Sandemo. – Jeśli będzie chciała być żoną mojego syna to będzie musiała przyjąć pewne warunku. Jeśli tego nie zrobi w życiu nie zgodzę się na ten związek.
- Co ty mówisz ojcze?
- To co słyszysz James. Wystarczy już, że twój brat zepsuł wizerunek naszej rodziny. Nie pozwolę żeby jakaś tam, przeklęta miłostka jeszcze bardziej go pogorszyła – powiedział senior rodu.
____________________
[1] Paulo Coelho
[2] Carlos Ruiz Zafon
[3] Taylor Swift – „The story of us”
***
Miałam być wcześniej, ale to zupełnie nie moja wina, że znowu mam opóźnienie. Mój komputer postanowił zastrajkować i powiedział mi, że jak nie zrobię formata i nie wymienię zasilacza to on nie pracuje. Format zrobiłam, a zasilacz wymienię jak napiszę pracę licencjacką. Jakieś porozumienie tam mamy. Zobaczymy na jak długo. 
Co do treści i długości rozdziału to wiem, że w zasadzie składa się on z samych dialogów, ale tak musi być. Te kłótnie, żale i awantury są potrzebne. 
Zapowiadam Wam, że w następnym rozdziale spotkanie Mandy i Draco. 
Rozdział może zawierać błędy w postaci przecinków i literówek. Te ostatnie starałam się wyeliminować, ale mogło mi się nie udać, więc jak coś zauważycie to pisać. 
Zawsze Wasza, Lady Spark. 

7 komentarzy:

  1. Taka miłość kontrolowana jest bardzo zła. Sama byłam w podobnej sytuacji, co Mandy, i to naprawdę jest bardzo nie miłe uczucie. Myślę, że rudowłosa postawiła Jamesowi sprawę jasną. Jeśli tego nie zrozumie, widocznie nie zasłużył sobie na nią i będzie lepiej jak się rozstają. A ojciec Jamesa nie ma racji. Mężczyzna nie może dyktować warunki kobiecie. Musi być jakiś kompromis w związku.

    Zauważyłam wiele brakujących się przecinków, lecz literówek żadnych. Myślę, że powinnaś rozdział przeczytać jeszcze raz;)

    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również byłam w podobnej sytuacji co Mandy i wiem co to znaczy. Jest to bardzo męczące. Nienawidzę gdy ktoś mnie kontroluje gdy nawet rodzice tego nie robią.

      Cóż co do przecinków to moja pięta Achillesowa. Od kiedy pamiętam ma z nimi problem, ale postaram się coś z tym zrobić.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Nie podoba mi się James! Od początku mi się nie podobał, ale wcześniej jeszcze starał się przynajmniej zachowywać normalnie, a teraz zupełnie mu odbiło. Traktuje Mandy jak swoją własność, a to do niczego dobrego nie doprowadzi, po za tym jeszcze ten jego ojciec. Widać, ze syn ma coś z niego -,-

    Do następnego kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był zamysł na Jamesa. Po prostu coś musiało go zmienić na gorsze. Wieść o tym, że Mandy kocha kogoś innego mocniej niż jego wywołała w nim same czarne demony.

      Usuń
  3. Zdezorientował mnie lekko ten skok czasowy. Przez chwilę nie miałam pojęcia, o co chodzi, dlaczego Mandy nagle ni z tego ni z owego rozmawia z Patil i jakim cudem zaczyna pracę, skoro nie skończyła jeszcze szkoły. Mój błąd, nie spoglądam nigdy na daty.

    Jestem zdziwiona zmianą, jaka zaszła w Jamesia. Był z niego miły i sympatyczny chłopak, nigdy nie posądziłabym go o taką zaborczość. Nie dziwię się Mandy, że czuje się zmęczona. James sporo przesadza, a rodzina dziewczyny tak bardzo chce się pozbyć wszelkich wspomnień o Draco, że jest w stanie zaakceptować każdego innego chłopaka, byleby tonie był Malfoy. To śmieszne. Mandy dobrze zrobiła, stawiając Jamesowi ten warunek. Chłopak musi wiedzieć, że nie wszystko będzie zawsze szło tak, jak on chce. Jak widać, ten związek chyba nie jest im pisany. Myślę, że Mandy nie tyle nie pasuje, co nie chce pasować do jego świata. Mimo wszystko chce iść swoją drogą. Trzymam za nią kciuki.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daty wprowadzam głównie dla siebie, żeby nie pogubić się w czasie akcji. Jest to taki mój ułatwiacz. Jednocześnie pomagają trochę czytelnikom gdy następuje właśnie taki przeskok czasowy. Będzie ich teraz znacznie mniej, ponieważ będą kilkudniowe.

      Miłość doprowadza nas do różnych rzeczy. Nie zawsze tych dobrych. Czasami niestety zmienia nas na gorsze. Nigdy nie miałam takich doświadczeń, że moja rodzina nie akceptowała mojej drugiej połówki, a przynajmniej nigdy nie powiedziano mi tego w prost i nie dano odczuć, ale często o tym słyszałam. Mandy chce być jak najbardziej niezależna. Chce móc zarabiać sama na siebie, bo wie jak to jest gdy w domu się nie przelewa.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale zbieram się do kupy i próbuję zadrobić zaległości.
    W każdym razie rozdział bardzo mi się podoba. W ogóle każdy z Twoich rozdziałów ma w sobie mnóstwo magii, której nie sposób się oprzeć. To ciepło promienie z dialogów i myśli postaci.

    Dobrze, że Parvati wróciła. Ginny w tej sytuacji na pewno przyda się przyjaciółka w tej sytuacji, bo na rodzinę raczej liczyć nie może, skoro tak mocno namawiają ją do tego związku. Może nie powinni tak naciskać, ale... Pewnie martwią się o nią, a ten związek w ich mniemaniu będzie najlepszą rzeczą dla ich córki, a przecież wszyscy rodzice chcą swoim dzieciom zapewnić jak najlepszą przyszłość.
    James staje się dupkiem, kimś, kto w niczym nie przypomina księcia na białym koniu, którym był w mojej wyobraźni podczas rozdziałów rozgrywających się w Durmstrangu. Stracił swój urok i czar, który zastąpił despotyzm i zazdrość.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń